Dominik Smyrgała Dominik Smyrgała
498
BLOG

Decyzja ws. uchodźców, czyli państwo teoretyczne robi "łaskę"

Dominik Smyrgała Dominik Smyrgała Polityka Obserwuj notkę 0

Co do zasady, nie komentuję polskiej polityki, w szczególności zagranicznej. Tym razem jednak sprawa jest poważna.

We wczorajszym głosowaniu Polski ws. uchodźców najbardziej przeraża mnie to, że rządzący chyba naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego, co zrobili. Pomijam głosowanie "za" ograniczeniem własnej suwerenności i uleganie medialnej histerii ws. kryzysu migracyjnego. Mam pełną świadomość, że Grupa Wyszehradzka nie była ideałem współpracy, poszczególni członkowie często darli koty ze sobą (np. Słowacy z Węgrami) i szli za własnym interesem politycznym. Ale nie potrafię zrozumieć, dlaczego w sytuacji, kiedy wszyscy mamy interes wspólny, głosujemy "za", do końca zapewniając, że jesteśmy "przeciw". Ale w sumie mieliśmy już polityków, którzy byli "za, a nawet przeciw", widocznie się przyjęło.

Mała osobista anegdota: od czasu inwazji rosyjskiej na Ukrainę i aneksji Krymu, wyższa potrzeba zaczęła zbliżać do siebie państwa V4. Kolejne wydarzenia (Nordstream 2, kryzys imigracyjny) zaczęły powodować, że (jak to w rodzinie), wzajemne spory i pretensje zaczęły schodzić na dalszy plan wobec poważniejszych zagrożeń zewnętrznych, co było widać nawet w polityce Węgier Orbana, mimo oczywiście trudnej dla nas do zaakceptowania decyzji w sprawie rozbudowy elektrowni atomowej. Doświadczyłem tego osobiście w marcu 2014 roku, kiedy uczestniczyłem w Czeskim Kongresie Energetycznym. Miało to miejsce dzień po aneksji Krymu. Na sali obrad kilkadziesiąt osób z czeskiego świata energetyki i goście z zagranicy. Moje wystąpienie było któreś z kolei. Szybko zauważyłem, że było najbardziej neutralne, we wszystkich pozostałych były mniej lub bardziej zaowalowane pretensje do delegacji rosyjskiej.

Podczas przerwy obiadowej zapytałem jednego z kolegów, skąd tak silne antyrosyjskie nastroje wśród raczej przychylnych Rosji Czechów. Czy może miało to jakiś związek z Monachium i 1938 rokiem? Odpowiedział mi, że owszem tak, ale jeszcze większy z Praską Wiosną 1968 roku, którą prawie wszyscy uczestnicy Kongrasu pamiętają, albo wręcz brały w niej udział (osoby na wiodących stanowiskach kierowniczych w polityce i biznesie mają przecież często około sześćdziesiątki).

Właśnie zmarnowaliśmy możliwość jakże trudnej budowy współpracy politycznej w regionie. Sytuacja, w której nasi sąsiedzi dzielą nasz punkt widzenia i obawy wobec Niemiec i Rosji są niezwykle rzadkie. Przeważnie przecież  traktuje się nas jak awanturników. Jak się okazuje, nieodpowiedzialnych, bo jak przyszło co do czego, ustąpiliśmy.

Lata 1938 i 1968 z niesławnym udziałem wojsk polskich w barwach Układu Warszawskiego są nam aktualnie wielokrotnie wypominane w czeskich mediach i sieciach społecznościowych. My oczywiście możemy w odpowiedzi sięgać do 1919 i zajęcia Zaolzia, ale na tym dobrych stosunków się nie zbuduje.

A wszystko przez to, że parafrazując dwóch Klasyków Polityki, państwo teoretyczne zrobiło "łaskę" państwu poważnemu.

Dawniej blog nosił tytuł "Realna analiza" i dotyczył głównie polityki międzynarodowej. Potem przejściowo pisałem o książkach, następnie znowu wróciłem do analiz politologicznych. Ponieważ jednak od pewnego czasu wykonuję je zawodowo, przez pewien czas poświęcony będzie tematom różnym. Osoby piszące pod pseudonimem i równocześnie atakujące dyskutantów oraz używające wulgaryzmów uznaje się niniejszym za pozbawione zdolności honorowej i banuje po pierwszym incydencie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka