social social
337
BLOG

Peja i Zizou, czyli kompletny upadek mediów

social social Polityka Obserwuj notkę 26

 

 
Cała Polska żyje sprawą niejakiego rapera Pei, na którego koncercie pobito jakiegoś dzieciaka, który tego Peję w czasie koncertu obrażał. Peja zachęcał do pobicia tego jegomościa, a jego fani tak też zrobili. Główne serwisy aż kipią z oburzenia nad bandytyzmem, dociekań co tego Peję teraz spotka, a redaktorzy z wypiekami na twarzy donoszą o odwołaniu kolejnego koncertu rapera
.
Pomijając już kwestię tego, że  nie mówimy tu o pobiciu niewinnego przechodnia, ale gościa, który sam wepchnął się pomiędzy grupę wypakowanych osiłków, a następnie obrażał ich koncertującego idola. O ile nie jest supermanem, to chyba właśnie takiego końca musiał się spodziewać. Widać sam tego chciał. Gdyby umarł w wyniku tego pobicia, można by go spokojnie nominować do tzw. Nagrody Darwina, podobnie jak Japończyka, który będąc na safari kopał leżące lwy po to by bardziej „dziko” wyglądały na jego zdjęciach.
W ogóle cała sprawa zasługiwałaby raczej jedynie na wzmiankę w Gazecie Lubuskiej , a w całym tym zdarzeniu nie byłoby niczego specjalnego gdyby nie... Mistrzostwa Świata w piłce nożnej 2006.
 
Wtedy to w finale Francja-Włochy, wygranym ostatecznie przez Włochów, piłkarz francuski Zidane uderzył (w dogrywce) „z główki” jednego z zawodników włoskich, niejakiego Materazziego. Za karę wyleciał z boiska z czerwoną kartką.
Pomijając moją fascynację głupotą kogoś kto w tak ważnym momencie ryzykuje los całe drużyny, bo domyślam się, że finał MŚ musi być dla piłkarza ważnym momentem, to sam Zidane raczej nigdy mnie nie interesował. Był i jest dla mnie równie odległą i obcą postacią jak raper Peja. Przypomniał mi się dlatego, iż to zachowanie jego niczym nie różniło się od zachowania wspomnianego rapera. Ale to tylko moje zdanie...
 
W przeciwieństwie bowiem do obecnej sytuacji, wówczas to media, w tym nasze polskie, stawały na głowie, by usprawiedliwić chuligańską zagrywkę „Wielkiego Zizou”.Polski komentator meczu, jeszcze przed jego zakończeniem stwierdził, iż „z pewnością” Zizou został sprowokowany i z pewnością była jakaś uwaga o zabarwieniu rasistowskim. W kolejnych dniach dziennikarze wprwadzie twierdzili, że czyn Zidane’a nie jest godny naśladowania i było to niskie zachowanie, ale z pewnością ten cały Matereazzi musiał go czymś sprowokować . Media, w tym nasz tvn24 starały się za wszelką cenę dociec „co takiego powiedział Materazzi”. To wręcz ten ostatni stał się wkrótce głównym winowajcą, a w tvn24 redaktor określił go „negatywnym bohaterem”. W przeciwienstwie do sytuacji z Peją, nikt nie wspominał o odpowiedzialności karnej „Wielkiego Zizou”. Nikt nie mówił, że „wkroczył na drogę zadymy”, nikt nie wspominał „bandytyźmie”. Ewentualnie o chamstwie i to ze wskazaniem na Włocha. Wkrótce też media z radością donosiły, iż Zizou dostał „Złotą Piłkę”. W przeciwieństwie do Pei nie stał się persona nongrata – nie tylko w Andrychowie, ale na najbardziej eleganckich salonach. Nikt nie zakazywał jego występów. Mało tego, Miasto Poznań witało go w 2008 roku jako „gościa honorowego”.
 
Jeszcze raz podkreślam – muzyka Pei jest mi równie obca co bramki strzelone przez Zidane’a, ale w tej sytuacji czuję wręcz pełnię sympatii dla niego i kolejny raz muszę patrzeć z niedowierzaniem na obłudę tych naszych „mediów”, które już nawet w sprawach chuliganów nie są w stanie zdobyć się na minimum obiektywności.
social.
social
O mnie social

"Nie jestem zwolennikiem tego, by każdy mógł wyrażać swoją opinię publiczne w sposób nieograniczenie swobodny." "przez całe lata rozumni ludzie uważali, że cenzura powinna być dopuszczalna" Prof. Marcin Król "Nie po to robiliśmy rewolucję, by mieć demokrację" Prez. Mohammad Ahmadineżad "Przyjdą wybory prezydenckie albo pan prezydent będzie gdzieś leciał i to się wszystko zmieni" Bronisław Komorowski Kontrwywiad RMFFM, 29 kwietnia 2009

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka