smartfood smartfood
5621
BLOG

Nowotworowy Zawrót Głowy

smartfood smartfood Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Na jakiś czas, ale tylko częściowo, postanowiłem odstawić dotychczasową tematykę bloga – moje myśli krążą obecnie wokół nowotworów maści wszelakiej, co skutecznie rozprasza i uniemożliwia skupienie się na budowaniu mojej małej, współczesnej encyklopedii żywieniowej - jaką w zamyśle miał być ten blog. Jednak kiedyś na pewno ukończę niedokończone rozdziały, uzupełnię braki i błędy :-)

 
Co czuje najbliższa rodzina po usłyszeniu od lekarza diagnozy – Rak, nieoperacyjny, chemioterapia, przerzuty, małe szanse, przygotować się na śmierć, uczynić ostatnie dni jak najbardziej komfortowymi? Na pewno cały wachlarz negatywnych emocji. Co czuje osoba z taką diagnozą? To samo co rodzina, tylko kilka razy intensywniej. 
 
Jeśli chcecie uświadomić sobie ludzkie tragedie stojące za rakiem, wystarczy wejść na któreś z Polskich for onkologicznych. Wypowiadają się matki 3 letnich dzieci, świadome, że całkiem niedługo, prawdopodobnie je osierocą. Ojcowie i jedyni żywiciele rodziny, zrozpaczone dzieci. Po 15 minutach lektury ma się ochotę wyrzucić monitor przez okno – na każdym z tych for widać jedno wielkie wołanie o pomoc, o diagnozę, o prognozę. Pytania o leki, prośby o opinie na temat kontrowersyjnych metod a'la niegojąca się rana w nodze z cieciorką w środku (zainteresowanych odsyłam do google pod hasłem Dr. Ashkar, ostatnio było zresztą o tym starszym Panu głośno). Samotni w tym wszystkim ludzie wylewają swoje smutki i zmartwienia na forach, licząc na pocieszenie współtowarzyszy niedoli – często je dostają i chwała wszystkim tym, którzy bezinteresownie poświęcają swój czas na napisanie kilku zdań otuchy i wsparcia. Co czuję ja – stojąc twarzą w twarz z nowotworem mojej Mamy? Nie mam szczerze mówiąc ochoty tego uzewnętrzniać.
 
Wild, Wild West
 
Chorym i ich rodzinom daje się niewielki, lub zgoła żaden, wybór – trzeba ciąć, podawać chemię lub napromieniowywać. Nowotwory generalnie dzielą się na złośliwe i niezłośliwe.We wczesnych stadiach większości nowotworów, najczęstszym zabiegiem jest chirurgiczne wycięcie zmienionej tkanki. Ciach, guz znikł, teraz należy trzymać kciuki i mocno wierzyć, że nowotwór nie powróci w innym, lub tym samym miejscu.
 
Jeśli operacyjne usunięcie tkanek nowotworowych jest niemożliwe, ze względu na jego umiejscowienie, wysoką ilość przerzutów lub zajęcie ważnych organów/naczyń krwionośnych, wtedy stosuje się, w zależności od umiejscowienia, chemio i radio terapię. Chemioterapia polega na podawaniu syntetycznych, chemicznych farmaceutyków, licząc, że silna toksyna zabije komórki nowotworowe. Radioterapia polega na napromieniowywaniu miejscowo obszaru ciała, w którym znajduje się guz. W przypadku niektórych guzów, stosuje się też terapię hormonalną. W leczeniu onkologicznym te 4 główne zabiegi, stosuje się najczęściej łącząc je ze sobą w różnych konfiguracjach, w zależności od konkretnego przypadku. Stosuje się leczenie miejscowe (skupione na 1 obszarze występowania nowotworu), systemowe (które w uproszczeniu polega na zatruciu przy pomocy chemioterapii całego organizmu), radykalne (W tym przypadku, lekarze onkolodzy stawiają sobie ambitny cel całkowitej anihilacji komórek nowotworowych w organizmie pacjenta, wszelkimi możliwymi sposobami, ale tylko w przypadku ogólnie dobrej kondycji pacjenta), oraz leczenie paliatywne – kiedy to nic już nie można zrobić, więc wysiłek lekarzy skupia się na ulżeniu choremu w cierpieniu, zwiększeniu jego komfortu i czekaniu na śmierć. 
 
