social social
7186
BLOG

Kobieta i mężczyzna po szwedzku cz. 1

social social Polityka Obserwuj notkę 51

 

Grim Sfirkow poruszył dziś we wpisie ciekawy temat, a że poczułem się poproszony do tablicy to spróbowałem coś o tym napisać. Ze względu na objętość podzieliłem tekst na 3 części. Dziś pierwsza
 
Szok
“Nie, no szok!” – zwykł mawiać niegdyś mój młodszy brat, gdy coś go niesamowicie i ogromnie zaskoczyło i zdziwiło.
Taką też reakcję wywołała była Miss Szwecji Anna Anka (żona słynnego Paula Anki) swoją wypowiedzią na temat szwedzkich mężczyzn i kobiet.
Anna Anka stwierdziła w wywiadzie dla portalu Newsmill m.in>:
Szwedzcy ojcowie są żałośni z tym całym zmienianiem pieluch i równością.
Amerykańscy ojcowie nie gotują i nie prasują. Za to ciężko pracują i zapewniają byt swoim rodzinom.
W Ameryce  kobiety mogą być kobietami, a mężczyźni mężczyznami.
TO wspaniałe móc przyjechać do kraju [USA – przyp. Social], w którym mężczyźni wiedzą jak zachowywać się wobec kobiet.
Żal mi Szwedów, bo żenią się z atrakcyjnymi kobietami, które po ślubie szybko stają się nieatrakcyjne. Ubierają się niechlujnie i nie dbają o zaspokojenie potrzeb swoich mężów.”
Niby nic specjalnego, prawda? Ot jakaś gwiazdeczka wygłosiła swoje poglądy.
A jednak. W Szwecji wywołało to wspomniany wcześniej „szok”. Natychmiast posypały się oskarżenia dosłownie ze wszystkich stron – od lewa do prawa. Anna Anka została oskarżona o obrazę godności kobiet, a jej poglądy określono mianem reakcyjnych i wstecznych. Nawet chadecy szwedzcy, po początkowej propozycji sekretarza partii aby Anka została członkiem ich partii, ostro skrytykowali jej wypowiedź, a Maria Falth z KD stwierdziła, iż Anka „Nie jest mile widziana w naszej partii z takim poglądami na rolę kobiety” i podkreśliła stanowczo, że ich partia sprzeciwia się traktowaniu kobiety jako trofeum. Dziennikarze Svenska Dagbladet przeprowadzili nawet szybkie śledztwo, z którego wynika, że tak właściwie to wywiad nie był autoryzowany. A więc może Anna Anka tego nie powiedziała. Jak bowiem, w nowoczesnym świecie ktoś może głosić takie poglądy. Poglądy, których nikt o zdrowych zmysłach nie odważy się w Szwecji publicznie wygłosić. Oczywiście krytyce towarzyszyły komentarze co do bogatego stylu życia Anki, co niby ma ją dyskredytować jeszcze bardziej w oczach czytelników
Babo-Chłopy / Chłopo-baby
Pierwsze wrażenia jakie ma człowiek mieszkający w Szwecji to wszechobecne równouprawnienie. Kobiety trudno czasami na ulicy odróżnić od mężczyzn. W pierwszym przypadku dlatego, że wiele kobiet kompletnie nie dba o swój wygląd zewnętrzny. I nie chodzi tu o specyficzną modę jak to ma miejsce na Wyspach. Nie. Mówimy tu o zwykłym olewaniu kwestii własnego wyglądu. Pracując w Szwecji nieraz widziałem pielęgniarki, które do pracy przychodziły rano z rozczapierzonymi włosami – nie chciało im się ich rano czesać. I nikogo to nie dziwiło. Znajoma Polka stwierdziła kiedyś, mówiąc o koleżankach z pracy, że ona wstydziła by się tak chodzić po domu, a co dopiero wychodzić na ulicę. Do tego strasznie modny jest, zwłaszcza pośród kobiet około pięćdziesiątki, styl takiego babo-chłopa, z naciskiem na chłopa. Krótkie siwe włosy, dżinsy, swetr. Zero makijażu. Nie wiem dlaczego, ale najczęściej spotyka się je w urzędach .
Teoretycznie lepiej jest pośród nastolatek, ale to chyba tylko dlatego, że są młode i ta młodość ładnie wygląda, bo styl ubierania się jest bardzo często do bólu praktyczny – spodnie dresowe to standard. Podobnie jak kobiety dorosłe, w zdecydowanej części nie dbają one specjalnie o swój wygląd zewnętrzny – fryzura, makijaż to coś czym się zajmuje jedynie w piątek lub sobotę przed imprezą (wiem to bezpośrednio od córki znajomych, a więc z wiarygodnego źródła).
Kobiety szwedzkie pozbawiły się praktycznie całego kobiecego wdzięku. Już Jacek Kubicki w swej genialnej książce „Szwecja od środka” stwierdził, że Szwedki, w przeciwieństwie do innych nacji, kompletnie nie umieją flirtować ani kokietować mężczyzn, co prowadzi do dosadnej bezpośredniości, wręcz wulgarności, w okazywaniu zainteresowania mężczyznami.
Natomiast jeśli chodzi o mężczyzn to promowany jest ideał takiego babo-chłopa, z naciskiem na „babo”. Na szczęście tu nie jest to, aż tak powszechne zjawisko jak to ma miejsce wśród kobiet, ale i tak co i rusz w oczy rzucają się drobni, chudzi chłopacy o niewieściej fryzurze. Wiele razy zdarzyło mi się, że nie miałem pewności czy ten przede mną na stołówce to „on” czy „ona”. Poza wyglądem zewnętrznym, promowany jest wzorzec „mjukisa” – mięczaka (tylko, że słowo to używane jest jako pozytywne) – faceta strachliwego, delikatnego. W tym miejscu wesprę się taki m oto przykładem z życia. Swego czasu płynąłem promem Tallin-Sztokholm, już na początku zauważyłem parę młodych Szwedów – tulili się, całowali itp. Wieczorem idę korytrzaem wzdłuż kabin i patrzę, a tu jakiś Turek próbuje tą właśnie Szwedkę wciągnąć do siebie i powtarza coś w stylu „chodź, u mnie będzie co dobrze”. Dziewczyna wyraźnie się opiera i stawia. W pierwszej chwili chciałem coś zrobić, komuś zgłosić, ale patrzę a na drugim końcu korytarza wyłania się łeb tamtego szwedzkiego wypłosza – z przerażonymi i niepewnymi oczyma spoziera jak jakiś obcy próbuje zaciągnąć do kabiny jego dziewczynę. Ta ostatnia w końcu wyrwała się temu Turkowi ruszyła w kierunku swojego chłopaka. Podeszła i ucałowała, a potem poszli dalej. Rano widziałem jak siedzieli razem zakochani i jedli śniadanie.
Przykład wydaje mi się jakże charakterystyczny dla odwrócenia ról płci w szwedzkim społeczeństwie. Nie jestem jakimś fanem ideału maczo-bandyty, ale fakt, że facet stał i gapił się jak jego dziewczyna sama musiała się wyrywać z rąk jakiegoś bandyty jest znamienny.
A jednak...
Niestety od czasu do czasu na tym idealnym stanie rzeczy pojawiają się niepokojące rysy. Mężczyźni Szwedzcy bowiem, zamiast szukać równości w związkach ze swoimi chłopowatymi (i równymi) kobietami, zamiast budować związki, gdzie obowiązku rozdzielone są po równo, a za przyjemności łóżkowe odpowiadają oboje w równym stopniu, coraz częściej szukają żon poza granicami Szwecji – najczęściej z Tajlandii. Istnieją specjalne firmy zajmujące się organizacją małżeństw z Tajkami, o których mówi się, że to dobre i wierne żony, które spełniają każdą zachciankę męża, dobrze gotują, dbają o dzieci i nie zawracają sobie głowy gadaniem o równouprawnieniu. Gdy chodziłem na kurs szwedzkiego dla imigrantów, na naszą 10 osobową grupę, aż 5 osób to były Tajki-żony (w większości sprowadzone przez ich kuzynkę, która już wcześniej sobie takiego męża znalazła). Szczególnie popularne zjawisko to jest na prowincji, gdzie młode dziewczyny wyjeżdżają do miasta, a mężczyźni często prowadzą gospodarstwo rolne i na to pozwolić sobie nie mogą. Chcą też mieć normalną rodzinę i żonę, która nie rzuci ich po roku związku, tylko dlatego, że chce dalej rozwijać się jako kobieta. Do tego celu Tajki nadają się idealnie. W okolicy, której mieszkam nie rzadki jest widok domu na wsi z flagą tajską na maszcie (zamiast szwedzkiej). Oczywiście to prowadzi do innych problemów, zwłaszcza u samych Tajek, ale to temat na osobny wpis. Szwedki generalnie gardzą tymi Tajkami. Jedna koleżanka w pracy z obrzydzeniem mówiła, że „to nie są kobiety, one gotują jak on chce i robią to co on chce, a ja to bym pokazała fuck you”. No i nic dziwnego, że Szwed woli Tajkę.
Myśliwy na tacierzyńskim
Pappaledig, urlop tacierzyński, to jedno ze słów, którego szybko nauczymy się pracując w Szwecji. Zawsze jest ktoś kto albo właśnie wrócił z pappaledig albo wkrótce zacznie pappaledig, albo już planuje swój pappaledig za 5 miesięcy. Jest to momentami, aż do obrzydzenia męczące – to gadanie o tym co to oni nie czytają, jak to się nie przygotowują i w ogóle jak bardzo jest to „fascynujące”. Niestety, nadal więcej czasu z dzieckiem w ramach urlopu „tacie- macierzyńskiego” spędzają matki. To budzi naturalny sprzeciw lewicy, która od paru lat głosi hasło konieczności wprowadzenia obowiązkowego urlopu tacierzyńskiego, po to by „uwolnić kobiety” i „dać im silniejszą pozycję na rynku pracy”. Jako pozytywne szwedzka lewica odnotowuje fakt, iż rośnie ilość tatusiów na tacierzyńskim. I nawet wierzę, że wielu Szwedów szczerze do tego podchodzi i traktuje to jako swoje zadanie na froncie walki o równość. Poznałem i słyszałem paru takich. Sądzę jednak, że dotyczy to przede wszystkim tych „młodych i wykształconych z dużych miast”. Statystyki jednak są bezlitosne. Niestety, nie mam przy sobie źródła, ale pamiętam, że z badań wynika, żewiększość urlopów tacierzyńskich jest wykorzystywana dokładnie w tym samym czasie co...sezon polowań na łosie. Oczywiście, może to zbieg okoliczności, ale jakoś tak się składa, iż wrzucone w google hasła „pappaledig” i „algsasongen” (sezon na łosie) lub „jagare” (myśliwy) daje masę linków do stron i forów myśliwskich...
Tatuś karmiący
W walce o równouprwnienie rodziców (zwanych teraz „rodzic 1” i „rodzic 2”) niektórzy dochodzą do granic nie tylko absurdu, ale i dobrego smaku. Swego czasu Aftonbladet podał informacjęo tym, że coraz więcej mężczyzn karmi swoje dzieci piersią i pokazał niejakiego Ragnara Bengtssona, który tłumaczył, że to jego marzenie i pokazywał jak stymuluje swoje sutki do produkcji mleka. Jakieś parę dni temu, w debacie w szwedzkim radiu feminista (sic!) Martin Halldin udowadniał, że pełne równouprawnienie nastąpi dopiero wtedy gdy i kobiety i mężczyźni będą karmić dzieci po równo.
Na szczęście tego typu wiadomości budzą obrzydzenie u przeciętnego Szweda (tak, tak - tego z małego miasteczka), a u wielu (znam takich) samo gadanie o równouprawnieniu wywołuje bardzo często ironiczny uśmieszek albo irytację. I chyba właśnie dlatego wypowiedź Anki wywołała taką reakcję "autorytetów" szwedzkich, bo ktoś odważył się powiedzieć głośno to co większość sobie myśli. Nawet uwaga o żonie mającej zaspokajać potrzeby seksualne swojego męża nie wydaje się tak oderwana od rzeczywistości, gdy przypomni się te tajskie żony sprowadzane do Szwecji wręcz hurtowo. Gdyby sprawy, które Anka kwestionuje i które wyszydza były tak oczywiste dla wszystkich jak to głosi szwedzka lewica, to po co by było robić tyle szumu? Gdyby powiedziała "ziemia jest płaska i oparta na czterech krokodylach", to czy też wszyscy by tak ostro i głośno to krytykowali, czy raczej wzruszyli ramionami i się zaśmiali?
 
Równouprawnienie jest wszędzie – od przedszkola, poprzez sport, aż po kierownictwa spółek akcyjnych. Jest przedmiotem badań naukowych, a także ma ogromny wpływ na szwedzkie prawo karne, ale.. o tym w następnej części.
social.
 
PS
Ta część była moze trochę mniej porywająca, ale to wstępniak taki mający przybliżyć pewne podstawowe kwestie związane z problemami równouprawnienia kobiet i mężczyzn. Obiecuję, że jutro będzie ciekawiej:)
PS II
Grim_Sfirkow – ogromne dzięki za podsunięcie tematu.
 
 
http://www.aftonbladet.se/wendela/barn/article5728095.ab

http://www.aftonbladet.se/wendela/article5802053.ab

 I link do Rzepy - artyku za którym cytuję część tłumaczeń (część jest moja), podaję specjalnie dla ezekiela:

http://www.rp.pl/artykul/366786_Byla_miss__Szwedzi_sa_zniewiesciali_.html

social
O mnie social

"Nie jestem zwolennikiem tego, by każdy mógł wyrażać swoją opinię publiczne w sposób nieograniczenie swobodny." "przez całe lata rozumni ludzie uważali, że cenzura powinna być dopuszczalna" Prof. Marcin Król "Nie po to robiliśmy rewolucję, by mieć demokrację" Prez. Mohammad Ahmadineżad "Przyjdą wybory prezydenckie albo pan prezydent będzie gdzieś leciał i to się wszystko zmieni" Bronisław Komorowski Kontrwywiad RMFFM, 29 kwietnia 2009

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka