sine sine
328
BLOG

Nihil novi: skandale seksualne celebrytów PRL

sine sine Społeczeństwo Obserwuj notkę 17

Pod koniec lat `60, gdy byłem jeszcze uczniem liceum, usłyszałem po raz pierwszy określenie „przepuścić przez grupę”. Dowiedziałem się, że oznacza to pewien specyficzny akt pseudo-inicjaci seksualnej, który można zdefiniować jako gwałt zbiorowy - a mówiąc współczesnym językiem rodem z „Urban Dictionary”- „gangbang”. Proceder ten miał na celu „formowanie” nieletnich najczęściej „debiutantek” na potrzeby owej „grupy”.

W tym samym czasie miałem nieprzyjemność poznać przelotnie pewnego warszawskiego „polboya”, który mawiał, że „po szesnastce to tylko brzuch można sobie podrapać”. Proszę nie domagać się egzegezy tego powiedzonka, ujawnię tylko, że owa „szesnastka” dotyczyła wieku partnerki.  

„Castingi” dokonywane w tym czasie w przez filmowców i „filmowców” w warszawskich liceach były przedmiotem licznych plotek, a do legendy przeszły ich wizyty w szacownym „żeńskim” liceum w okolicach Placu Unii Lubelskiej.  

Ślady owych praktyk można znaleźć nawet dzisiaj, w felietonistyce czy literaturze wspomnieniowej.  

A więc, nihil novi sub sole.  

Choć oczywiście sub rosa. Niekiedy, w formie plotek, seksualne skandale ówczesnych elit celebryckich trafiały do tzw. opinii publicznej. Dotyczyły one znanych literatów, sportowców, czy filmowców. Nie wdając się w ocenę prawdziwości owych plotek, afery kończył się… niczym. Może z wyjątkiem sprawy I. Iredyńskiego i E. Żebrowskiego, ale w tym przypadku w grę wchodziły najprawdopodobniej kwestie polityczne.  

sine
O mnie sine

Nic ciekawego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo