Warszawa 30.VI g.14 .
Tramwaj zatrzymał się nie dojeżdżając do przystanku przy Kruczej, Chwilę potem ludzie zaczęli opuszczać wagon. Ruch wstrzymany bo traktem królewskim idzie manifestacja Solidarności. Stanąłem na rogu Nowego Światu i Foksal. Szli i szli i szli i szli i gwizdali na jednakich metalowych gwizdkach i dęli w jednakie krótkie plastikowe trąbki i szli i szli. Bardzo dużo ich było. Wszystkie klasy i warstwy biedne ,upośledzone i wykluczone. Większość miała nietęgie miny pod tytułem : co ja tu robię ? Czasem trafił się ktoś zuchowaty i trąbił znagła nad uchem przechodnia. Wszystko pewnie pokazywali w telewizji.
Przed pałacem prezydenckim namiot Solidarni 2010 i ożywione , skupione rozmowy o katastrofie z kwietnia ubr. , a tuż obok Zakąski Przekąski gdzie na stojąco przy bufecie można napić się wódki i zakąsić. W wejściu tłok ,przepychanki ,wesołość.
Dalej ,obok wieży kolo kościoła św. Anny spore zbiegowisko. Troje Rosjan daje uliczny koncert, Chudy wysoki chłopak w modnym kapelusiku w krótkich do kostek kolorowych spodniach gra na gitarze i śpiewa , pani w długiej do ziemi profesjonalnej sukni skrzypaczki gra i wydaje mi się ze gra świetnie i trzecia osoba tez bardzo sprawnie gra na cymbałach. Atmosfera niezwykle pogodna i przyjazna. Naród lubi zwykłych Rosjan ,zwłaszcza gdy grają i śpiewają.
Wśród słuchaczy stoi wysoki, bardzo szczupły mężczyzna z bujną rudą brodą a la pop w krótkich granatowych spodenkach i nieustannie podryguje w takt muzyki. Wygląda to bardzo zabawnie. Śpiewają Limonki mai – coś mi się wydaje ,że to o cytrynach ale pewności nie mam. Wszystkim się bardzo podoba , klaszczemy , wrzucamy monety i banknoty do postawionego na głowie parasola. Dochodzimy do naszych ulubionych ławeczek za rynkiem Nowego Miasta obok czerwonego ceglanego kościoła. Jeszcze w maju ciche spokojne miejsce z którego można patrzeć na Wisłę i praski brzeg ,zmieniło się w uczęszczana trasę dojścia do ogrodu fontann.
Wracając wschodnią pierzeją Krakowskiego Przedmieścia dochodzimy do Pałacu Prezydenckiego. Już ciemno. Coś się dzieje , No tak , katastroficy śpiewają i modlą się. Spory Krzyż , obrazki , kwiaty i pewna nowość :stoi kamerzysta i coś filmuje stojąc tyłem do krzyża. No tak , z mikrofonem w dłoni stoi ksiądz w komży i stule i on rządzi. Wyjmuję komórkę i z już bezczelnej odległości robię księdzu zdjęcie – ale przecież stoi w publicznym miejscu i pozwala się filmować. Więc mnie też wolno.
I tak to było w przededniu polskiej prezydencji.
Wydaje mi się,ze jestem człowiekiem spokojnym , zrównoważonym i rozsądnym. Nie mam tendencji do popadania w skrajności.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka