ą Transport wodny to około 4% światowych emisji. Zużywanym w tym transporcie paliwem jest głównie mazut - ciężkie frakcje ropy naftowej.
Mazut to bardzo brudne paliwo, powodujące powstawanie dużych ilości pyłów.
Dane dotyczące wielkości emitowanego CO2 przez poszczególne państwa są dostepne w opracowaniach statystycznych - nawet w naszym roczniku statystycznym i oczywiście, wynika z nich, ze:
- Niemcy emitują ok 2,5 razy więcej CO2 niż Polska
- Angia, Włochy i Francja emitują ok. 1,5 razy więcej CO2 niż Polska (kazde z nich)
- Panstwa Beneluksu emitują ok 4 razy wiecej CO2 niż Polska (licząc na jednostkę powierzchni)
Rzecz sprowadza sie do tego, że bogate panstwa unijne emitujące wieksze od Polski ilości CO2 nie będą z tego tytułu obciążone finansowo, a Polska będzie. Podpisujący ów katastrofalny dla Polski pakiet klimatyczny (osobiście premier Tusk) - chyba nie wiedział, ze przy spalaniu benzyn i gazu ziemnego - produktem finalnym jest CO2 i H2O (para wodna). Warto wspomnieć, ze spalanie paliwa w transporcie - w krótkich obiegach Carnot'a - obarczone jest wiekszą emisyjnością trujacego CO (tlenku wegla) niż spalanie w wyrafinowanych kotłach elektrowni węglowych. Gdyby nawet premier o tym nie wiedział (szkoły średnie mają różny poziom nauczania chemii), to specjaliści z min. środowiska powinni go w tę wiedzę wyposażyć.
Gdyby sprawiedliwie obciążyc konsekwencjami finansowymi państwa UE za emisję CO2 do atmosfery, odniesioną do niezalesionej powierzchni - wówczas Polska okazałaby się największym (może po Szwecji i Finlandii) "uzdrowicielem" atmosfery, a nie jej "trucicielem". Do obliczeń takiego stanu rzeczy nie byłaby potrzebna armia kilkudziesięciu tysiecy wysoko opłacanych urzedników w Brukselii i w państwach członkowskich. Wystarczyłoby może dwóch statystyków, albo dla odpowiedniej reprezentacji po jednym z każdego państwa.
Unia Europejska jest odpowiedzialna za 11 % światowej emisji CO2; tymczasem na zbliżajacej się konferencji klimatycznej w Durbanie (RPA) rysuje się fiasko w kwestii przedłużenia ustaleń z Kioto. Japonia, Rosja i Kanada oświadczyły, ze nie przystąpią do protokołu, jeżeli miałoby to być bez udziału Chin. Chiny ani myślą ograniczać emisji - wprost przeciwnie - budują ogromne ilości nowych elektrowni weglowych (kilkadziesiąt elektrowni rocznie); usprawiedliwiając się, iż ok 30 % ludności jeszcze nie korzysta z energii elektrycznej. Także US kwestię ograniczeń emisji odkładają na póżniej (z uwagi na kryzys).
Dziwnym wydaje się fakt, iż Polska, która będzie reprezentowała calą UE opowiada się za utrzymaniem przyjętych zobowiązań, a nawet za ich "łagodnym" rozszerzeniem o dalsze 5 % redukcji. Polska posiada obecnie pewne nadwyżki tzw. darmowych uprawnień do emisji CO2, które chciałaby sprzedać (już ich trochę sprzedała), ale w następnych latach trzeba będzie już płacić i to ogromne sumy. Negocjacje, (wniesione sprawy przed ETS) - prowadzone przez nasz rząd w sprawie dalszych derogacji płatności to nawet nie ćwierćśrodek. Jedynie całkowite wycofanie się z pakietu klimatycznego i przeprowadzenie renegocjacji uwzględniających całą emisję CO2 (nie tylko tę wielkoprzemysłową) - może w pełni zapewnić sprawiedliwe dla Polski rozwiązanie.
Właśnie bojkot największych światowych emitentów w uczestniczeniu w konferencji klimatycznej jest doskonałą okazją do wypowiedzenia pakietu. Renegocjacje (nawet o wiekszym ciężarze gatunkowych) w hstorii EWG miały miejsce; premier Wilson zerwał cały traktat akcesyjny Anglii i zażądał renegocjacji. Renegocjacje przeprowadzono i interesy angielskie zostały uwzględnione. Ale nasi rządzący wolą poklepywanie po plecach, bo przecież te 4 lata to jednak wytrzymają, a potem - potem - to już nie ich zmartwienie.
Więcej: Salon24.pl/tag/3051 - CO2
Salon24.pl/326743 czy można oddalić od Polski ekonomiczną- klimatyczną katastrofę
Salon24.pl/tag/11687,pakiet klimatyczny