speedy gonzales speedy gonzales
384
BLOG

Media, demokracja, państwo. Symbioza?

speedy gonzales speedy gonzales Polityka Obserwuj notkę 0

„Wolne media”. Hasło tak eksploatowane. Kto miałby być arbitrem tej wolności? Kto miałby oceniać czy są wolne, na ile są wolne, od czego są wolne, a od czego nie? Co z zadaniami, co z misją? Czy w dobie mediów prywatnych to tylko wymogi wobec mediów publicznych? Jeśli tak to jak zagwarantować im niezależność? Wreszcie, czy ta wolność powinna być bezgraniczna? Co wtedy z nadzorem?

Prezydent Bronisław Komorowski w swoich pierwszych decyzjach, oprócz słynnego wywiadu dla Gazety Wyborczej uruchamiającego wiadome sytuacje na Krakowskim Przedmieściu zadbał o to, aby mieć możliwie duży wpływ na media publiczne. A więc są ważne. Czy na pewno czwarta władza? Jaki jest kierunek działania tej władzy?

Realnie cały obraz publiczno-polityczny jest kreowany przez media. Atmosfera, retoryka, temperatura, ale również poziom debaty jest w pewnym sensie produktem medialnym. Od intencji tych instytucji, od decyzji co jest prezentowane, a co nie, co jest szczególnie ostro artykułowane, a co marginalizowane zależy kondycja poszczególnych ugrupowań politycznych, a więc w rezultacie zależą od tego losy kraju.

A konkretnie? Od 2005 roku do dziś główne media skutecznie nakręcały agresję wobec jednej z czołowych partii. Z reżyserskim mistrzostwem wkomponowana w tło, rozciągnięta na całą ramówkę retoryka pogardy, kpin, ale również pokazania siły, wyższości własnej opcji nad zacofanym motłochem, czy jak kto woli nad „watahami do wyrżnięcia” względnie „dinozaurami”.  Jakże widoczne było to kreowanie podziału na Krakowskim Przedmieściu, gdzie publiczne przyzwolenie na agresję sięgneło zenitu. Przesłanie jest proste, by nie powiedzieć prostackie. Jak nie chcesz być motłochem musisz być z nami. Wzorzec stosowany bardzo skutecznie w latach trzydziestych u jednego z naszych sąsiadów. Jak zatem, jak nie odwracaniem faktów nazwać właśnie zarzut faszyzmu formułowany w stosunku do osób modlących się na Krakowskim Przedmieściu przez pewnego posła (a może reżysera, już nie pamiętam)?

Problem w tym, że owe odwracanie faktów, prezentowanie w krzywym zwierciadle jest notoryczne. Wszyscy pamiętamy jak 10-ty kwietnia wykazał w sposób tragiczny, ale czarno na białym różnicę między tym co było, a tym co było przekazywane. Chociażby polityka zagraniczna ówczesnego prezydenta. Wiadomo, że opierała się na wzmacnianiu kraju na arenie międzynarodowej. To było osią. Była to też polityka konsekwentna, z wieloma sukcesami właśnie w wymiarze międzynarodowym, z twardymi negocjacjami z unijnymi potentatami, z bardzo aktywną polityką wschodnią jako potencjalną przeciwwagą dla siły Niemiec, czy Francji. Są to chyba cele tożsame z polską racją stanu. Oczywiście taka polityka może tworzyć wielu wrogów, ale jeżeli już, to możnaby się ich było spodziewać na zewnątrz, a nie wewnątrz kraju. Przecież oczywiste jest, że polskie media powinny popierać taki kierunek. Jednak nie popierały. Zamiast tego było kpiarstwo, wyśmiewanie, wyszydzanie, wciskanie społeczeństwu bardzo płytkich, prymitywnych informacji na siłę, mówienie o ośmieszaniu na zewnątrz i tym podobnych wymysłach. Dlaczego? Czy tylko ze względu na walkę polityczną w kraju? Przecież właśnie to jest ośmieszaniem się na zewnątrz, jest ewidentnie sprzeczne z interesami kraju po prostu osłabiając ten kraj w skali międzynarodowej. Można więc założyć, że taki jest cel tej kampanii. Czy to jest koszt wolności mediów? Czy to jest wolność?

