Stary Prokocim Stary Prokocim
295
BLOG

Słowo o Kampinosie - kiepska notka na zamówienie

Stary Prokocim Stary Prokocim Ekologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 14
Złożono zamówienie na moją twórczość: napisz coś o Puszczy Kampinoskiej. A ja nie umiem pisać o Kampinosie, bo moje poprzednie notki poświęcone Puszczy Noteckiej i Niepołomickiej to była opowieść o ich przyrodzie i o ich lokalnej specyfice. Tymczasem Puszcza Kampinoska nie jest miejscem szczególnie interesującym przyrodniczo: taki przekładaniec wydm i bagien ułożonych równoleżnikowo. Leży w najuboższej przyrodniczo części Polski: za bardzo na północ (lub wschód) od zasięgów buka, jaworu, jodły, górskiego zasięgu świerka, za bardzo na południowy zachód od świerka borealnego. Pocięta na dwie części pasem bezleśnym, dziś przywracanym do istnienia jako las, przynajmniej w części zachodniej, nie robi jakiegoś kolosalnego wrażenia, jeśli idzie o jej rozmiary, nawet w konkurencji krajowej. 
A ludzie i historia? Trzeba zacząć od tego, że tutaj zawsze wszystko to, co ogólnokrajowe było ważniejsze od tego, co lokalne. Ponoć już Władysław Jagiełło tu polował, ale znacznie ważniejsze jest to, że przed bitwą pod Grunwaldem zatrzymała się tu na popas cała armia. Według niepotwierdzonych źródeł zużyto wtedy na kusze i łuki wszystkie cisy Puszczy Kampinoskiej; faktem jest, że cis (o ile tu występował, ale chyba tak) już się nie odrodził i reintrodukowano go sztucznie na początku lat osiemdziesiątych XX wieku.
Podobno na początku ery postglacjalnej Wisła miała 18 kilometrów szerokości, ale na północ od niej jeszcze był lodowiec, więc – jak to zwykle bywa – na południe od miejsca chwilowego postoju lodowca osadzał się piasek. Gdy lodowiec ostatecznie ustąpił, teren stał się suchszy i obszar dzisiejszej Puszczy został odcięty od doliny Wisły. W miejscach wyższych utworzyły się wydmy, miejsca niżej położone zajęły bagna, które dość szybko zamieniły się w czarne ziemie pobagienne, żyzne, taka miniatura Czarnych Kujaw. Te tereny zajęto pod uprawę już w XVII wieku, 100 lat później wykarczowano ostatnie lasy. Puszcza została rozdzielona na dwie części, południową, z przewagą bagien, których nie szło osuszyć tradycyjnymi metodami i północną, gdzie suche obszary wydm przeważały nad terenami podmokłymi. 
Mimo ubogiego piaszczystego podłoża nie jest ona aż tak jałowa jak Puszcza Notecka. Bo główne drzewo bagiennych olsów, olsza czarna, zwana potocznie olchą lub olszyną nie urośnie na skrajnie jałowej glebie. Gdyby tak było, tworzyłyby się w tych miejscach bory bagienne z przewagą skarłowaciałej sosny lub brzeziny bagienne, gdzie króluje brzoza omszona. Tak ubogie lasy bagienne tworzą się na torfowiskach wysokich, ale w Kampinosie, przeważają torfowiska niskie. Torfowiska niskie tworzą się wzdłuż dolin rzek. Bo płynie tutaj rzeczka Łasica; szkoda jednak, że ona sama zamieniona została w prosty kanał, który dopiero teraz z pomocą bobrów próbuje się zrenaturalizować. Melioracje wzdłuż jej brzegów prowadzono już w XIX wieku, w okresie międzywojennym, ale prawdziwy grabarz naturalności doliny Łasicy nazywał się Władysław Gomułka i to on miał manię melioracji wszystkiego, w całej Polsce, tylko po to, by po 50 latach tereny te zostały porzucone dla rolnictwa, ale też i przy okazji zniszczone przyrodniczo…
Ale nie wszystko. Gdy idea ochrony przyrody dotarła do włodarzy PRL-u, w 1959 oku powołano do życia Kampinoski Park Narodowy, wówczas o powierzchni ok. 18 000 ha i był to wówczas największy (lub drugi po Tatrzańskim, przepraszam, nie wiem) park narodowy w Polsce. Spore rozmiary były jego jedyną zaletą, bo niewiele, poza niewielkimi obszarami, które można spotkać w prawie każdym, większym kompleksie leśnym i które już były chronione jako rezerwaty przyrody, było tu obszarów godnych ochrony. Naturalność Puszczy należało i należy (taki proces zajmuje do 350 lat) odtworzyć. Już od początku lat 70-tych wzięto się za to odtwarzanie na poważnie. Ograniczono zabudowę, a nawet rozrzedzono sieć osadniczą, likwidując nieco przysiółków. Bliskość stolicy miała znaczenie. Jakoś znalazły się pieniądze na wysiedlenie ludzi i „przekupienie” ich działką lub mieszkaniem w Warszawie. Bo Puszcza dzieliła losy Polski: gdy był czas triumfów, Jagiełło zatrzymał się tu, by polować i odpocząć przed bitwą pod Grunwaldem. Gdy nadszedł czas powstań i martyrologii, Kampinos stał się schronieniem, ale także mogiłą w roku 1794, 1863, w roku 1939 podczas kampanii wrześniowej i podczas całej okupacji niemieckiej. A czym był w latach PRL-u? Też dzielił losy zwasalizowanego i centralnie zarządzanego państwa: gdy władze były na etapie „ujarzmiania" przyrody (ekologia nie jest pomysłem lewicy, ona się pod te hasła podpięła i po swojemu je zinterpretowała) regulowano rzekę Łasicę, zamieniając ją w kanał, gdy ochrona przyrody stała się trendy, wzięto się za nią poważniej z godną podziwu i rzadką w Polsce konsekwencją. Nie da się ukryć, że Kampinoski Park Narodowy, w porównaniu z innymi, zawsze znajdował się w korzystniejszej finansowo sytuacji. Władza centralna w centralistycznie zarządzanym PRL-u nie była tak silna, jak w ZSRR czy NRD, ale nie tak słaba, by kończyć się na rogatkach stolicy. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że to KPN to po prostu jej puszczańska część. Znajdowały się pieniądze na wykup gruntów i na zabiegi mające na celu renaturalizację terenu. Sama Puszcza jest obszarem bardzo typowym dla obszarów nizinnych o słabych glebach: widoczna, absolutna przewaga sadzonych drzewostanów sosnowych z niewielką domieszką brzóz i dębów (to nie Poznańskie), mniejszość, ale widoczna bagiennych olsów, dużo bardziej naturalnych plus miniaturowe połacie żyźniejszych lasów. Nieco torfowisk wysokich, które niestety albo zarastają lasem, albo ulegają stopniowemu osuszeniu, sporo torfowisk niskich wzdłuż doliny Łasicy, które trzeba utrzymywać jako łąki, by nie zarosły lasem. Tym z kolei zaszkodziła melioracja. 
Puszczę trzeba było na nowo stworzyć: wprowadzono do Puszczy bobry, co dodatnio wpłynęło na retencję wody w dolinie Łasicy, ale przywrócenie naturalnego krajobrazu nie jest już możliwe; tu szkody poczynione przez Gomułkę są trwałe, sukcesywnie usuwa się drzewa obcego pochodzenia: dąb czerwony, sosnę Banksa, smołową, czy czeremchę amerykańską, część porolnych gruntów zalesiono, niestety sosną, ale na słabej glebie i w pierwszym pokoleniu lasu nie jest to błąd. Reintrodukowano cisa, tu i ówdzie podsadza się drzewa liściaste, po 60 latach istnienia Parku efekty są już widoczne. Rośnie naturalna domieszka krajowych dębów, podobno stanowią już 10% drzew, co potwierdza hipotezę o sosnowo-dębowym charakterze pierwotnych borów na lichym siedlisku. I dzieje się tak od początków ery Gierka, nieczęsto spotykana w Polsce konsekwencja i ciągłość w działaniu. Chyba rację miał wielki warszawiak – Kisiel, który mówił, że o PRL-u nie da się powiedzieć nic dobrego z wyjątkiem tego, że dał nam niejakie poczucie stabilności państwa. A przecież Park Narodowy jest państwową własnością.
A Puszcza Kampinoska i jej stan to odzwierciedlenie stanu, w jakim znajduje się Polska i chyba nie jest tak źle, żeby nie można było jej (Puszczy i Polski) odbudować zgodnie z życzeniami Polaków, stan wyjściowy jest kiepski, przyszłość nieznana, ale ma się ku lepszemu…
Przepraszam wszystkich, których rozczarowałem, lepiej o Puszczy napisać nie umiem.

Коммунизм победил!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Rozmaitości