Umieranie na złośliwego raka to w 90% przypadków powolna, wielomiesięczna lub nawet wieloletnia agonia. Organizm jest stale zatruwany toksynami z guzów, silnie toksycznymi lekami stosowanymi w chemioterapii, napromieniowywany (a podobno promieniowanie powoduje zmiany w kodzie genetycznym, co owocuje mutacjami?), traktowany syntetycznymi, często eksperamentalnymi lekami (bo dokładne i długotrwałe badanie leków onkologicznych nie opłaca się ani koncernom, ani zdaniem FDA, pacjentom, którym jak najszybciej według tej organizacji należy dać szansę w postaci nowego leku, który niesie zawsze "nadzieję". A producenci mają zyski i darmowe eksperymenty na pacjentach - sytuacja win-win. Szkoda, że tylko dla koncernów.
 
Statystyki
 
Nie trudno więc jest zrozumieć powszechny strach przed rakiem – stosowane obecnie metody nie należą do przyjemnych i bezbolesnych. Według danych GUSu, w 2006 sprawcą prawie 25% zgonów w Polsce, były nowotwory złośliwe, co daje nam około 97 tys. osób. Co roku wymiera wiec miasto wielkości Grudziądza czy Słupska. Niestety Rak z roku na rok zbiera coraz większe żniwo - W roku 1990 nowotwory złośliwe były przyczyna 18% zgonów.
 
Medycyna podobno idzie na przód, spada liczba zgonów powodowanych chorobami układu krążenia. Rośnie średnia długość życia w całej UE i Stanach Zjednoczonych. Tymczasem szacuje się, ze w 2030 roku, jeśli obecne tempo wzrostu zachorowań na nowotwory złośliwe utrzyma się, za co drugi zgon w USA i co trzeci w UE, będą odpowiadały właśnie one.
 
Czy nie słusznymi wydają się więc zarzuty wielu lekarzy i naukowców, o blokowanie przez medyczno-farmaceutyczny establishment badan nad alternatywnymi metodami leczeni raka, oraz dyskredytowaniu każdego, kto choć zająknie się o alternatywnej terapii czy też ślepej uliczce w onkologii?
 
Szczucie Alternatywnych Terapii
 
Wystarczy przykład Amigdaliny (zwanej witaminą B17, Laetrile, obecna w gorzkich migdałach, jądrach pestek moreli i innych nasionach (np. pestki jabłek) ), której sprzedaż w USA skutecznie zablokowało lobby farmaceutyczne. Zdarzają się nawet przypadki karania wiezieniem lekarzy stosujących terapie amigdalina oraz zwykłych ludzi, propagujących B17 w internecie. Istnieją naukowe dowody skuteczności amigdaliny. Jako główny zarzut przeciwko temu lekowi, FDA uznała możliwość zatrucia cyjanowodorem. Cząsteczka amigdaliny zawiera cyjanek, jednak jest on bezpiecznie “zamknięty”, dopóki substancja ta nie dotrze do komórek nowotworowych, gdzie zostaje uwolniona. Udowodnił to w swoich badaniach Ernst T. Krebs (nie mylić zHansem Adolfem Krebsem – laureatem nagrody nobla) a także 2 grupy Japońskich onkologów, którzy stwierdzili także, ze nawet bardzo wysoka dawka (Na poziomie 5g), podana dożylnie, jest mniej toksyczna dla organizmu niż 2 tabletki aspiryny. W 2005 r. grupa Australijskich lekarzy opisała i opublikowała przypadek 68-letniego pacjenta, chorego na raka, który przyjął 4800mg witaminy C oraz zastrzyk z 3g Amigdaliny, w wyniku czego trafił do szpitala. Wymagał intubacji ze względu na problemy z oddychaniem. Jest to JEDYNY opublikowany w ostatnich latach przypadek skutków ubocznych po zażyciu Amigdaliny. Jednak należny pamiętać, ze taka reakcja nastąpiła po zażyciu ogromnej dawki syntetycznej witaminy C. Pacjent przeżył. Lekarze stosujący terapie amigdalina wiedza, ze nie należny przyjmować więcej zin 1500mg witaminy C podczas terapii Amigdalina, szczególnie podawaną w zastrzykach. Widocznie 68 letni australijczyk, postanowił sam zadbać o swoje zdrowie, nie rozumiejąc do końca jak jego organizm działa :-).
 
Ostrzegam jednak przed hurra-optymizmem, a w szczególności przed sprowadzaniem amigdaliny z Meksyku lub kupowania jej 2x drożej w polskim internecie, bez konsultacji z lekarzem. Zanim zaczniecie myśleć o alternatywnych terapiach anty-nowotworowych, musicie znaleźć lekarza, który będzie stale monitorował wasz stan zdrowia. Z własnego doświadczenia wiem, ze jest to niezwykle trudne – opór większości lekarzy przed "powrotem do natury" jest zdumiewająco ogromny, ale warto szukać. Pestki moreli są zdecydowanie bezpieczniejszą forma terapii “witamina B17”, przyjmowane z umiarem wraz z suszonymi owocami (najlepiej morelami) nie są zagrożeniem dla zdrowia. Można też jeść pestki jabłek. W jedzeniu pestek panuje jedna zasada - należy spożywać tyle pestek, ile posiada jeden owoc. Np. jabłko posiada od kilku do kilkunastu pestek, więc te kilkanaście pestek należy spożyć RAZEM (ważne!)z pozostałą częścią owocu. Pomaga to w trawieniu pestek (należy je bardzo dobrze przeżuć) i ewentualnym neutralizowaniu amigdaliny. Znany jest przypadek śmierci w USA, spowodowanej spożyciem szklanki pestek jabłkowych. Gdyby ta osoba zjadła razem z pestkami przynajmniej jedno jabłko, nic by się jej nie stało. Cala afera wokół amigdaliny zasługuje na oddzielna notkę,  którą postaram się w najbliższych dniach “popełnić” :-). Dzienna norma spożycia pestek moreli w EU wynosi dwie sztuki. Profilaktycznie nie należy przekraczać tej dawki.
 
Istnieją dwie, bardzo dobrze udokumentowane i przede wszystkim naukowo i logicznie uzasadnione, terapie alternatywne - dieta dr. Budwig , oraz najlepiej udokumentowana z naukowego punktu widzenia – Terapia Gersona. W Polskim internecie znajdziecie na ten temat masę informacji – od siebie postaram sie niedlugo dodać jakieś "extra” newsy. Zarówno dr Gerson, jak i dr Budwig, byli w swoim czasie mocno krytykowani i prześladowani przez koncerny farmaceutyczne – ich terapii nie da się opatentować, bo są w 100% oparte na naturalnych produktach spożywczych, podejściu holistycznym do organizmu ludzkiego i w przypadku Terapii Gersona, od dawna istniejących suplementach.Warto dodać, ze dr Gerson został prawdopodobnie otruty arszenikiem. 
 
Osobiście znam 4 osoby, które odwiedziły klinikę w Meksyku prowadzona przez wnuka dr Gersona i grupę odważnych lekarzy. Trzy z tych osób (rak wątroby, zaawansowane stadium raka jelita grubego oraz rak jajnika – wszystkie złośliwe, rak jajnika i jelita grubego z przerzutami) czuja się obecnie świetnie, stosują się do zaleceń, maja świetne wyniki i nic nie wskazuje na nawrót choroby mimo, ze minęły już lata od powrotu z kliniki. Niestety stan jednej z osób był bardzo ciężki i zmarła wkrótce po powrocie do kraju. Terapia Gersona nie jest właściwie terapią – jest totalna zmiana stylu życia i żywienia. Pacjent do końca życia musi stosować się do zaleceń.
 
Do przemyślenia zostawiam wam pytanie:
Komu (nie)zależy nad szybkim i długotrwałym wyleczeniu osób chorych na raka?
smartfood
O mnie smartfood

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie