Stanisław Heller Stanisław Heller
111
BLOG

Prowokacje Przyrodoznawcze-część IV. Będę Wam szerszeniem i miło

Stanisław Heller Stanisław Heller Kultura Obserwuj notkę 25

Prowokacje Przyrodoznawcze-część IV.Będę Wam szerszeniem i miłością… 

Motto I:

Nie ma biesiady bez muzyki i jedzenia,

Nie ma Ziemi bez Nieba,

Jak nie ma liczby bez myślenia…

Jeżeli zaś szukać naukowej szczęśliwości,

To do badań nad atomami i gwiazdami

Przywrócić trzeba wzgląd na ludzkie szczęście [przez powrót do roztropności]                                                            S. H. 

Motto II:

Czy w ścisłości winno być miejsce [dla miłości?!]                                                            S. H. 

Także mnie zamarzyła się kiedyś Polska… Spisałem więc swoje marzenia na papierze. Nadałem im tytuł „Dlaczego?”. W tym eseju pytałem i odpowiadałem… Pamiętam, że najbardziej dręczyło mnie wtedy to, dlaczego mój ukochany Zachód znienawidzonej komunie udziela tak ogromnych pożyczek… Dzisiaj wiem, że są pytania bardzo logiczne, których nie wolno stawiać bez znajomości Logiki…………………………………………………… 

Fizyka przez duże „F” i fizyka przez małe „f” dziś wiem, że mają się do siebie tak, jak Logika i logika (tę myśl dedykuję hazelhardowi)…..................................................................................... 

Nie znając wtedy powyższego subtelnego rozróżnienia, moje „dlaczego?” zapragnąłem oddać w ręce amerykańskiego dziennikarza. Zakończyło się na tym, iż ci, którzy znali wielkoliterowe i małoliterowe sensy swego „powołania” zrobili mi tylko jedno zdjęcie dość dobrym aparatem fotograficznym……………………………… 

4 sierpnia 1976 roku aresztowano mnie. Nieprzekazany rękopis pt. „Dlaczego” i fotografia przed wyjściem z ambasady, na której widnieję trzymając w ręku broszurę z wyraźnym nagłówkiem „Taka jest Ameryka”, starczyły, aby uczynić mnie wrogiem narodu oraz władz……………………………………………………… 

Nigdy bym nie pomyślał, że moje odkrywanie świata „ś” i „Ś” tak właśnie się zacznie, a co dziś opisuję między innymi dla Was, drodzy Arku, Tichy, hazelhardzie i Eine……………………………………. 

W celach Wronek, Barczewa i Rawicza stanąłem sam przed sobą z tym tylko, z czym się urodziłem: z moim „dlaczego”, aby tu szukać tego drugiego „Dlaczego?”. Dlaczego dobre tak łatwo staje się złe, ale i perfidne? Nie umiałem swoich oprawców nienawidzić, jak duże drzemiące we mnie „dlaczego” zmuszało mnie do rozmyślań, czym zasłużyłem, że moje marzenia o szczęśliwej Ojczyźnie tak straszliwie sklasyfikowano w oparciu o teorię szczęścia ludu pracującego. I tak moja psychiczna potrzeba zrozumienia wieloaspektowości szczęścia i nieszczęścia stała się mi głodem przetrwania: bardzo dociekliwego przetrwania………………………………………………… 

Kiedy zabrano mi wszystko, pozostałem z nadzieją i przekorą: że jest jednak duże „D”, którego warto pragnąć, aby nie postradać własnej duszy……………………………………………………… 

I tak zaczęły się moje więzienne studia: obcowanie z uczonymi. Nim napisałem swoją pierwszą prośbę o pozwolenie mi na pisanie rozprawy naukowej, dokonałem oto odkrycia, że w książnicach więziennych znajdują się komplety dzieł bez mała wszystkich dziedzin nauki, ale nadto i pozycje, których na próżno by szukać w bibliotekach uniwersyteckich (!). Odkryłem związek między niezwykłą trwałością i różnorodnością zbiorów oto w tym, iż głównym sposobem zawodowej resocjalizacji więźniów było introligatorstwo, zaś zakupami książek rządziła doktryna gospodarki planowej. Broniąc się przed obcięciem budżetu, więzienni oświatowcy w listopadzie i grudniu kupowali nie tylko to, co było potrzebne, ale i to, co pozwalało utrzymać ten sam poziom dotacji w nowym roku. I tak to owe pozycje cenne i naukowe trafiały do uwięzienia w więzieniu, jak przy końcu roku PWN realizował nakłady pozycji dotowanych i wąskotematycznych. Wernera Heisenberga wykłady „Fizyka a filozofia” przeleżały w Rawickiej bibliotece ani jeden raz nie wzięte do ręki do 1981 roku, jakby czekając na mnie. Poszukiwacze dzieł wybitnych byliby zaskoczeni, gdyby dowiedzieli się, że w więziennych książnicach znaleźć można wszystkie pozycje wydane przez „Ossolineum” w okresie międzywojennym, zaś dla wielu fizyków tym samym stałoby się stwierdzenie wszystkich dzieł fizyki radzieckiej, ale także większość opracowań wyszłych spod pióra Infelda, Einsteina, Bohra, Diracka, Paulego i innych koryfeuszy burżuazyjnego Zachodu……………………………………………….. 

Oto mój certyfikat bibliograficzny, Drogi Arkadiuszu, ale i wyjaśnienie, że moja praca naukowo-badawcza wyrosła z niezwykłego zaufania do ludzi Twojego pokroju, kiedy nawet jedyne drzwi zaryglowano po moim wejściu do salonu zniewolenia. Jak mam więc rozumieć dzisiaj Wasze ostrzeżenia przed podłością tej nauki, którą także dzisiaj w majestacie profesór uprawiacie?!.......................... 

Powiadacie, Przyjaciele, że dzisiaj (o ironio) w wolnym świecie Zachodu prac cudzych się nie czyta, że nie płaci się za rozumienie…. Zgadza się! W tym względzie w 1981 roku moi oprawcy byli innego nastawienia: przeczytali moją pierwszą rozprawę i pierwszą recenzję wydaną przez PAN. I tak ją pojęli, że zaangażowali sztab swoich służących w białych fartuchach oraz liczne grono  specjalistów z pewnego wydziału Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. I wydali mi „certyfikat”: ale wydali!......................................................... 

Nim otrzymałem w 1993 roku pierwszą profesorską recenzję pana J. G., były już dokumenty wsparcia mojego wysiłku między innymi przez doc. J. Szymańskiego, ale i noblisty L. N. Coopera oraz dyplomatów USA w osobach prof. J. Loferskiego i konsula Daniela Spikesa……… 

Nigdy nie zapomnę tego, jak zacny profesor recenzent opowiadał nie tylko o naukowej wartości moich więziennych wyników, ale i o tym, że nikt poza nim w nauce polskiej mi nie pomoże . Podpisaliśmy umowę o wspólnym napisaniu książki. J. G postarał się jednak o to, by wydawca zrezygnował z wydania naszej publikacji. W 1998 roku dowiedziałem się, że mój naukowy przyjaciel w 1994 roku najzwyklej splagiatował sporo z tego, co zrecenzował (ponieważ nie umiem jeszcze przesyłać na blog fotokopii, mogę jedynie zasygnalizować, że udokumentowanie powyższego mam w swoim archiwum)…………………………………………… 

Jest rok 2008. Ogłosiłem na  salonie list otwarty do prezesa PAN. Uczyniłem to, wiedząc o tym, że po opublikowaniu mojego dorobku naukowego i przedłożeniu moich książek oraz wykładów szeregu osobom historia może się powtórzyć. Należało tak postąpić, mając za sobą kolejne doświadczanie życzliwości od tych, o których wiem, że czerpią inspiracje z mojego źródła. Uczyniłem to, jak zdołałem ustalić, iż oto na moim portalu www.sheller.pl w miesiącu kwietniu było ponad 10 tys. wglądów gdzieś z pogranicza Francji i Hiszpanii………………………………………………………………..

 Zacny Arkadiuszu! Byłeś pierwszą osobą, której przekazałem angielską i polską wersję książkową i elektroniczną mojego opracowania pt. „Cybernetyczny sens logiki i fizyki sposobu istnienia Wszechświata”. Miłując Ciebie, ale jeszcze więcej prawdę (w parafrazie Arystotelesa) twierdzę i pytam: moją pracę, jeżeli jest cenna, to przerobią, a jeżeli tym bardziej wojsko się nią zainteresuje, to mam się czego obawiać. Myślę więc  sobie, z jakiego to powodu za rzecz cenną mam popaść w niełaskę tej instytucji? Chyba, że będzie odwrotnie: ktoś uzna, że warto mnie merytorycznie ograbić, a przed wojskiem pomówić. Napisałeś, że wydałeś rzecz o kaironach: czy jest to rzecz bezpieczniejsza od moich ustaleń w sprawie światła?....................................................................

 Odcinasz się od wsparcia mnie: najpierw odmówiłeś mi swojej recenzji z racji bycia gościem zagranicznego uniwersytetu. Ale jest jeszcze „Układ otwarty”, który bardziej przypomina mi czarną dziurę. Dlaczego? Kim jest burżuj Zachodu?! Ja swego czasu użyłem dużo oględniejszych słów i starczyło na osiem lat kazamatów. Straszny więc ten nasz powrót do wolności, w której za uprawianie nauki grozi więcej niż za negacje polityki………………………………………… 

Tichy dał mi do zrozumienia, że w Polsce nie wolno liczyć na dyskusję naukową na równych prawach. Ostatecznie jednak mój kolejny dysputant dał pochwałę różnorodności i konkwistadorom. Ja także znam filozoficzną pochwałę różnorodności, ale i namiętności fizyków zajmujących się jakby na przekór swojemu pluralizmowi wielką unifikacją. Razem zaś wiemy, że podpórki teoretyczne w nauce są bardzo niemile widziane………………………………………… 

W moich książkach i wykładach jednoznacznie wykazałem, że fundamentalnym zagadnieniem przyrodoznawczym jest wykazanie sposobu organizacji przyrody jako procesu nadawanego przez całość, a nie przez części. Podejście do fizyki megaobiektu, jakim jest Wszechświat wymaga uzgodnienia takich pojęć jak: fizyczność, matematyczność, logiczność i Ostateczność. Aby bowiem trafnie mówić o przyrodzie, trzeba rozróżniać, co w niej jest zjawiskiem, a co substratem. Rozróżnienie substratu od zjawiska wymaga uzgodnienia substancji i ruchu. Aporia substancja-ruch, to dylemat obiektu i przestrzeni, ponieważ dla ruchu niezbędną jest odmienność między obiektem, a jego otoczeniem. Bez tej odmienności nie jest możliwe ujawnienie się fizyczności. Jeżeli ową odmienność nazwiemy dualizmem, to dualizm korpuskularno-falowy okazuje się być zaledwie jedną z form dualizmów przyrody. Najwyższym poziomem dualizmu jest relacja Wszechświat-Ostateczność kosmologiczna. Logika ostateczności generuje logikę zjawisk. Tym, czego dociekałem, to zagadnienie tego, jakich immanentnych sobie cech wymaga substancja, aby była aktywną z siebie. Spróbuję to opowiedzieć w następnych „prowokacjach”, a póki co……………………………………………………………

 A póki co oszczędźcie mi nieufności wobec tej nauki, której jesteście przedstawicielami, abym nie myślał, że przekierowujecie moją uwagę z siebie na innych…………………………………………………….. 

W mojej zielonej książce zawarłem motto: „Praca naukowa, jeśli ma być prawą moralnie nie może być tylko wytykaniem błędów. Ma być ich usuwaniem. Stąd nie rywalizuję z uczonymi, a sprawdzam, jakim byłem uczniem. I nawet w późnej starości warto chcieć zasłużyć na dobrą ocenę. Stąd swoją pracą więcej przedkładam indeks niż dzieło, prosząc o ocenę.” Nie szukam także tylnych drzwi, jak w nauce tych być nie powinno. Mało tego: kiedy Wy, zacni Przyjaciele, gromadziliście nasiona do swoich przyszłych zbiorów, ja czyniłem to samo. W dniach swojej pracy naukowo-badawczej odnosiłem swoje człowieczeństwo do ludzi nauki i dzięki temu przetrwałem. Moją pracą opublikowaną na www.sheller.pl daję nie tylko świadectwo zawierzenia pracy nad Prawdą wyzwalającą, ale także świadectwo Wam, którzy dziś rozproszeni także na Zachodzie szukacie spełnień na rzecz pomyślności świata ludzkiego. Podobnie jak Wy odróżniając „n” od „N” doskonale wiem, że nawet najgorsza krytyka merytoryczna dla wielu jest tym samym co pochwała cudzego wysiłku. Wiem także, że milczenie jest najbardziej podłą metodą naukową: jest to bowiem sposób na wszystko najgorsze, co od uczonego wypłynąć może. Milczenie w nauce jest groźniejsze od krzyku………………………….. 

Dla mnie i dla mojej rodziny rok 2008, to czas, w którym Wasza reakcja może zdjąć z nas ponad dwudziestoletnie zaszczucie. To ono między innymi zmusiło mnie do tego, że w poniewierce raz jeszcze po Zachodzie wybierałem między prawami życia a prawami śmierci. Dzisiaj, będąc po ciężkiej operacji skutkiem opóźnienia w leczeniu, Wasze wstawienie się za mną znaczy o wiele więcej niż naukowa recenzja, choć właśnie o nią przede wszystkim chodzi.                                                                            Stanisław Heller 

 

Sądzę,że akurat w moim przypadku mam wszystkie cechy zodiakalnej Wagi.Jednak z małym wyjątkiem: nie znoszę stanów chwiejnych, ani w nauce, ani w przyjaźni. Mój blog uzupełniający:"Między Bogiem a prawdą".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Kultura