Po niezbyt udanym Misiu 2 (Rysiu) samo życie napisało scenariusz do trzeciej części. Na początek artykuł z Ulubionej Gazety Wszystkich Polaków (dodatek stołeczny), cytowany in extenso:
http://wyborcza.pl/1,75968,7494004,A_co_Ty_zrobiles__zeby_sniegu_bylo_mniej_.html
Najtańszy sposób usunięcia zasp w mieście. Każdy zgarnia trochę śniegu do toreb i topi u siebie w WC. Dla miasta ogromne oszczędności, a dla obywatela jaka satysfakcja, że pomógł choć trochę udrożnić stolicę
putBan(34);
W połowie tygodnia znów sypnie. Zacznie się narzekanie mieszkańców, kierowców, dziennikarzy, że zaspy, że nie sprzątają jak należy ani nie wywożą. I że biała apokalipsa, koniec świata i generalnie Armagedon.
A gdyby tak zacząć myśleć pozytywnie. Zamiast dociekać: "Co ty urzędniku zrobiłeś, żebym nie wywinął orła i nie wpadł w zaspę", zapytać: "A co wy, Kowalska/Kowalski zrobiliście, żeby śniegu było mniej i wszystkim łatwiej żyło się w stolicy"? Nie wykręcajcie się tylko obywatelko/obywatelu płaceniem podatków. Te wasze parę złotych przestaje wystarczać, bo opady tej zimy są obfite, a budżet walki z zimą ograniczony i przecież nie z gumy. Tylko cztery dni usuwania skutków najgorszej śnieżycy w styczniu pochłonęło aż 12 mln zł.
Żłobki zamiast wywózki pryzm
Pomysł jest prosty. Każdy w drodze do domu zgarnia do toreb trochę śniegu. Donosi do mieszkania, wrzuca do WC. Śnieg topnieje. Spływa do rur. Problem z głowy. Sukces zależy tylko od tego, jak długi będzie łańcuch ludzi dobrej woli.
- Przypuszczam, że gdyby ktoś rzucił takie hasło wUSA, Kanadzie czy Skandynawii, taka akcja mogłaby się udać. I mieszkańcy zabieraliby ze sobą nawet po kilka reklamówek śniegu. Tamtejsze społeczności są bardziej nastawione na współdziałanie, pracę na rzecz wspólnoty, nie mają takich roszczeniowych postaw i samych żądań. Chodzi przecież o to, żeby wszystkim się łatwiej żyło - przekonuje Iwona Fryczyńska, rzeczniczka Zarządu Oczyszczania Miasta (ZOM).
Śnieg jest usuwany tylko w kluczowych miejscach i tam, gdzie mogłoby być zagrożone zdrowie czy życie ludzi np. w rejonie stacji pogotowia ratunkowego, dojść do przycisków sygnalizacji świetlnej. - Firmy pracujące dla nas musiały go także wywozić z miejsc płatnego parkowania. Z umowy wynika, że tylko co szóste miejsce może być zajęte przez zgarnięty śnieg. Przestał się mieścić - zauważa Iwona Fryczyńska.
Koszty walki z zimą są w Warszawie porażające. Dlatego władze miasta doszły do wniosku, że nie stać nas na wywożenie śniegu. - I tak w końcu stopnieje. A za zaoszczędzone pieniądze można zreperować drogi czy budować żłobki i przedszkola, których brakuje - przypominają pani rzecznik ZOM oraz władze Warszawy.
Hej, torby w dłoń
Sprawdzamy, czy upychanie białego puchu do toalet nie zagraża sieci kanalizacyjnej. - Pod warunkiem że to będzie śnieg, a nie żwir, wtedy można śmiało sypać. Nie ma żadnych zagrożeń ani przeciwwskazań - zapewnia Bartosz Milczarczyk, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji.
Spółdzielnie i wspólnoty płacą za odprowadzenie ścieków. - Czy społeczna akcja walki ze śniegiem nie uderzyłaby nas po kieszeni? Nie zapłacimy więcej za spuszczenie go do Wisły z własnego M? - dociekam.
- Nasi klienci są rozliczani według wodomierza. Jeśli wspólnota odebrała np. 100 m sześc. wody. to płaci za odprowadzenie dokładnie takiej samej ilości ścieków. Taka walka ze śniegiem nas kosztowałaby więcej, ale nie Kowalskiego. Jesteśmy firmą, która myśli prospołecznie. Popieram - zapewnia, nie kryjąc śmiechu Bartosz Milczarczyk.
A teraz pora oszacować oszczędności. Śnieg jest wywożony regularnie ze Starego Miasta. - Wykonawca tej usługi bierze od nas 20 zł netto za usunięcie metra sześciennego. Dlaczego to robimy? Na Starówce mamy duży ruch turystów. To przecież wizytówka Warszawy, a hałdy brudnego śniegu szpecą - mówi Anna Stasiewicz, wicedyrektorka śródmiejskiego Zarządu Terenów Publicznych.
I przyznaje, że "natura uśpiła nas w poprzednich latach i nikt nie blokował dużych kwot w budżecie" na walkę ze śniegiem.
Dlatego rzucamy hasło tym razem nie "hej, szable w dłoń", ale torby w dłoń. I do WC z najbliższą pryzmą.
Matko Jedyna... wraca nowe. Wczoraj śmiałem się po raz setny na "Misiu" w telewizorni, w tym z pamiętnego "dnia pieszego pasażera", a tu takie kwiatki...
A MOŻE JAKBY PANI PREZYDENT NIE ODPALIŁA 460 MLN PLN GRUPIE ITI NA REMONT STADIONU LEGII I NIE TOPIŁA 2 MLD PLN W STADIONIE NARODOWYM TO BYŁOBY NA ODŚNIEŻANIE??????
Odpowiadając na tytułowe pytanie, ja zrobiłem dużo. Przejechałem w miesiącu styczniu 1700 km po Warszawie, przeważnie w korkach, wydatnie przyczyniając się do pogłębienia efektu cieplarnianego, przez co w przyszłości już takich zim nie będzie. Dzieje się tak dlatego, że ZTM nie raczył jeszcze rozpatrzyć mojej internetowej aplikacji o wydanie nowej karty miejskiej (starej nie chce doładowywać). Na stanie w wielogodzinnych kolejkach nie mam czasu. Na czekanie na przesiadki na przystankach i kupowanie biletów jednorazowych - takoż.
Mam jednak konstruktywną propozycję rozwiązania problemu śniegu w Warszawie. Zagonić do roboty ekologów - pogoda chwilowo uniemożliwia organizowanie protestów i happeningów, zarówno od strony technicznej, jak merytorycznej. Z pewnością chłopaki i dziewczyny docenią uroki świeżego powietrza.
Dawniej blog nosił tytuł "Realna analiza" i dotyczył głównie polityki międzynarodowej. Potem przejściowo pisałem o książkach, następnie znowu wróciłem do analiz politologicznych. Ponieważ jednak od pewnego czasu wykonuję je zawodowo, przez pewien czas poświęcony będzie tematom różnym.
Osoby piszące pod pseudonimem i równocześnie atakujące dyskutantów oraz używające wulgaryzmów uznaje się niniejszym za pozbawione zdolności honorowej i banuje po pierwszym incydencie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka