Stary Prokocim Stary Prokocim
183
BLOG

Dalsze losy bohaterów „Pożegnań”

Stary Prokocim Stary Prokocim Kultura Obserwuj notkę 8
Film i książka „Pożegnania”, gdyby spojrzeć na nie jak na melodramat kończą się happy endem: główni bohaterowie są razem!

I w tym miejscu historia się kończy, a może powinna zaczynać? Jak potoczyły się dalsze losy głównych bohaterów? Sam film jest dostępny (dziś) na YouTube tutaj w przyzwoitej jakości. To informacja dla tych, którzy filmu nie oglądali lub książki Stanisława Dygata nie czytali. Film pomija kilka ważnych wątków, których znajomość jest niezbędna dla zrozumienia tego, co stało się z postaciami z filmu/książki po 1945 roku, ale po kolei.


Mirek

image

Mąż Lidki/Genowefy głównej postaci kobiecej Pożegnań. Niestety, jako pierwszy z wymienionych tu osób pożegna się z życiem. Jak wiemy, w ostatniej chwili zdecyduje się na ucieczkę przed Armią Czerwoną do Wiednia. Bez żony. Chyba zrozumiał, że nie ma jej, młodej kobiecie nic do zaoferowania w nowych warunkach. Pewnie na kontach w zachodnich bankach ma jakąś resztówkę majątku, która wystarczy na wynajęcie mieszkania, ale to jest taka życiowa emerytura przegranego arystokraty. Niestety, ucieczka się nie powiedzie. Zostanie złapany przez krasnoarmiejców. Tam zachoruje na wybuchowego raka śledziony, połączonego z jej pęknięciem z przerzutami na jądra i ich nagłym spuchnięciem. Ta diagnoza już wtedy wydała się podejrzana, ale wtedy nikt nie miał odwagi sprawdzać, a później nikogo to już nie obchodziło. 


ciotka Walercia

image

Co tu gadać? Typowa przedstawicielka „gnijącej” arystokracji z jej wadami, a szczególnie irytujące będzie wtrącanie francuskich fraz między polskie; taka maniera upadających obszarników. Na jej usprawiedliwienie można napisać, że jednak była to osoba pozbawiona demonicznych wad. Podupadnie na zdrowiu już pod koniec wojny i wtedy pojawi się u niej refleksja: „może ja wcale nie byłam dobrym człowiekiem”. Mocno przeżyje socjalistyczne reformy nacjonalizacji i reformy rolnej, co w jej przypadku będzie oznaczać utratę majątku i konieczność opuszczenia rodzinnego domu. Drugi zawał w 1947 roku będzie już śmiertelny. Ale nawet władze powojennej Polski dojdą do wniosku, że akt ludowej sprawiedliwości już się dokonał i pozwolą na pochówek w rodzinnym grobowcu.


„żydek”

Zdjęcia nie posiadamy, gdyż w filmie się nie pojawia, a krótkie omówienie jego postaci jest konieczne, by zrozumieć losy głównego bohatera – Pawła. Książka (ale nie film) Pożegnania zaczyna się od sceny, w której Paweł ratuje z opresji młodego Żyda, napastowanego przez jakieś endeckie bojówki (konsekwentnie nazywanego przez autora książki „żydkiem”), a ten – o dziwo – wcale nie jest mu wdzięczny i odpowie mu, że Paweł wcale nie zrobił tego dla niego, ale dla samego siebie, dla własnego dobrego samopoczucia: „jaki to dobry jestem”; mało tego Paweł po raz pierwszy usłyszy pochwałę życiowego realizmu, że świat jest, jaki jest i nie może być inny, więc nie ma co zgrywać chojraka i próbować go naprawiać. Żyd zostanie zatem użyty do wygłoszenia jakiegoś zgrabnego aforyzmu („Pan się narodowo bałamuci” itp.), czyli do roli w jakiej często spotykamy go w polskiej literaturze. Tę maksymę powtórzy później ojciec Pawła i tego już film nie pominie. „Żydek” pojawi się bowiem w życiu Pawła już w powojennej Polsce. Ale o tym za chwilę.


Maryna

image

Najbardziej tragiczna postać w naszej opowieści. Poznajemy ją jako abnegatkę, która kpi sobie z konwenansów upadającego, arystokratycznego świata. Pije wódkę w pobliskich spelunach, ciotkę Walercię gadającą po francusku nazywa papugą. Wydaje się być takim „Tomaszem Terlikowskim”: skoro świat arystokracji upada, to ona uwiarygadnia się poprzez kpiny z tejże arystokracji; podobnie Terlikowski – skoro Kościół (jego zdaniem) upada, to on wali w ten Kościół jeszcze mocniej niż jego wrogowie, co ma go uwiarygodnić jako katolika. Tyle że są to pozory. Maryna to autentyk. Przed prawdziwym egzaminem stanie niecałe 4 lata po wojnie. Jakiś żołnierz państwa podziemnego podeśle jej tajne, nielegalne papiery do przechowania. Sprawa niestety wyda się i wizytę złoży jej ubecja, która oczywiście te papiery znajdzie. Tajniacy będą ją prosić (zrazu grzecznie), by odpowiedziała na pytanie: kto jej te kwity zostawił. Że – o ile wyda gościa – to nic złego jej się nie stanie. W przeciwnym wypadku… No, wiadomo. 
Maryna nie była zwolenniczką Żołnierzy Wyklętych. Przeciwnie – uważała, że ta walka nie ma sensu. Mimo to odmówiła współpracy. Ubecy byli zaskoczeni. Gotowa była ponieść konsekwencje w postaci tortur, więzienia, a nawet śmierci w obronie ludzi i idei do których nie była przekonana? Oni nie rozumieli, że ona nie broniła antykomunistycznego podziemia, ale własnego człowieczeństwa. I w obronie tej zasady gotowa była poświęcić nawet własne życie. Aresztowano ją. Nie pomogły próby pomocy ze strony robiącego pierwsze kroki w partyjnej karierze Pawła. Tu PRL-owski komunizm pokazał swe najgorsze oblicze.
Po krótkim pobycie w areszcie i przed pierwszymi torturami znaleziono ją martwą i do dziś nie ustalono, kto podał jaj truciznę i nie wiemy do dziś, gdzie jest jej grób.


Paweł, niedaleko pada jabłko od jabłoni

image

Główna postać książki i filmu, w książce także narrator. Poznajemy go jeszcze jako młodzieńca tuż przed wybuchem wojny, gdy wdaje się w romans z fordanserką z warszawskiej Pragi, Genowefą, która każe siebie nazywać Lidką. Ten krótkotrwały związek zostanie skutecznie rozbity przez jego ojca, starego życiowego wygę. Do końca wojny z Pawła wyrośnie jednak mężczyzna, który nie tylko znajdzie drogę do Lidki (już mężatki), ale z powodzeniem odnajdzie się w nowej, powojennej rzeczywistości. Film nawet pokazuje moment, w którym chłopiec przepoczwarza się w mężczyznę. Ogoli się: po 2-letnim pobycie w Oświęcimiu (znowu film pomija ten wątek), po wyrzuceniu z wynajętego pokoju, którego nie będzie w stanie opłacić uda się nieogolony do ciotki Walerci i tam spotka Lidkę. Będzie zaniedbany i nieogolony, ale ta sytuacja już się nie powtórzy. Od tego momentu weźmie odpowiedzialność za swe życie. Najpierw zacznie handlować walutą z lokajem Feliksem, potem znajdzie u niego dorywczą pracę. Nie będzie się wstydził tego, że on – arystokrata jest kelnerem u byłego później lokaja ciotki Walerci (Pan, kelnerem u Feliksa, spyta Mirek, nieświadom jeszcze tego, że ów kelner sprzątnie mu żonę). Z czasem role się odwrócą, to Paweł pomoże i podyktuje warunki pomocy Feliksowi.
Pożegnania są często z oczywistych względów porównywane z Popiołem i diamentem. Szczegółowe porównanie obu filmów można znaleźć tutaj, pierwotnie znajdowało się ono pod tym adresem, jednakowoż aktywiści Kulturkampfu płk Bartłomieja Sienkiewicza w ramach przywracania praworządności usunęli całą zawartość https://tygodnik.tvp.pl/  jako szkodliwą treść pisowską.
O ile jednak w Popiele i diamencie główny bohater – Maciek Chełmicki – w ciągu jednej nocy poderwie panienkę, a nazajutrz straci życie, o tyle Paweł nieźle się namęczy zanim dopnie swego z Lidką/Genowefą. No, ale będzie miał trudniejsze zadanie: będzie musiał rozbić jej małżeństwo. I zrobi to konsekwentnie. Z pozoru bierny, w rzeczywistości potrafi być zdecydowany, a kiedy trzeba to nawet obcesowy. To widać w filmie po jego podejściu do Lidki. Warto obejrzeć 9 minut filmu od 1h 28 min 18 sek., by się o tym przekonać. Paweł nie tylko zmusi Lidkę do wyznania miłości Pawłowi, a przedtem doprowadzi ją do stanu ducha zwanego potocznie małpim rozumem, ale też milcząco przekona Mirka, że jego małżeństwo z Lidką w nowych, powojennych warunkach nie ma sensu. Ten talent do intryg odziedziczy chyba po ojcu, który całkiem nieźle ustawił się w sanacyjnej Polsce, a w 1939 roku upadnie na 4 łapy w Londynie po wybuchu wojny. Syn – wbrew pozorom – szybko nauczy się od ojca, że  świat jest, jaki jest i nie może być inny. Te talenta bardzo przydadzą się Pawłowi po wojnie i pomogą w zrobieniu partyjnej kariery.
Wiele rzeczy w  Pożegnaniach jest przedstawionych dokładnie na odwrót niż w Popiele i diamencie. O ile w tym drugim filmie nawet barmanka w prowincjonalnym Ostrowcu będzie w rzeczywistości yntelygentką z Warszawy, która znalazła się na prowincji po upadku Powstania, o tyle w Pożegnaniach nawet hrabina będzie farbowana, a ten kretyn – Feliks tego nie zauważy („niech hrabina do końca pokaże swoją rasę”). Można być cwanym i z zyskiem handlować walutą i jednocześnie głupcem, który nie tylko nie zauważy, że hrabina nie jest prawdziwa, ale uroi sobie, że w komunistycznej Polsce będzie mógł otworzyć dochodowy biznes (restaurację)!
W filmie Wajdy (i w powieści Andrzejewskiego) bohaterom odbije palma i zamrą w chocholim tańcu („ino granie, ino granie, jakieś ich chyciło spanie”), albo będą po sali bankietowej latać z gaśnicą, o tyle u Wojciecha Sasa (i Stanisława Dygata) świat dziedziców z obawą, ale też i z pełnym realizmem czeka na przybycie Armii Czerwonej. Jeden i ten sam aktor odegra w jednym filmie rolę głupca latającego z gaśnicą, a w drugim hrabiego, który paktuje z przekupnymi Niemcami jakby tu dostać się do Wiednia przed przybyciem bolszewików.
Paweł jednak do Wiednia nie pojedzie. W Polsce czeka go lepsza przyszłość. Zaraz po wojnie spotka „żydka”, który teraz będzie już prominentnym działaczem partii komunistycznej. Żydek wciągnie Pawła do partii. Załatwi mu opinię, że co prawda jest z pochodzenia arystokratą, ale o lewicowych, antyfaszystowskich poglądach. Jako dowód przytoczy historię, która przydarzyła mu się tuż przed wojną, gdy to Paweł uratował go przed antysemickimi bojówkami. Poradzi mu (znaczy się „żydek” Pawłowi), by na najwyższe stanowiska państwowe się nie pchać, bo w ludowym państwie Żydzi i arystokraci nie są mile widziani (Ileż to się musi zmienić, by wszystko pozostało po staremu!).
Paweł ożeni się z Lidką, która do końca PRL-u będzie Genowefą. Z tego małżeństwa będzie jedno dziecko – syn, ale o nim na końcu notki. Nasz główny bohater będzie się piął po szczeblach partyjnej kariery, zręcznie omijając jej pułapki, jak np. fałszywe awanse będące w istocie podstępem. Intuicja nie zawiedzie go aż do śmierci w 1970 roku, gdy w 1968 lub na początku 1969 roku jako pierwszy na osiedlu załatwi sobie przydział na dużego fiata i kupi przyciemniane przeciwsłoneczne okulary. Pozycja Gomułków, Kliszków czy Kociołków osłabnie na tyle, że będzie można sobie pozwolić już na trochę szpanu – przedsmak epoki gierkowskiej. Będzie się też trzymał z dala od moczarowców (ważne).
Tylko jeden, jedyny raz pożałuje tego, że jest partyjnym funkcjonariuszem. Będzie próbował pomóc Marynie, uda się do „żydka”. Ten mu jednak odpowie, że w tej sprawie nic się nie da zrobić, przyjmie oficjalny ton, ale doda: „my już jesteśmy kwita”. Widząc niepocieszonego Pawła doda: czasem tak jest, że nic się nie da zrobić; świat jest, jaki jest (czasem paskudny) i nie może być inny. Paweł zrozumie, że jego bezsilność w sprawie Maryny jest ceną za partyjne przywileje, za życie, które wybrał…
Pomoże wielu osobom jako człowiek w miarę wpływowy i hrabinie Róży i Feliksowi, ale o tym później.
Umrze latem 1970 roku na psw (partyjne stłuszczenie wątroby). Warto spytać skąd u dawnego arystokraty taka wstydliwa choroba? Otóż po okresie pobytu w Oświęcimiu wygłodzony Paweł bardzo polubi salceson, wręcz uzależni się od niego. Na partyjnych imprezach nigdy go nie brakowało. To nadużywanie salcesonu doprowadzi do śmiertelnie poważnych kłopotów z wątrobą. Syn Pawła z tego powodu nabawi się salcesonofobii, dzięki czemu żyje do dziś.

Lidka/Genowefa

image

Ukochana Pawła, żona Mirka, gdzieś tak od 1940 roku, może 1941. Paweł pozna ją tuż przed wybuchem wojny jako fordanserkę rodem z warszawskiej Pragi, gdy w napadzie młodzieńczego buntu przeciwko ojcu postanowi za pieniądze przeznaczone na czesne zabawić się w podejrzanej spelunie. Młodzi wpadną sobie w oko, ale po krótkiej wycieczce do Podkowy Leśnej i pensjonatu  Quo Vadis ojciec Pawła bez trudu rozbije ten romans, a potem wybuchnie wojna. Lidka wyjdzie za mąż za arystokratę Mirka (gdyby nie wojenny „upadek obyczajów”, taki mezalians nie byłby możliwy), a ten z kolei będzie kuzynem hrabiny Róży, która będzie w bliskich stosunkach z ciotką Walercią. U cioci Walerci przypadkowo spotkają się już pod koniec wojny Lidka i Paweł; romans odżyje.

Maryna zaprosi Pawła (już ogolonego i zadbanego, w dodatku mającego pieniądze w kieszeni) do knajpy na wódkę (za którą będzie musiał zapłacić Paweł, o czym wcześniej nie wiedział) i oznajmi mu nie tylko, że Lidka go kocha i że jest coś, co ich łączy. Owszem jedno i drugie będzie prawdą, ale czy to, co ich łączy będzie czymś szlachetnym? Ja myślę, że Lidka – podobnie jak Paweł i jego ojciec – wie, że świat jest, jaki jest i nie może być inny. Tak jak i Paweł będzie „umiarkowaną konformistką”. Wyjdzie za mąż za Mirka w czasie, gdy ten będzie dobrą partią dla młodej, atrakcyjnej dziewczyny. Będzie miał rację ojciec Pawła, gdy spyta syna: „…ale czy ty myślisz, że ona wytrzyma na uczciwej posadzie?” Raczej nie wytrzyma, no, co najwyżej krótko. Owszem, nie będzie dziwką, czego się obawia, ale też i nie będzie typem business-woman, która wszystko zawdzięcza własnym kwalifikacjom. Raczej będzie szukać odpowiedniego kandydata na męża. W przypadku Pawła pójdzie za głosem serca, ale jako partnera zaakceptuje go dopiero wtedy, gdy intuicyjnie wyczuje, że ten ma przed sobą przyszłość. Paweł załatwi jej – jako socjalistycznej żonie – jakąś nieźle płatną robotę, gdzie jedynym obowiązkiem będzie nie przeginać ze spóźnieniami i zwolnieniami. Już półtora roku po jego śmierci wyjdzie za mąż za jakiegoś partyjnego ważniaka od kontroli nad telewizją. Ten zemrze w 1989 roku. Wtedy Genowefa już oficjalnie zmieni imię na Lidia i w ten sposób skończy się w jej życiu komunizm. Ze wszystkich wymienionych tu postaci żyć będzie najdłużej. Umrze w roku 2021 na COVID-19 w wieku 101 lat. Jeszcze w 2010 roku proponowano jej honorowy udział w komitecie poparcia Bronisława Komorowskiego, ale będzie już w zbyt kiepskiej formie nawet na to, by tę czysto reprezentacyjną rolę przyjąć.

hrabina Róża

image

Jej powojenne losy potoczą się inaczej niż ciotki Walerci. Oczywiście i ona jako dziedziczka-obszarniczka będzie musiała opuścić swe włości po nacjonalizacji i reformie rolnej. Ale przyjdzie jej z pomocą Paweł. Załatwi dla niej fuchę kustosza muzeum w dobrze zachowanym i nie do końca rozszabrowanym poniemieckim zamku gdzieś w Sudetach Środkowych. Oczywiście dostanie na zamku mieszkanie. Na zboczach zamkowego wzgórza zachowa się ruina złożona z  17 cegieł i 39 kamieni wapiennych z czasów Bolka Świdnickiego jako dowód polskości Ziem Zachodnich. Tego strzec będzie kustosz muzeum. Z czasem Róża coraz bardziej będzie izolować się od ludzi, będzie cierpieć na bezsenność. Miejscowi nieraz ujrzą ją w nocy, w najwyższym oknie najwyższej wieży. Umrze w 1979 roku – jak na arystokratkę przystało – z nudów, co krótko przed śmiercią będzie objawiać się jako nudności, co oczywiście nie będzie przeszkadzać, by pojawiała się w nocy nadal w najwyższym oknie najwyższej wieży. Z tym, że po śmierci będzie się już pojawiać rzadziej: tylko w pewnych okolicznościach (podczas pełni Księżyca), tylko niektórym: pijanym, naćpanym i emocjonalnie zaburzonym. Prawdziwy wysyp jej pojawień nastąpi po ostatnich wyborach prezydenckich, przy czym stanie się bardzo mobilna: Leszek Miller zobaczy ją w byłym gmachu KC PZPR, Roman Giertych we wszystkich komisjach wyborczych, gdzie „dodano głosów” Karolowi Nawrockiemu, a dr Krzysztof Kontek na Księżycu. Będzie się zatem pojawiać w różnych miejscach, o różnych porach, ale zawsze tym najbardziej rozemocjonowanym.

Wyemancypowany lokaj Feliks

image

Sam siebie uważał za bardzo inteligentnego: dorobił się podczas wojny na handlu walutami i z tego powodu uznał, że w nowej Polsce będzie mógł otworzyć biznes – restaurację o nazwie „Feliks”, gdzie najlepszymi klientami będą arystokraci. To by świadczyło, że jednak w tej jego inteligencji była jakaś wada. Zdąży nawet zatrudnić Pawła jako kelnera u siebie, ale po wojnie wszystko wróci do normalności. Po Mincowskiej „bitwie o handel” biznes zostanie zlikwidowany, a przerażony Feliks zacznie szukać pomocy u Pawła. Ten zwróci się z prośbą do „żydka”, by ten mu jednak jakoś pomógł. Żydek odparł – zgoda, dam mu robotę w bardzo dobrej warszawskiej restauracji, ale muszę wszystko wiedzieć: kto do knajpy przychodzi i o czym gadają. Feliks zgodził się nadspodziewanie łatwo, aż oczy mu zapłonęły ze szczęścia; w końcu już jako lokaj miał uszy i oczy otwarte, a jednocześnie umiał udawać, że nic nie widzi i nie słyszy. Do roli kapusia (a nie właściciela restauracji) nadawał się znakomicie. Tak przetrwa okres nocy stalinizmu. Za Gomułki nadal będzie donosił, ale wróci też do handlu walutą. Na 3 lata przed śmiercią Pawła znajdą go martwego z nożem w plecach na śmietniku obok restauracji. Do dziś nie wiadomo, kto go zabił, ale są uzasadnione podejrzenia, że to zemsta ówczesnego świata homoseksualistów-przestępców lub zawiedzionego kochanka. Bo, że Feliks był jednym z nich, to nikt nie miał wątpliwości. Być może, że byłego lokaja, później cinkciarza, pedała i kapusia ktoś zabił z miłości…

Syn Lidki i Pawła

Jedyny żyjący bohater naszej notki. Urodzony 1947 lub 1948 roku od małego wykazywał duże zdolności. W szkole był prymusem i ta mentalność prymusa będzie mu już zawsze towarzyszyć. Owszem, jego ojciec był partyjnym karierowiczem, ale do tej partii wepchały go jednak zewnętrzne okoliczności. Syn był typowym nadgorliwcem – chciał się wykazać nawet wtedy, gdy go o to nie proszono. Bardzo chciał zrobić partyjną karierę (ojciec to w zasadzie musiał). Może dlatego jej nie zrobił. Zazdrościł ojcu kariery, choć sam ojciec siebie samego za to nie cenił, bo znał jej cenę. Ku rozpaczy Pawła oznajmił, że jego marzeniem jest zostać Ministrem d/s Wyznań. Wbrew radom ojca poparł nieostrożnie moczarowców pod koniec Gomułki, co już na początku Gierka, zaraz po śmierci Pawła zakończy jego marzenia o wielkiej, partyjnej karierze. Utknie gdzieś na prowincji bez nadziei na wielki awans. Później, już bez większych złudzeń zajmie się komentowaniem notek na https://www.salon24.pl/. Jako deda będzie nam starał się zatruwać życie. Ale i tu podpadnie adminom i go zwiną:

image

Коммунизм победил!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Kultura