Wczoraj wieczorem red. Lis w TVP 2 rozmawiał z Prezesem. Od początku wszystko odbywało się w oparach absurdu. Prezes traktował Lisa nie jak dziennikarza ,ale jak równorzędnego partnera rozmowy. Przypisywał Lisowi różne poglądy i postawy i od razu podejmował z nimi polemikę lub je potępiał. Lis wielokrotnie musiał przypominać – panie Prezesie to nie ja aspiruję do fotela premiera rządu dużego europejskiego kraju. To była jedna z tych rozmów z których nic nie wynika i niczego nowego nie można się dowiedzieć. Można natomiast ugruntować się w posiadanych ocenach , opiniach i emocjach.
Dla przyzwoitości powiem , ze niektóre pytania Lisa można by odebrać jako napastliwe , a dwa czy trzy nieprzyzwoite. Poza tym jednak zadawał pytania ważne i istotne dla oceny kandydata i jego partii w przededniu wyborów. Podzielając niechęć mojej Żony do patrzenia na pana Kaczyńskiego w ogóle , obejrzałem jednak całą rozmowę oczekując na skandal : Prezes wstanie i wyjdzie ze studia. Ale wspierały go oklaski ( nie były to jednak burnyje apłodismienty) 30 pisowskich aktywistów na widowni więc wytrwał.
Pan Prezes w początkowej fazie rozmowy był wyluzowany , wręcz rozanielony i radosny Wyłgiwał się od odpowiedzi na trudne pytania dowcipami ,lub dość bezczelnymi zaczepkami wobec prowadzącego. Założyłbym się , choć nie mam tego w zwyczaju , że był „ na prochach” czyli zwyczajnie naćpany. Z biegiemczasu leki przestały działać i radził sobie coraz gorzej. Pytania o jego stosunek do Prezydenta i Premiera kompletnie zbiły go z pantałyku. Znowu zacytował rzeczywiście niefortunną wypowiedź Komorowskiego sprzed 3 lat : jaki Prezydent taki zamach . Ale dlaczego o Premierze rządu RP mówi bez szacunku (ten pan , Tusk )domagając się szacunku dla siebie tego nie potrafił sensownie uzasadnić.
Obraz wyliniałego dziadka o obwisłych policzkach , zaciętych wąskich ustach , lisich , przebiegłych oczkach i cynicznym uśmieszku przepełnił mnie głębokim współczuciem i niepokojem. Współczuciem dla nieszczęśliwego , zagubionego w nienawiści człowieka i niepokojem o Polskę. Osobiście nie wierzę w pisowską recydywę. Ale bałbym się , gdyby ten człowiek , dziwnym zrządzeniem Opaczności znowu miał władzę. Mój niepokój jest uzasadniony - przez ostatnie 3 tygodnie byłem w Warszawie , a mieszkając na Kopernika obserwowałem każdego dnia uważnie przedpole Pałacu Prezydenckiego i środowisko Prezesa w działaniu - zarówno wokół namiociku obok lokalu Przekąski Zakąski o którym to lokalu z upodobaniem od czasu do czasu piszę tu jak i po drugiej stronie ulicy . Któregoś dnia (zrobiłem zdjęcie) przed Pałacem leżała krzyżem czyli twarzą do ziemi na gołym bruku niemłoda kobieta, a inna stała nad nią trzymając chorągiewkę o barwach narodowych i tabliczkę z antytuskowym napisem. A opodal , tuż przy łańcuchu ogrodzenia stał znany z widzenia starszawy aktywista w prochowcu , który w okresie od katastrofy do dzisiaj przeobraził się z zapijaczonego menela w dżentelmena i przez mikrofon uliczny urągał Prezydentowi i Premierowi. Kto dziś wie ilu mają w kraju zwolenników ? Ilu nowych wyborców - dzieci po osiemnastce - udało im się ogłupić.?
Wydaje mi się,ze jestem człowiekiem spokojnym , zrównoważonym i rozsądnym. Nie mam tendencji do popadania w skrajności.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka