W notce pt. "Jak to stało że nie walnęło i urwało?" , bloger @Smok Eustachy pisze o odpowiedzi jakiej udzielił "zespół Laska" Panu Markowi Dąbrowskiemu na zadane zespołowi przez niego pytania.
http://smocze.opary.salon24.pl/547079,jak-to-sie-stalo-ze-nie-walnelo-i-urwalo
Autor notki pisze:
" Pytania te (i inne) zadał Zespołowi Laska Marek Dąbrowski, w trybie dostępu do informacji publicznej. na co otrzymał odpowiedz, że to nie jest informacja publiczna. Informacją publiczną mogą być tylko fakty."
W komentarzu pod notką bloger @REXTURBO napisał:
"Skoro "Informacją publiczną mogą być tylko fakty", to polskie komisje nie badały faktów, więc ich materialnie nie znają. Fakty są w Rosji"
Ten komentarz @REXTURBO zainspirował mnie do napisania tej notki.
"Fakty" w kontekście tragedii smoleńskiej, to nie tylko badanie danych zawartych w Raporcie MAK i KM, ale CAŁOKSZTAŁT zagadnienia jakim CZASOPRZESTRZEŃ.
Za Wiki:http://pl.wikipedia.org/wiki/Czasoprzestrze%C5%84
<b> "Zgodnie z obecną wiedzą czasoprzestrzeń ma strukturę metryczną przestrzeni Minkowskiego. Czasoprzestrzeń Minkowskiego jest zbiorem zdarzeń elementarnych o strukturze wynikającej ze szczególnej teorii względności. Czterem wymiarom tej przestrzeni odpowiadają z fizyki klasycznej czas i miejsce (trzy wymiary przestrzeni fizycznej). Zdarzeniem elementarnym czasoprzestrzeni jest proces fizyczny, zajmujący w tej przestrzeni punkt, czyli trwający nieskończenie krótko proces dokonujący się w nieskończenie małym obszarze.
Każdemu zdarzeniu elementarnemu można przypisać cztery liczby p (t, x, y, z), które jednoznacznie określają to zdarzenie. Liczby te, czyli współrzędne, odnoszą się do pewnego układu współrzędnych. Szczególna teoria względności określa, jak przy pomocy zegara i urządzenia do wysyłania i odbierania światła, określać współrzędne zdarzenia (czyli czas i położenie). Współrzędne zdarzenia odnosimy do wskazań użytych przyrządów pomiarowych, które znajdują się w pewnym układzie współrzędnych, który nazywamy układem odniesienia (np. układ związany z osobą stojącą na peronie (peronem), układ związany z osobą jadącą w pociągu (wagon)). Zbudowane zgodnie ze szczególną teorią względności układy nazywamy inercjalnymi układami odniesienia. Transformację współrzędnych z inercjalnego układu odniesienia do innego inercjalnego układu odniesienia określają równania zwane transformacją Lorentza."</b>
Badacze i śledczy , zarówno ci z MAK-u , KM i PW, jak i pozostali czyli ZP i jego eksperci, naukowcy z I i II KS, nie zauważają, że rozważane przez nich zdarzenia(przebieg katastrofy, np. w ostatniej fazie lotu) nie koresponduje z jednym z parametrów czasoprzestrzeni, a mianowicie- CZASEM.
Problem czasu jest fundamentem, od którego należałoby zacząć wyjaśnianie technicznych przyczyn tragedii(polityczne są odrębnym zagadnieniem).
Wszyscy(interesujący się tematem) zapewne pamiętają fakt, że czas zdarzeń był problemem od samego początku. Pierwsze informacje zaistniałe w przestrzeni miały problem z czasem(8:56 jako czas rzekomej katastrofy, czas podany w dokumencie rządu FR z godz. 23:00, podany Putinowi przez S.Szojgu to była 8:50, by potem, po kilku tygodniach!!!!!! został ustalony na 8:41:05. Kto o zdrowych zmysłach uwierzy, ze na "wieży szympansów" nie było czasomierzy, że czasu nie rejestrowano, że ustalanie podstawowej informacji musiało trwać tygodnie, że nikt ze świadków nie spojrzał na zegarek czy telefon komórkowy, który jest urządzeniem powszechnym?)
Pamiętamy też, ze również oficjalna godzina startu samolotu nie była znana zaraz po zdarzeniu, choć przecież jest to zdarzenie rejestrowane w systemie informatycznym Okęcia "Bluszcz" i w dokumentacji 36 SPLT.
Otóż nie mogła być znana, bo trwało ustalanie ostatecznego scenariusza zdarzeń przez MAK i godzina startu, musiała być przez nich zgrana z godziną rzekomej katastrofy.
Co prawda, w dniu 10.04.2010 roku media podały w relacji na żywo godzinę startu jako 7:23, podaną przez szefa 36SPLT, Pana płk.pil.dypl. R.Raczyńskiego. On podawał zapewne na żywo, bez sprawdzenia w systemie "Bluszcz" i dokumentacji 36SPLT, więc mogła to być godzina "około".
Tą godzinę, już po sprawdzeniu w ww miejscach, podał minister ON B.Klich, w odpowiedzi na zapytanie poselskie w tej sprawie, skierowane pod jego adresem przez Posłankę J.Szczypińską.
Minister podał, powołując się na system informatyczny Okęcia "Bluszcz" i dokumentację 36SPLT jako 7:21, a było to już po publikacji Raportu MAK, gdzie podano godzinę startu jako 7:27.
Na tych przykładach widzimy, że narratorom oficjalnej wersji rozłazi się CZASOPRZESTRZEŃ, jak przysłowiowe stare gacie(majtki, kalesony, każda dolna bielizna męska lub kobieca) Anodiny i Millera.
Dlaczego tych spraw nie dostrzegają Pan A.Macierewicz, ZP, jego eksperci i naukowcy I i II KS?
Dlaczego nie podejmują próby rozwikłania tych sprzeczności oficjalnej narracji?
MAK podrzucił im padlinę, na którą rzucili się ww i rozszarpują ją , jak stado hien, przy okazji szczerząc zęby na sąsiadów padlinowej uczty, chcąc odepchnąć swoich konkurentów.
Na polance przy Siewiernym nie było żadnej katastrofy, tam zamachowcy urządzili inscenizację katastrofy, z udziałem samolotu pomalowanego w polskie wojskowe znaki.
Inscenizacja ta odbyła się kilkadziesiąt minut przed oficjalnym czasem zdarzenia(8:41), a około 8:56 rosyjskie służby urządziły obecnym na płycie lotniska przedstawienie pt. "Katastrofa prezydenckiego TU154M nr 101". Ambasador J.Bahr, towarzyszące mu osoby ze strony polskiej i rosyjskiej i dziennikarze, przybyli na lotnisko 30 do 40 minut przed planowanym lądowanie samolotu i ...... spóźnili się na inscenizację katastrofy.
Z ogarnięciem CZASOPRZESTRZENI w kontekście tragedii smoleńskiej mają jak pokazałem wyżej , zarówno posłowie, byli ministrowie(np. A. Macierewicz), ale także bliscy ofiar tragedii.
Niedawno na: http://pomniksmolensk.pl/ ukazała się cz.1 wywiadu z Panem Melakiem, który opowiada o zdarzeniach z udziałem Jego Brata, który poległ w zamachu, przed feralnym lotem, opowiedziane mu przez znajomego, który działał razem z nim Komitecie Katyńskim i który poproszony przez Brata Melaka, dzwonił do niego rano , około 4-tej.
Znajomy przekazał Melakowi, ze gdy zadzwonił, Brat odpowiedział mu, ze zaraz będzie wychodził z domu, by udać się na lotnisko.
Ponieważ mieszkał na Bródnie, to wg. Melaka musiał jechać na Okęcie tramwajem i autobusem.
Przy odległości Bródna od Okęcia(nie znamy konkretnego adresu mieszkania Melaka) około 20 km, to podróż z przesiadką mogła trwać do godziny 5-tej. Po co Melak przybywał na lotnisko o 5-tej, skoro wylot był planowany na 7:00 ?
Dlaczego takiego pytania nie zadał sobie brat poległego i dokonujący wywiadu?
Odpowiedź nasuwa się jedna: oni nie ogarniają zdarzeń w czasoprzestrzeni, będąc pod wpływem hiperrzeczywistej narracji medialnej, podjętej także przez ZP i naukowców badających tragedię.
Nie znoszę kłamstwa, obłudy, relatywizmu moralnego i bezczelności w ich prezentacji. Preferuję rozmowę merytoryczną, opartą na faktach i uprawdopodobnionych poszlakach, analizy oparte na kojarzeniu różnych informacji i faktów w logiczny ciąg zdarzeń. Wyznaję pogląd, iż w polityce nie należy liczyć na przyjaźń, tylko na wspólne interesy, które najlepiej gwarantują dobrą współpracę, że partnerowi można zaufać, jeśli ma się możliwość kontroli jego działań.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka