speedy gonzales speedy gonzales
201
BLOG

Rozłam programowy

speedy gonzales speedy gonzales Polityka Obserwuj notkę 1

 

 

I opadł zgiełk wyborczy. Niekompetencja, nieróbstwo, a często po prostu działanie na szkodę społeczeństwa zostały raz jeszcze zamaskowane. Zamaskowane według starego, wypróbowanego wzoru pod tytułem „Afera i sensacja, czyli jak odwrócić uwagę”. Ten stary wzór po raz kolejny zadziałał. Po raz kolejny kampania była bardzo mało merytoryczna, bardzo mało miejsca poświęcono w niej krytyce obecnej władzy co samo w sobie jest nieporozumieniem, jako że właśnie te działania powinny być przed wyborami podstawowym tematem mediów i podstawową retoryką opozycji. Tymczasem opozycja została zmuszona do reakcji na wydarzenia wewnątrzpartyjne. Zmuszona na tyle skutecznie żeby nawet nie myślała o ataku. Pomimo sukcesu wyborczego PO chyba nie o takim wyniku myślano. Forpoczta wyborczych życzeń władzy, czyli sondaże inaczej przecież kreśliły scenariusz.

 Jak się więc przygotowywano do tego aby owy scenariusz zrealizować? Mógłby pomyśleć ktoś, że programowo. Może i programowo, ale niewiele ma ten program wspólnego z rozwojem gospodarki i standardu życia społeczeństwa. Wystarczy cofnąć się do tegorocznej kampanii prezydenckiej by zobaczyć delikatny dualizm w podejściu do głównej partii opozycyjnej, do PiS. Dualizm, który tak wyraźny stał się przed wyborami samorządowymi . Z dzisiejszej perspektywy, znając dzisiejszy kontekst  dualizm tenjest bardzo zauważalny w tamtym okresie. Z jednej strony ewidentne wmówienie prezesowi PiS zupełnej rezygnacji z podnoszenia kwestii katastrofy. Miało to być kontrproduktywne w stosunku do celów kampanii, mogłyby się pojawić zarzuty wykorzystywania tragedii smoleńskiej. Takiej użyto argumentacji. Jednak efekt był dokładnie odwrotny. Kampania została w ten sposób wyraźnie osłabiona i właśnie ta argumentacja była graniem katastrofą. Tyle, że w odwrotnym celu, w celu zmarginalizowania kampanii, żeby nie powiedzieć spacyfikowania, bo ten scenariusz wprowadzono właśnie w kampanii samorządowej. Broń była tym bardziej skuteczna, iż pochodziła z własnych szeregów i jej intencje pozostawały dobrze ukryte. Obóz władzy musiał widocznie bardzo przeżyć okres po katastrofie widząc reakcje ludzi. Przeżyć chyba troche inaczej niż większość społeczeństwa. Jak bardzo bano się wzrostu pozytywnego stosunku do PiS, do tragicznie zmarłego prezydenta pokazuje pierwszy wywiad prezydenta Komorowskiego, który był niczym innym jak reakcją typu „zniszczyć”. „Zniszczyć” tę jedność, solidarność, zupełnie nieporządaną przecież przy takiej realizacji polityki medialnej. Polityki nastawionej na jednolity przekaz, na wyrabianie wzorców myślowych.  Więc właśnie tak skonstruowana kampania wykorzytywała katastrofę. Jej twórca korzystał z braku tej tematyki co było zupełnie pozbawione sensowności. Wiekszość społeczeństwa bowiem domagała się poruszania kwestii tragedii smoleńskiej, chciała dociekania przyczyn katastrofy, przy szczególnie skandalicznym podejściu rządu do śledztwa. Jednak, o dziwo pomimo tej rozbieżności między kampanią, a oczekiwaniami społecznymi media zupełnie tego wątku nie podjęły. Co więcej, pomimo bardzo negatywnej retoryki wobec PiS szefowa sztabu Jarosława Kaczyńskiego była traktowana wyjątkowo delikatnie. Właśnie z dzisiejszej perspektywy wygląda ten aspekt co najmniej kuriozalnie. To było takie wzajemne miodzio. Ja nie poruszam nieprzyzwoitych (w ocenie mediów) tematów, a media odwdzięczają się przychylnością i łagodnością. Jednak w żaden sposób nie przekładała się ta relacja na podejście do kandydata i tu owy dualizm. Zaraz po kampanii mieliśmy z kolei wprowadzenie przez media i nieustajacą eksploatację tematu zmiany retoryki Jarosława Kaczyńskiego. Dano w ten sposób zaproszenie i sygnał najbardziej zasłużonym wobec PiS działaczom (chociażby w osobie europosła Migalskiego) do wyrażenia swojego oburzenia wobec niedobrego Jarosława Kaczyńskiego przy jednoczesnym bardzo dużym wsparciu mediów, przy dawaniu każdej tego typu osobie do dyspozycji forum w celu nagłośnienia swojej irytacji. Ewidentnie zatem rozłam był cierpliwie, krok po kroku kreowany, planowany z dużym wyprzedzeniem, przy pełnej świadomosci obu stron, a przynajmniej glównych reprezentantów tych stron. Zauważalna była również już na etapie kampanii (choć jest to subiektywne odczucie) niechęć, czy dość specyficzny dystans szefowej sztabu do swojego kandydata. Czy nie był to właśnie efekt tej świadomości? Czy nie jest również szczególnie kuriozalna determinacja z jaką unika się aktywnego stawiania sprawy smoleńskiej i pełna zbieżność podejscia rządu, mediów oraz pani Kluzik-Rostkowskiej w tej sprawie. W kampanii zrobiła przecież wszystko, żeby ten temat nie istniał, a kiedy po kampanii Jarosław Kaczyński otwarcie mówił, że nie zostawi tej kwestii wydarzenia potoczyły się w bardzo konkretnym kierunku.

 

"Od tej pory książka moja wybitnie zyskała na treściach ogólnych" Jan Kobuszewski, kabaret Dudek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka