a na nim takie epitafium:
Byłem wielkim blogerem, istnym mistrzem pióra
Pod każdym moim wpisem była awantura.
Komentów moich blogerzy się bali
I ze strachu głupio mnie komentowali.
Tak było, aż pewnej niedzieli:
Patrzę – wpisów nie ma, wszystkie diabli wzięli.
Walę do admina.
On mi na to: to nie moja wina.
Każda notek zguba
To nie moja wina, tylko Belzebuba.
Aż mi jedna blogerka (stara jędza) rzekła:
Chcesz odzyskać swą twórczość? Musisz iść do piekła.
I wtedy moją duszę przepełniła trwoga:
Jakże ja tam trafię, kiej do piekła droga?
A notek już nowych nie napiszę wcale,
Bo za cztery jabole sprzedałem swój talent.
A ona mi na to: blogerze natchniony,
Zacznij pić nałogowo, będziesz potępiony.
Nazajutrz, gdy tylko wyszedłem z sypialni,
To w samej pidżamie wpadłem do pijalni.
Siedzę sobie nad kuflem, płacze moja dusza;
Patrzę,a tu na dnie coś się w piwsku rusza!
Amstern tam był w kuflu na dnie!
Istny Niemiec, chytra sztuka.
Skłonił mi się układnie, zdjął beretkę i dał susa.
- Chcesz znać drogę do piekła? Przyjacielu! Zgadłem.
Przyznaj zatem blogerze, że z nieba Ci spadłem.
Pomnij, każdą porą, w zimę czy w Zaduszki
Do piekła się zawsze jedzie przez Koluszki.
Nieopodal stacyjka, zwie się Rokiciny.
A tam w lesie, w chatynce u pewnej wdowiny
Jest w piwnicy przejście aż w piekła gęstwiny.
Lecz byś trafił prosto na piekła salony
Pociąg, którym przybędziesz, będzie opóźniony.
I tak właśnie było:
Bo dziurawy był peron, na którym wysiadłem.
Zaraz się weń zapadłem i do piekła wpadłem.
Wszyscy mnie zapomnieli, lecz notki znalazłem!
Inne tematy w dziale Rozmaitości