Grzegorz Kicki Grzegorz Kicki
394
BLOG

Ulubiony filozof

Grzegorz Kicki Grzegorz Kicki Kultura Obserwuj notkę 2

Przeglądam w swojej głowie wszystko, co wiem o filozofach różnych czasów. Kogo i za co cenię najbardziej..

Kartezjusz - o nim ostatnio pisałem, od niego zacznę i dziś.

Kartezjusza swojego czasu wręcz uwielbiałem. Bo był dla mnie symbolem bezkompromisowości w poszukiwaniu prawdy. Myślałem, że racje, jakie wyłożył za tym, by nie wierzyć zmysłom, temu co przekazuje tradycja są przekonujące; wręcz wzorcowe. Bardzo pociągało mnie w nim też to, że potrafił znaleźć coś, co było prawdą w sposób niewątpliwy. Zasada "myślę, więc jestem" była tym czymś.

Mój dalszy rozwój filozoficzny kazał mi jednak bardzo zwątpić w pomysły Kartezjusza.

I zwątpiłem choćby dlatego:

1) Kartezjusz wchodzi na drogę wątpienia o wszystkich przekonaniach. Pisze w różnych pismach, że odrzuci prawdziwość każdego przekonania, które wzbudzi w nim choćby cień wątpliwości. 

Kartezjusz jednak - i to jest mój zarzut pod jego adresem - nie realizuje tego postanowienia konsekwentnie, do końca. I obawiam się, że wcale nie mógł tego zrobić.

Kartezjusz odrzuca istnienie świata i istnienie własnego ciała, bo istnienie to nie było wedle niego pewne. Ale zobaczmy: zachowuje on przekonanie, że znaczenia słów, jakimi się posługuje zna dobrze. Gdyby doprowadzał do końca swą metodę wątpienia musiałby i w to zwątpić!

Gdyby jednak zwątpiłby i w swą znajomość języka nie miałby jak wyrazić swych myśli. Nie mówiąc już o ich zapisaniu...

Inna krytyka jaką chciałbym poczęstować Kartezjusza to to, że akceptując ideę "Złośliwego Damona", który nieustannie nasze ludzkie umysły wprowadza w błąd, pozbawił sam siebie jakiejkolwiek możliwości osiągnięcia czegoś prawdziwego.  A przecież Kartezjusz wskazywał na zasadę "myslę, więc jestem" jako na zasadę, której pewność trwa nawet wtedy, gdy działa Złośliwy demon:

jeśli myślę, to ta myśl nie może nie istnieć! A on może mamić umysł tak bardzo, jak tylko chce - w tej jednej sprawie nie zdziała nic.

Czy jednak na pewno? Nie wiem skąd Kartezjusz czerpał taką pewność co do tego.  Złośliwy demon może być tak bardzo silny i przebiegły, że nawet największe oczywistości mogą być jego podstępem.

Mój pogląd jest taki: gdy wprowadzimy ideę Potężnego Zwodziciela, to nie nie możemy ocalić pewności niczego ani jednego poglądu, ani jednej oczywistości.

Łatwo zauważyć, że film "Matrix" oparty jest właśnie na motywie Potężnego Zwodziciela. Ja tego filmu nie oglądałem wprawdzie, ale wiem, że uznaje się go za kultowy. Niech jego fani wiedzą, że sporo zawdzięczają zatem KArtezjuszowi.

Kartezjusz okazał się płodny na gruncie pop-kultury, ale filozoficznie jest nie do zaakceptowania.

2) System Kanta poraża mnie swą oryginalnością. To chyba najbardziej oryginalny mysliciel, jaki kiedykolwiek żył.

Oryginalność a wartość myśli to chyba jednak nie do końca to samo. 

Bycie bardzo oryginalnym nie zwalnia na przykład z obowiązku zachowywania spójności w myśleniu. A jaki był pod tym względem Kant?

Zobaczmy: z jednej strony Kant uważa, że przyczyny to nie jest coś co naprawdę działa w świecie. Przyczyna to kategoria czystego intelektu, innymi słowy coś przy pomocy czego podmioty poznania myślą o świecie. Ale z drugiej strony Kant przyjmuje, że świat naprawdę działa przyczynowo na nas, bo pobudza nasze zmysły. Dane zmysłów są wedle niego faktycznie powodowane przez rzeczy...

Poza tym systemu Kanta nie da się zachować dlatego, że, rozwój nauki ukazał, że upatrywanie sądów syntetycznych a priori w logice arystotelesa czy geometrii euklidesa  jest całkowitym nieporozumieniem. A Przypomnę, że sądy te, wedle Kanta, są czymś wedle czego ludzie wszystkich czasów, a nawet w ogóle wszelki podmioty poznania muszą myśleć. 

Kant postawił i dopracował ideę, która dla dalszego rozwoju filozofii i chyba nie tylko, ma znaczenie podstawowe: ideę zależności przedmiotu poznania od pomiotu.. XX-wieczna filozofia - na przykład - kontynuuje ten pomysł bardzo wyraźnie,

Ale dość już tego krytykowania!

Bardzo cenię Husserla, ale wcale nie przede wszystkim za propozycje filozoficzne jakie podał. Cenię go, za wielki samokrytcyzm. To był ktoś, kto nieustannie dokonywał krytycznego przeglądu swych pism, nieustannie je poprawiał.

Świadczyło to o tym, że Husserl filozofował z jednego i tylko jednego powodu: pragnienia poznania prawdy. Poza tym celem nie liczyło sie dla niego nic: ani jego dorobek intelektualny, ani pozycja jaką miał w hierarchii akademickiego świata.

Husserl w swej postawie bardzo przypominał Sokratesa. Ten ateński mędrzec mawiał - "jedno wiem: nic nie wiem".

Ta maksyma jest wyrazem umiejętności krytycznego spojrzenia na siebie. Jest otwartym przyznaniem się do tego, że się czegoś (nawet wielu rzeczy) nie wie. Jest wysunięciem na plan pierwszy chęci poznania prawdy, a nie własnej ambicji bycia mądrym czy uchodzenia za takiego wśród innych. 

Taki właśnie jak Sokrates i potem Husserl (a byli jeszcze inni tacy wśród filozofów)  powinien być każdy, kto stara się być inteligentem, uczonym, naprawdę mądrym.. 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura