Żyjemy w świecie, w którym informacja o nowym odkryciu naukowym jest rzeczą smutną wprost gorzką dla wszystkich, z wyjątkiem tego, kto z odkryciem wystąpił. Dzieje się tak dlatego, ponieważ odkrycie naukowe urosło do wymiaru jedynej czynności, jaką uczony dokonać może i powinien. Inaczej umiera bezpotomnie. Fakt powyższy powoduje, że miliony uczonych żyje w świecie iluzji, zaś dyskusja między nimi często przekracza ich zdolności. Trwamy przeto w uporze ślepym i obezwładniającym przy wielkich dokonaniach minionych i w sumie nie robimy nic poza tym jednym, aby ścigać się o to, kto z nas lepiej pojmuje mechanikę kwantową i teorię względności. W tym wysiłku przemożnej chęci dopisania się do sławy Einsteina czy Bohra nie zauważamy, że budujemy straszliwą fasadowość, jedynie słuszny pogląd o teorii i twórcach, wynaturzając same teorie i ich autorów, którym było dane ni mniej ni więcej jak tylko wskazać kierunek badań, dobre podejście do kwestii w swoim czasie trudnych i ważnych. Żyjemy więc w naszych światach nadziei sukcesu, a jednocześnie tragicznego dylematu: jak poprawić Einsteina, aby być w zgodzie z jego dokonaniami? Żujemy myśl jak połączyć mechanikę kwantową z OTW, aby przedłużyć tych teorii wielkość. W takich nastawieniach popadamy nie tylko w zasklepienie twórcze, ale w zwyczajną niegodziwość. Miast uczonymi, stajemy się naukowcami: urządza nas myśl o wygraniu przez ogranie. Nie jest ważne, co zostało powiedziane, lecz kto powiedział i na kogo się powołał. Nie zauważamy, że każdy proces, w wyniku którego teoria staje się nietykalna, to tworzenie doktryny, która zawsze była przyczyną nieszczęść, kiedy zdarzało się, że używano jej do walki z nowym………………………………………………………………………………….
Dzięki Internetowi, a więc Salonowi, możemy uświadomić sobie, że poza nami istnieją inni, że mają równie coś ważnego do powiedzenia…………………………………
Rodzi się więc bardzo istotne pytanie: co byśmy chcieli, tu gdzie dyskutują uczeni, przeczytać dla siebie, a co chcielibyśmy napisać dla innych? Dlaczego z wypowiedziami naukowymi tak chętnie łączymy anonimowość? Czy dlatego, iż pragniemy, aby zawsze móc mieć możliwość powiedzieć, że to nie ja? …………………………………………………
Móc powiedzieć, że to nie ja ma dwa wymiary sytuacyjne. 1. Bywa, że chcielibyśmy, aby środowisko nie znało naszych myśli. 2. Ale bywa także, że można wyzyskać cudzą myśl i zachować status, że to nie ja. Nauka, a szczególnie ta ostatnich stu lat, ma wielką historię oszustw i plagiatów. Myślę, że wyraziłem się jasno…………………………………………
Zatem spróbujmy się zastanowić, co chcemy brać, a co dawać tu w Salonie 24: od siebie, dla innych, dla nauki? Pytanie to należało postawić, aby jednocześnie zwrócić uwagę, że oto Salon ujawnia to, iż po raz pierwszy w dziejach nauka uwolniła się od zaściankowości, że oto możemy znaleźć partnera swych przekonań, a więc i dążeń. Ale czy umiemy jeszcze wyobrażać sobie partnerstwo w dzisiejszym szaleństwie wokół odkrycia naukowego?..............
Odczytując artykuły salonowiczów oraz wywołane dyskusje, staram się wyobrazić, kim są „Oni”. Będąc dla mnie „Nimi”, wiem, że są to uczeni. Ilu z nich ma ową nadzieję dokonań, które winny, a nie są wielkie, znane i uznane? Brak mi wtedy oblicza, tożsamości, wiedzy trudu tych ludzi, o którym wiem, że jak to w nauce bywa, to lata, dziesiątki lat pasji i namiętności. To się zna! Zna się, zacni Przyjaciele, „Udrękę i ekstazę”, jak nauka jest dziedziną, w której praca jest życiem całym. Tu obcuje się ze szczerością aż do bólu i zatracenia………………………………………………………………………………………...
Odczytując jedną z notek, do powstania której dałem przyczynek, znalazłem zdanie „Przepraszam, jeżeli coś zagmatwałem”. W innych dyskusjach odczytywałem, że „nie jest moją specjalnością ta lub inna dziedzina fizyki”. Ale w każdej notce mniej lub bardziej jawnie tkwi, że jej autor coś preferuje, a najczęściej swoją myśl o fizyce całej. Mnie cieszą i zachęcają wyznania niewiedzy. Nie dlatego, że ktoś coś nie wie, lecz dlatego, że rozumiem przez to otwarcie drzwi do tego uczonego. Tu także nie chodzi o usłużność wniesienia poprawek. Nie znoszę poprawiaczy! Natomiast uważam, że niewiedzą należy się dzielić. Tu zaś okazać się może, że dwóch uczonych ma wiedzę dokładnie pełną, że jej złożenie może być ogromnie owocne. Kiedy myślimy o wyrównaniu powierzchni pofałdowanej, zarówno wzgórze jak i dół są dwoma elementami jednakowo niepożądanymi……………………….