Można mieć też pewne wątpliwości, czy chodzi tylko o wyeliminowanie przeciwnika politycznego widząc, że podobna retoryka jest forsowana również na płaszczyźnie kulturowej. Taki aspekt ewidentnie miały wydarzenia na Krakowskim Przedmieściu. To nie był atak ściśle polityczny, to był atak w społeczeństwo, próba antagonizacji, wprowadzenia rozłamu. Nie przypadkiem przecież mówił pewien reżyser, tym razem formalnie nie poseł o wojnie domowej, zapominając dodać, że jest to jego sfera życzeń. Ze zdziwieniem można było również wysłuchać kilkanaście dni temu wywiadu w Programie Pierwszym Polskiego Radia z osobą, której sprawowana funkcja mi umknęłana temat potrzebnych zmian w polskim społeczeństwie z okazji wchodzenia do Europy. Tezy sprowadzały się, podobnie jak w sferze politycznej do zaściankowości i braku tolerancji. Problem w tym (pomijając fakt, że do Europy już weszliśmy), że to nie jest jedna tego typu audycja, że jest to również kreowanie określonego wizerunku, również wmawianie i również osłabianie własnego kraju. Wpisują się w ten nurt nierzadkie wypowiedzi tego typu autorytetów w mediach zagranicznych, chciażby wypowiedź wspomnianego reżysera (tego poza parlamentem) o odpowiedzialności za Smoleńsk w prasie francuskojęzycznej (rzetelność medialna i wybiórczość pzekazywanych informacji w kwestii smoleńskiej nadaje się na odrębny temat). Poza ewidentną szkodliwością takich działań trzeba stwierdzić , iż (przynajmniej w skali kraju)jest to kompletnie niesprawiedliwe i po prostu nieprawdziwe. Znam osoby, które w tę retorykę uwierzyły. To przykre. Wystarczy po prostu prześledzić informacje, aby dojść do wniosku, że w sensie tolerancji, animozji narodowościowych na świecie bywa naprawdę różnie i na pewno nie jest to coś czego Polacy powinni się wstydzić. A więc kolejna sfera, w której fakty są po prostu odwracane.

O tym, że owa kampania nie poprzestaje na stronie politycznej traktował wywiad z jednym z tygodników z Jarosławem Sellinem. Mówił on o aktualnych czystkach w mediach publicznych, przede wszystkim w telewizji. Dokonuje się ich nie według klucza partyjnego, nawet nie według sympatii politycznych .Idzie się dalej. Są to po prostu czystki światopoglądowe. Czystki szeroko zakrojone i według tych informacji osoby o konserwatywnych poglądach nie pełnią w rezultacie żadnych istotnych funkcji. Tę kampanię widać na każdym kroku. Czy naprawdę 11 listopada jest tak mało istotny, aby mówić tylko o aspekcie zamieszek. Proporcja tych informacji jest taka, że trudno nie odnieść wrażenia, iż jest to celowe marginalizowanie tego święta. Nie analizując jakie są to cele, trzeba przynajmniej stwierdzić, że ta celowość jest. Widać ją w skali i w spójności tego typu działań. Oczywista jest również jej szkodliwość.

Pojawia się więc problem zasadniczy. Problem związany z poziomem informacji przekazywanych przez media. Jak ta swoista cenzura i wybiórczość ma się do rzetelności, do całego spektrum wydarzeń w wielu dziedzinach, które media niekoniecznie są zainteresowane aby przekazać, ale które zdecydowanie powinny dotrzeć do odbiorców. Pro publico bono. Zamiast takiego nastawienia media emanują negatywnymi informacjami, tworzeniem negatywnych wyobrażeń, brutalną walką polityczną, często bardzo odległą od faktów, eskalacją agresji na ekranie, tworzeniem pozoru własnej siły i nawoływaniem do przyłączenia się do tej ukierunkowanej nienawiści. To wszystko bardzo spłyca poziom i zakres informacji, a zatem ogranicza, a często uniemożliwia dostęp do rzetelnego przekazu. Media, w zdecydowanej większości po prostu nie są zainteresowane tym, aby odbiorca był dobrze poinformowany. Przykład? Chociażby spotkanie w Szwajcarii(nie tak częste przecież) prezesów banków centralnych krajów UE sprzed dwóch miesięcy nagłaśniane przez zagraniczne media. Celem szczytu było ustalenie głównych, wspólnych kierunków działania minimalizujących ryzyko wystąpienia kryzysu oraz ograniczających jego ewentualne skutki. Podstawowa konkluzja to konieczność zwiększania rezerw banków centralnych. Jak to się ma, nota bene do pewnych czterech miliardów PLN uzyskanych z rezerw NBP dzięki wybitnym talentom księgowym?

Może warto więc zapytać nie „Co z tą Polską” tylko co z tymi mediami. Czy demokracja i atmosfera wolnych mediów nie jest furtką do dowolności w tworzeniu przekazu medialnego o często mocno negatywnych skutkach?Czy nie powinno się wyraźnie zwiększyć funkcji nadzorczych nad mediami, które pozwoliłyby na rozliczanie z poziomu i rzetelności prezentowanych informacji i wpływać na ewentualne, zakamuflowane zniekształcenia? Tylko jak zadbać o niezależność tych instytucji? Miejmy nadzieję, że będą ku temu chęci, bo jak mówił Paderewski Polacy mają ogromnie dużo talentów tylko nader często ich nie wykorzystują.

 

 

"Od tej pory książka moja wybitnie zyskała na treściach ogólnych" Jan Kobuszewski, kabaret Dudek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka