Stary Prokocim Stary Prokocim
301
BLOG

Climate changes or global warming?

Stary Prokocim Stary Prokocim Ekologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 30

Bloger threeme zadał mi niezłego ćwieka i spowodował, że zamilkłem na salonie, bo nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Na początek zareagowałem unikiem i zamiast zmierzyć się z jego argumentami, pojechałem sobie nad morze, na Palm Beach. Było nieco bliżej niż poprzednio, bo ze względu na globalne ocieplenie poziom Pacyfiku się podniósł o 14 µm i sam ocean przybliżył się o 27 mm, po czym się oddalił się o 6 metrów, bo jak dotarłem na plażę, to był odpływ.

Gdy wróciłem do domu, zalogowałem się na salonie24, okazało się, że mam wiadomość na pw od blogerki konkluzji, która poradziła mi, bym mu odpowiedział tak:

„Przecież i tak nie jesteś w stanie odpowiedzieć zawodowym klimatologom, takim szamanom jak Paschalis czy Aleksandra Kardaś. Zadaj kilka prostych pytań i zwróć uwagę na jeden fakt. Powklejane przez threeme zdjęcia topniejących lodowców górskich nie są zobrazowaniem innego faktu niż przypadek Kilimandżaro. Wszystkie pokazują górskie lodowce na niskich szerokościach geograficznych, blisko równika. Wszędzie bezpośrednią przyczyną tak szybkiego ich zaniku jest niedostateczna ilość opadów w stosunku do sublimacji: wysoki kąt padania promieni słonecznych powoduje przechodzenie lodu w stan gazowy, one po prostu znikają. Tak, jak na Kilimandżaro, a nie inaczej!

Pytanie brzmi: dlaczego w okolicach równika tak często dochodzi teraz do suszy; przecież mamy więcej pary wodnej w powietrzu, a nad równikiem deszcze na ogół padają łatwo. Co się stało, że pada ich mniej np. w Peru i Boliwii. Dlaczego wyschło wysokogórskie Jezioro Poopo w Boliwii? W warunkach globalnego ocieplenia powinno się raczej powiększyć, też znajduje się blisko równika. W jego okolicach nie były prowadzone żadne irygacje, od początku lat 90-tych jest mniej deszczu. To też jest „dowód” na globalne ochłodzenie, tyle samo wart co dowody na globalne ocieplenie.

Może lepiej zorientowani politycy Zachodu już wiedzą, że należy zaprzestać używania terminu „global warming” i zastąpić je neutralnym „climate changes”? Może wiedzą coś, czego nie znajdziemy na internetowej stronie NASA?

Bo za parę lat może się okazać, że o globalnym ociepleniu nikt już nie będzie gadał, a nadwiślańscy apostołowie globalnego ocieplenia zostaną z ręką w nocniku?

A wszystko zaczęło się w roku 1962, kiedy Rachel Carson opublikowała słynną książkę pt. „Silent Spring”. Oskarżyła w niej DDT o spadek populacji sokoła wędrownego. Zastosowała tę samą metodologię badań co globalociepleniowcy: na podstawie koincydencji faktów: masowe użycie trucizny zbiega się w czasie ze spadkiem populacji tego gatunku ptaka. Nigdy nie wyjaśniono mechanizmu wg którego miałoby to nastąpić, nie wyjaśniono, czemu tylko sokół wędrowny okazał się tak wrażliwy na stosowanie DDT, a myszołów zwyczajny, pustułka, jastrząb gołębiarz, kobuz i dziesiątki innych ptaków drapieżnych już nie. Minęły lata od czasu zaprzestania DDT w Europie i USA, okres półrozpadu tej trucizny (gdy jest najbardziej toksyczna) minął i mamy w Polsce efekty. Ok. 1975 roku szacowano polską populację sokołą na 15 par, obecnie na 14-15 par, różnica jak widać ogromna. Lepsze efekty osiągnięto w Niemczech, ale tam zastosowano także ochronę czynną i przywracanie naturze ptaków, które wylęgły się w niewoli. Jeszcze lepsze efekty osiągnięto w USA, ale tam rozmnożyła się populacja miejska, a populacja nadrzewna jak była skrajnie nieliczna, tak jest.

Podobnie jak w przypadku globalnego ocieplenia oskarżono gospodarczą działalność człowieka o wyrządzenie znacznych szkód naturze. Zgrzeszyliśmy przeciwko Matce Ziemi i ona nas za to ukarze, bo pogańskie bóstwa są mściwe. Ale są także przekupne. Idzie to wszystko odwrócić. Trzeba tylko słuchać kapłanów pogaństwa.. Akcja pani Carson zakończyła się sukcesem. DDT wycofano. Był to początek długiej drogi tej neopogańskiej ideologii ekologów do sukcesu. Ruch nabrał pewności siebie.

Wyrosła na tej glebie ideologia globalnego ocieplenia odniosła zbyt wiele sukcesów, by poddać się bez walki. Nikt nigdy nie przyzna się, że to są bzdury, żaden polityk Zachodu, oni w to zbyt wiele zainwestowali. Ale mogą się wycofać cichaczem.

Nie należy się spodziewać przyznania do winy. Ale ta ideologia bankrutuje.

Ja tylko chcę wiedzieć:

  1. Czemu znikają górskie lodowce w strefie okołorównikowej z powodu niedostatecznej ilości opadów, skoro w powietrzu jest coraz więcej pary wodnej?

  2. Czemu wyschło Jezioro Poopo, mimo że znajduje się w strefie podrównikowej, która też powinna być wilgotniejsza niż była?

  3. Czemu nie rozszerza się strefa sawanny, skoro klimat się ociepla?

  4. Czemu w Polsce ustępuje z lasów dąb bezszypułkowy (gatunek rodzimy), skoro jest bardziej ciepłolubny niż dąb szypułkowy (też gatunek rodzimy)?

  5. Czemu zalało Adelajdę, skoro jej klimat powinien się osuszać?

  6. Czemu susze w strefie równikowej są coraz częstsze, a powinno być na odwrót???

Ja polskim klimatologom źle nie życzę. Jako nieuleczalny moher życzę im jako Polakom samych sukcesów. I bardzo będę się martwił, gdy zostanie im przypięta łatka frajerów bez autorytetu.

Zachód już wie, że sprawa „global warming” śmierdzi i jeżeli Theresa May, która nie ma zielonego pojęcia o klimacie, ale ma dobre informacje, mówi o „climate changes”, to wiem, że starannie dobiera słowa.

Mnie zapaliłaby się czerwona lampka…”


Dziękuję Ci, konkluzjo za mądre słowa i przepraszam, że wcześniej nie doceniłem Twojej mądrości.

No i dla Wałęsy to dobrze, bo w wyniku globalnego ocieplenia zaleje teren stoczni gdańskiej i będzie go tam można już tylko dowieźć motorówką, a tak to może skakać przez płot…

Коммунизм победил!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Rozmaitości