Wyobraźcie sobie, zacni Państwo, że przyjmuję oto za pewnik, iż każdy z Was ma coś wielce cennego, a jednocześnie swoistego w swoim dorobku naukowym. Ofiaruję więc Wam to, co dla uczonego najcenniejsze: to, że jest ktoś, kto ceni wyniki już za to, iż ma świadomość, że inni pracują latami, dniami i nocami, często za cenę biedy i samotności. Wierzę więc, że w pracy Einego nad jego modelem planetarnym z całą pewnością są fakty mocne i być może gdzieś nie wszystko mu się zgadza. Zatem nie chciałbym rewidować tych mocnych, chciałbym poznać miejsca, gdzie jest najtrudniej. Tylko w obszarze wątpliwości porada warta jest dania i odebrania……………………………………………………………..
Mogę więc pisać kolejne tematy dla swojego blogu. Ale po co? Czy tylko po to, aby się dowiedzieć, co należałoby poprawić akurat tam, gdzie wiedza moja poprawienia nie potrzebuje?...................................................................................................................................
Przedstawiłem w artykule pt. „Co o tym sądzicie” pewne nie brane dotąd pod uwagę cechy naszego Układu Słonecznego. Otrzymałem potwierdzenie, że fakty są interesujące.(!) To dla mnie bardzo dużo. Dużo, jak do czego dochodziłem latami i to nie z okazji zajmowania się badaniem Układu Słonecznego, lecz przy okazji badań wokółunifikacyjnych w fizyce. Otrzymałem także pouczenie, co należałoby jeszcze zrobić, aby rzecz zaciekawiła innych. A jeżeli ja rzecz tę ogłosiłem z myślą o zainteresowaniu tych właśnie innych? I tak dotarłem do tego, co wcześniej było przedmiotem zapytania: jak brać i jak dawać w nauce?....
Idea i jej rozwinięcie, to sens odkrycia naukowego. Fizyce współczesnej nie brakuje aparatu pojęciowego. Wręcz odwrotnie, jest równie potężny, co i przerośnięty. Dostrzegam za to suchoty ideowe fizyki, a więc brak nowych punktów przyłożenia. Nowy punkt przyłożenia to podanie nowej idei, którą zawsze jest treść metafizyczna i teoriopoznawcza. Przykładem takiej idei może być wskazanie, że ze zjawiskiem przenikliwości jest związane to, że obiekt przenikany względem oddziaływania przenikliwego staje się przestrzenią, zaś samo oddziaływanie przyjmuje funkcje obiektu. Oznacza to, że algorytm ujemnododatni, jakim jest relacja np. pole-korpuskuła ulega odwróceniu. Dla matematyki wypływa stąd poważna wskazówka, że oto nie zawsze musi być tak, jak wynika to z dotąd stosowanych prawideł ustalania dodatniości lub ujemności matematycznej. Użyłem powyższego przykładu po to, aby pokazać, że niedoskonałość nie musi wynikać bezpośrednio z błędności tego lub innego sposobu obliczeń matematycznych, a jedynie z braku wiedzy, że pewne rytmy przyrody wymagają zmiany rozumienia pojęć , w których nie chodzi o poprawienie, ale o dostosowanie ich do rytmu zjawiska…………………………………………………………………………..
W związku z możliwością złożenia nowych sposobów użycia potęgi tkwiącej w teoretycznych i laboratoryjnych możliwościach fizyki, chciałbym zamieścić serię notek. Myślę o ofercie, w której to Wy znajdziecie możliwość dokonania odkryć. Zastanawiam się czy we współczesnych czasach ktoś może uwierzyć, iż żyje drugi człowiek mogący życzyć innemu dokonania odkrycia naukowego. Pragnąc, aby z mojego zamysłu zrodził się pożytek dla innych starczy, jeżeli nie zostanie mi skradzione to, co moje. Nim przystąpię do publikacji bardzo ważkich przyczynków, które być może będą tymi, których „Oni” poszukują, chciałbym Waszej rady czy to dobry zamysł. Spróbujcie odpowiedzieć.
Stanisław Heller
Sądzę,że akurat w moim przypadku mam wszystkie cechy zodiakalnej Wagi.Jednak z małym wyjątkiem: nie znoszę stanów chwiejnych, ani w nauce, ani w przyjaźni. Mój blog uzupełniający:"Między Bogiem a prawdą".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura