Szanowni Państwo, ciągle coś nowego dzieje się w naszym Kraju. I jeszcze ten obrzydliwy wirus, który ni to jest, ni to go nie ma, i ciągła zabawa w ciuciubabkę z tym potworkiem. Tylko zastanawiam się komu ten mikrob pomaga, a komu szkodzi? Czy zyskuje na tym opozycja, czy rządzący? I wówczas przypomniałem dawną opowiastkę jak to Żyd z proboszczem zawiązali cichą spółkę w stworzeniu "cudu" w parafii, która była w jednej z zabitej dechami malutkiej miejscowości na Podkarpaciu. Ale w tym wszystkim jedna rzecz była ważna; w tej miejscowości była energia elektryczna uzyskiwana z turbiny na potoku. A to ważne, bowiem Żyd był właścicielem epidiaskopu, co w tamtych czasach taki przyrząd nie był zbytnio popularny w miastach, a co mówić o małych miasteczkach czy wsiach. Przy kościele stało stare, rozłożyste drzewo i ono też było bardzo ważne, bo miało wielce rozbudowaną koronę. Żyd z proboszczem wymyślili, że po wieczornej mszy ukaże się w koronie tego drzewa Matka Boska. A była to już jesień i zmrok zaczynał się wcześnie. Przygotował Żyd epidiaskop z obrazkiem MB i czekali z proboszczem na dzień bezwietrzny i jednocześnie pozbawione powietrze zamglenia. Kiedy Taki dzień nastąpił, to Żyd przed wyjściem ludzi ze świątyni trochę to drzewo okopcił dymem urządzeniem do straszenia pszczół i szybko poszedł do ukrytego epidiaskopu. Kiedy tylko ludzie wyszli z kościoła rzucił obraz Matki Boskiej na koronę drzewa. Ludzie oniemieli! Cud. W ich miejscowości dokonało się objawienie. Na drugi dzień już koło kościoła stał kram z dewocjonaliami, łakociami i różnymi odpustowymi gadżetami. Żyd siedział za prowizoryczną ladą i tylko liczył kasę. W kościele też szybko zwiększyły się datki. Spółka zadziałała.
Podobnie jest z naszym koronawirusem, który pomaga i opozycji, i rządzącym. Opozycja może w "trosce o obywateli" zadawać różne pytania rządzącym, rządzący chętnie udzielają odpowiedzi, codziennie stojąc przed ściankami z logo PiS (logotypów pozostałych przystawek brak), a Pan Prezydent też zapewnia o sukcesie w tym przypadku. Czyli wszyscy zadowoleni. Nawet specustawa powstała przy zgodzie z opozycją. Żyć i nie umierać, jak głosi porzekadło. Ale czy na pewno jest tak dobrze? Otóż, jeśli powstanie jednak epidemia w Polsce to ta specustawa pozwoli zabronić spotkań przedwyborczych i wówczas górą będzie Pan Prezydent, który dla pełnienia swoich obowiązków (przedwyborczych) zwiedził w czasie swojej kadencji wszystkie powiaty i uścisnął setki tysięcy rąk, naobiecywał gruszki na wierzbie, ale nikt tego jeszcze faktycznie nie zdementował, bo do wszystkich kandydaci opozycji nie dotarli. I opozycja będzie musiała z zaciśniętymi ustami taki rozwój zdarzeń przyjąć, bo przecież sama zgodziła się na takie prawo, które w oczach pani prof. Łętowskiej jest częściowo bezprawiem. Czy jednak taki fortel da Panu Dudzie zwycięstwo? Może.
Ta sielanka może jednak nie trwać wiecznie, bo oto wróble zaczęły ćwierkać, że w poniedziałek TSUE zajmie stanowisko w sprawie tych nowo powstałych Izb SN. Jeśli uzna TSUE te Izby za niezgodne z prawem polskim i unijnym, to ci sędziowie będą bezprawnie zasiadali w takich gremiach, które w świetle prawa unijnego sądami nie są. I w tym przypadku byłby to cios w splot słoneczny panu min. Ziobro, bowiem to przecież jego ukochane dzieci, które stworzył. Ale też cios w całą Zjednoczoną Prawicę, albowiem ci sędziowie nie będą mogli brać udziału w kwietniowym wyborze I-go Prezesa SN. A to przecież było głównym zadaniem tej ustawy tzw. kagańcowej, że teraz Pan Prezydent będzie mógł wybierać z większej ilości kandydatów niż tylko dwóch, jak było dotychczas. I sędziowie powołani przez pana Ziobrę nie będą mogli w tym wyborze uczestniczyć, czyli nie będzie mógł Pan Prezydent wsadzić na to stanowisko sędziego potulnego i popierającego obecną władzę. A należy pamiętać, że I-szy Prezes SN jest też Prezesem Trybunału Stanu. Czyli mogą wszystkie zapędy pisowców zostać w poniedziałek wysadzone w powietrze. Pożyjemy, zobaczymy.
