Wybory prezydenckie w USA w 2008 roku i zwycięstwo Baracka Obamy rozpętały w społeczeństwie spór konstytucyjny, który trwa do dnia dzisiejszego. Chodzi o kwestionowanie przez część obywateli, prawa B.Obamy do pełnienia funkcji prezydenta USA, w związku z niespełnianiem przez niego wymogów zapisanych w Konstytucji Stanów Zjednoczonych Ameryki, w Artykule 2. Chodzi o to, że obywatele ci zarzucają Obamie, że nie urodził się na terytorium USA, jak tego wymaga Konstytucja, ale w Kenii, skąd pochodził jego ojciec.
Zażądali oni od Obamy publicznego okazania pełnego świadectwa urodzenia, bo skrócony dokument, jaki sztab wyborczy Obamy umieścił na stronie internetowej, nie jest wg nich wystarczający(takie dokumenty otrzymało co najmniej 400 tys. dzieci urodzonych poza terytorium USA i przywiezionych do USA).
Liczni obywatele USA skierowali w różnych stanach pozwy do sądów przeciw Obamie, z wnioskiem, aby sąd zmusił go do okazania pełnego świadectwa urodzenia. Komitet polityczny "Obama for America" zatrudnił kancelarię prawniczą Perkins , która walczy w sądach o odrzucanie wniosków obywateli i jak widać do tej pory bardzo skutecznie. Kosztowało to tylko w okresie między 16 października 2008 do 30 marca 2009, $ 1,066,691.90. Niektóre pozwy są jeszcze w toku.
Najciekawsze jest jednak to, że jak twierdzi serwis worldnetdaily.com.:
"Amerykański Kongres przyznał, że najwyższe władze Stanów Zjednoczonych nie zajęły się sprawdzeniem zdolności prawnej Baracka Obamy do ubiegania się o urząd prezydenta USA w czasie kampanii wyborczej w 2008 roku.
Stało się tak dlatego, iż prawo federalne nie nakłada obowiązku na nikogo w Kongresie, ani gdziekolwiek indziej, by sprawdzić czy Barack Obama jest "naturalnie urodzonym" obywatelem Stanów Zjednoczonych, jak precyzuje to artykuł 2 amerykańskiej konstytucji. Z analizy przeprowadzonej przez Biuro Badań Kongresu wynika, że żaden z członków federalnej administracji w Waszyngtonie, w tym kongresmeni, nie zwrócił się do Obamy o zaprezentowanie aktu urodzenia "w długiej formie". Obecny amerykański prezydent ujawnił w czasie kampanii wyborczej tylko "skrócony" akt urodzenia, co, według jego przeciwników, jest niewystarczające i nie potwierdza bezsprzecznie faktu, iż urodził się on na Hawajach.
Biuro Badań Kongresu, legislacyjna gałąź Biblioteki Kongresu, jest organem badawczym i doradczym pracującym na rzecz jego członków, komitetów i pracowników administracyjnych.
3 kwietnia 2009 na potrzeby biur kongresmenów opracowano specjalne memorandum, dotyczące prawnych kwalifikacji do pełnienia urzędu prezydenta USA. Dokumentu tego nie opublikowano jednak w publicznych witrynach internetowych, lecz na stronie www.scribd.com. Jego autor Jack Maskell stwierdził, że dokument miał na celu udzielenie wskazówek kongresmenom, jak mają odpowiadać na pytanie wyborców dotyczące prawnych wymogów do sprawowania urzędu prezydenta.
"Jeśli chodzi o zaprezentowanie oryginalnego aktu urodzenia, to należy podkreślić, iż nie ma żadnego prawa federalnego, regulacji, przepisu, wytycznych czy wymagań, by kandydat na urząd federalny zaprezentował swój oryginalny akt urodzenia lub jego oryginalną kopię urzędnikom Stanów Zjednoczonych. Nie ma także żadnego obowiązku by ujawniali takie dokumenty publicznie. Co więcej, nie istnieje żaden konkretny federalny urząd, który miałby obowiązek takie dokumenty kontrolować" - czytamy w piśmie.
W dalszej części dokumentu podkreślono, że wybory prezydenta są częściowo regulowane przez prawo poszczególnych stanów. Jak podkreślono, również prawo stanowe nie przewiduje obowiązku prezentowania aktu urodzenia "w długiej formie" od kandydatów na urząd prezydenta. Stany mają uprawnienia do sprawdzenia zdolności prawnej takich kandydatów, ale nie jest to ich obowiązek. Według analizy Biura, oznacza to, iż Obama nie miał obowiązku zaprezentowania swojego "pełnego" aktu urodzenia. Obama mógł jednak wybrać, jakie dane, i w jakiej formie, dotyczące aktu urodzenia, mógł ujawnić. W związku tym obecny prezydent zaprezentował akt urodzenia w "skróconej formie"."
Dla pełnego zabetonowania dostępu do danych na temat aktu urodzenia Obamy, parlament stanu Hawaje uchwalił ustawę, która pozwala agendom rządu USA, na ignorowanie wniosków obywateli dotyczących państwowych dokumentów. Oznacza to, że hawajski departament zdrowia, nie będzie musiał, pomimo próśb, zaprezentować amerykańskiej opinii publicznej aktu urodzenia Baracka Obamy.
Jednym słowem, prawo wymaga by kandydat na prezydenta był urodzony w USA, ale prawo nie wymaga, by to potwierdzał określonym dokumentem i może to robić w sposób w jaki uzna to za wygodny dla niego. Kongres przyznaje przez to, że ten zapis Konstytucji jest zapisem pustym, bo nie popartym żadną sankcją prawną. Jak to się ma do prawa obywateli do pełnej informacji na temat osób publicznych, tego prawnicy Kongresu nie tłumaczą. Zadziwia tylko fakt, że do ochrony(utajniania) danych o Prezydencie USA przed narodem amerykańskim, angażuję się całą potęgę państwa(z tworzeniem prawa sankcjonującego bezprawie), a to przeciez potwierdza tylko, że podejrzenia obywateli są słuszne. Czyj zatem interes chroni państwo?
Na to pytanie jest jedna odpowiedź, na pewno nie obywateli, ale tych, którzy polityków sponsorują i na których usługach są politycy i cały aparat państwa, a demokracja to tylko fasada dla ciemnego ludu.
Tu nasuwa się porównanie do sytuacji w Polsce pod rządami PO. Ta sama arogancja władzy, to samo ignorowanie postulatów obywateli. Zobaczymy kiedy rząd PO skieruje do Sejmu i spowoduje uchwalenie ustawy, która odmówi prawa obywatelom, do poznania prawdy o katastrofie smoleńskiej. I tu nad Wisłą i tam nad Potomakiem obowiązuje zasada szatniarza z dowcipu: "nie mamy waszego płaszcza i co nam zrobicie?"
Nie znoszę kłamstwa, obłudy, relatywizmu moralnego i bezczelności w ich prezentacji. Preferuję rozmowę merytoryczną, opartą na faktach i uprawdopodobnionych poszlakach, analizy oparte na kojarzeniu różnych informacji i faktów w logiczny ciąg zdarzeń. Wyznaję pogląd, iż w polityce nie należy liczyć na przyjaźń, tylko na wspólne interesy, które najlepiej gwarantują dobrą współpracę, że partnerowi można zaufać, jeśli ma się możliwość kontroli jego działań.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka