Stanisław Heller Stanisław Heller
102
BLOG

VII/2 O istocie obiektu fizycznego, Człowieka, Wszechświata, Ost

Stanisław Heller Stanisław Heller Kultura Obserwuj notkę 10
Zamiast motta: Gdyby zgodzić się z wytykaniem irracjonalności religiom a jednocześnie dać wiarę przyrodoznawcom, kiedy ci twierdzą, że przyroda funkcjonuje na zasadzie skrajnej prostoty, to człowieka należałoby uznać za najgłupszy wybryk Natury. Bo jak inaczej wytłumaczyć ów wysiłek, włożony w budowę setek tysięcy świątyń , z których wiele swymi wymiarami i monumentalnością jeszcze dziś dominuje w architektonicznej strukturze miast i wsi i jak to, że jeszcze dzisiaj religia jest punktem odniesienia sensu ludzkiego życia dla miliardów ludzi? Przeciwstawiając religii naukę, niestety trzeba stwierdzić, że współczesnemu kryzysowi kulturowemu ludzkości nie odpowiada trwanie ludzi w zabobonach utrudniających zapanowanie naukowego powszechnego oświecenia, lecz odwrotnie: to nauka kompletnie utraciła swój racjonalizujący życie walor .Tak naprawdę , to nauka przez swoje specjalistyczne rozparcelowanie zatraciła zdolność oddziaływania na pojedynczego człowieka w jego najistotniejszej potrzebie: rozumienia Świata jako całości i ludzkiego udziału w nim. Poszczególne dziedziny specjalistyczne nauki popadły w stan przespecyfikowania tak dalece, że sami najwybitniejsi specjaliści w danych obszarach badawczych nie mają rozumienia istotowości zagadnień - w innych. Na społeczeństwa przekłada się to w ten sposób, iż tracą one zdolność do uniwersalizmu, jak pojedynczy człowiek za zasadę przyjmuje ignorowanie ważności wiedzy sumarycznej , a przez co do zachowań wkrada się ignorancja wiedzy i racji innych. Życie społeczne w swym mechanizmie podlega zasadzie dobroci całości , w której pojedyńcza część nie stanowi prostego procentowo wkładu do sprawności zespołu. Jeden trybik w maszynie ,jeżeli ulegnie uszkodzeniu, poraża działanie całej maszyny mimo, że pozostałe, nawet dziesiątki pozostałych, części i podzespoły są w pełni sprawne .I ta funkcja nauki, która polega na przekładaniu się osiągnięć badawczych na utrzymanie sprawności społeczeństwa w stanie dobroci etyczno-technicznej doszła do powszechnego zaniku. Nauka nie tylko nie zdołała religii zastąpić, lecz sama przekształciła się w antyreligię : Dostarcza wiedzy a niszczy rozumienie. Współczesna nauka produkuje części , które nie są spasowywane ze względu na pożytek ogólnospołeczny. Mało tego : wiele z wysiłku twórczego nakierowane jest na usprawnienie sposobów czynienia tragedii(!). Wypadanie nauki z funkcji nośnika pozytywnego oświecenia powszechnego jest następstwem nie tylko przecen teoretyczno- empirycznych, ale przede wszystkim ogromu manipulacji i przekłamań, których dopuścili się naukowcy na skutek rywalizacji o pierwszeństwo w odkryciach , jak i przez przeróżne uwikłania polityczne i biznesowe. Poświęcając pierwszeństwo prawdy i roztropności moralnej na rzecz karier materialnych i ambicjonalnych, liczne zespoły naukowców lobbując politycznie i biznesowo, przesterowały funkcję nauki ze służebności wobec ludzkości w służalczość wulgarnie ekonomiczną. Rzecz w tym, że łatwo wulgaryzowanie się nauki doznawać tam, gdzie nędza jest następstwem cywilizacji technicznej, zaś tam, gdzie naukowa nieuczciwość przekłada się na decyzje sponsorskie i inwestycyjne, zachodzi pełne złudzenie o naukowej jedynosłuszności. O ile ludzie w XX w. przeżyli tragicznie narodziny kapitalizmu wyzyskowego tak dalece, że targnęli się na powołanie dyktatu komunistycznego w odwecie na ten pierwszy, o ile szukanie przestrzeni rozwojowej wyzwoliło nazizm i straszliwe wojny, o tyle dziś i teraz jakby z popiołów minionego zła zdaje się wychylać kolejny …izm, pod postacia globalizmu i kolejnej, tym razem już gwiezdnej wojny. Ponownie jawi się problem jedności ustrojowej świata, ale także i tego, kto ma mieć władzę, a kto podleganie. Wszystkie wojny w dziejach ludzkości były ludobójstwami, były hurtowym zabijaniem, były masowymi morderstwami. Dlaczego więc Hannibala, Aleksandra Wielkiego…i Napoleona przedstawiamy sobie jako genialnych strategów, a Hitlera i Stalina jako ludobójców !? Kto stanie się kolejnym Hannibalem , a kto – Hitlerem !? Oto dylemat wojny i pokoju, ale i dylemat historiozofii ludzkich dziejów: usprawiedliwienie wojny i ułudność powszechnego szczęścia. Jakiej formacji społecznej przypadnie rozpętanie kolejnej straszliwej wojny, wojny cywilizacji : Jakiego rodzaju elity ją wywołają : bankierzy, przemysłowcy? A jaki naród tym razem dozna holokaustu , a jaki dozna potrzeby śmiertelnej „ misji”? Czy jest szansa ujścia ludzkości przed samozagładą? Co może, a co powinna w kontekście powyższego uczynić nauka!? Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że gwarantem szczęśliwego ładu społecznego jest jednomyślność. Rzecz w tym, że w czasach nam współczesnych jednomyślność musi dotyczyć świadomości globalnej, a więc ponadnarodowej. Czego zatem taka globalna świadomość powinna dotyczyć : cząstki elementarnej, Człowieka, Wszechświata, Ostateczności czy Boga? A może należało by postawić zupełnie nowe pytanie (?). Dociekając jeszcze raz tajemnicy Boga ,Człowieka i Wszechświata , nie pytajmy o to czym jest to wszystko, co dotąd nazwane : zapytajmy o to, co to jest Jest ? Przecież wszystkie spory wynikają z kłótni o to , co następuje po „jest”. Nie przychodzi nam zaś na myśl, aby zapytać o samo” jest”, o to, co musi być spełnione, aby „jest” mogło stać się faktem bycia i faktem orzekającym i aby „jest” stwierdzane i „ jest” stwierdzającego nie ulegały myleniu. Aby nie dochodziło do nieporozumień , niezbędna jest zgoda co do tego, że „jest” tak, jak Jest. Na czym więc polega „jest”, a na czym „Jest”? Co to jest Jest? cz. II. Seria wykładów. I. Skoro wiedzieć nie oznacza rozumieć, to na czym polega ścisłość naukowa ? Na ile matematyka może być logiczna, a na ile logika da się zmatematyzować? Dzieło Mikołaja Kopernika nie jest następstwem żadnych wyliczeń matematycznych. Nie jest, ponieważ być nie mogło, jak relacja dwóch ciał obiegających się na tle przestrzeni w ruchu równomiernym, z obserwatorem na jednym z nich, jest matematycznie nieodróżnialna. Uprzytomnienie tego faktu zaś polega na tym, iż odkrywamy, że jeden i ten sam efekt jest możliwy w dwóch skrajnych przypadkach. Prościej mówiąc, obserwator na Ziemi będzie widział ruch Słońca w identyczny sposób niezależnie od tego, czy Ziemia obiega Słońce, czy Słońce – Ziemię .Odkrywszy to właśnie, Kopernik umożliwił sobie rozważanie , która z tych dwóch możliwości jest realizowana. Swych dociekań kanonik z Fromborka nie zaczął także całkowicie samodzielnie, jak o koncepcji heliocentrycznej wyczytał u starożytnych Greków. Kiedy już nabrał przekonania do hipotezy, był tak dalece przeświadczony o jej poprawności, jak zacząwszy pisać wstęp do "O obrotach sfer niebieskich" , napisał, że zmodelowanie geometryczne układu ze Słońcem w środku wymaga mniej epicykli, niż musiał ich zastosować Ptolemeusz. Kiedy Kopernik dzieło swe ukończył, okazało się, że epicykli musiał zastosować więcej(!).Fakt ten okazał się doskonałym probierzem rzetelności przytaczanych przez naukowców faktów, jak pojawiły się prace dowodzące słuszności teorii Kopernika, w których autorzy powoływali się na mniejszą liczbę epicykli, udowadniając jedynie to, że dzieła Kopernika nigdy nie widzieli, lub że lekturę zakończyli na wstępie. Przy okazji warto zaznaczyć, że jest smutnym faktem to, iż z uwagi na niezwykłość historyczną osoby Kopernika, brak właściwej powszechności jego rewolucyjnej książki, a więc możliwości jej zakupu pod postacią starannego tłumaczenia z łaciny z zachowaną wiernie grafiką. Zupełnie podobnie jest z dostępnością do wielu innych źródeł zawierających odwołania do obliczeń torów planet, które naprowadziły na ich odkrycie, jak i do źródeł pozwalających na czasowe zsynchronizowanie zdarzeń laboratoryjnych ze zdarzeniami teoretycznymi i przypadkowymi.Sporo z tych źródeł nie istnieje, a ODWOŁYWANIE SIĘ DO NICH JEST NAJZWYCZAJNIEJSZĄ MISTYFIKACJĄ. Staranne badania pokazują więc, że istotowo wyczyn Kopernika polegał na myślowym postrzeżeniu, że jeden i ten sam przejaw fizyczny może być w związku z dwoma odmiennymi przebiegami procesualnymi. W swoim przypadku Kopernik wysunął przypuszczenie, że nie Słońce Ziemię, lecz Ziemia obiega Słońce .Tym zaś , co w dokonaniu naszego Astronoma specjalnie ważne, to to, że posiał ferment wokół istoty ruchu , który w sposób szczególny udzielił się sporo później Galileuszowi. Należy więc z całą mocą podkreślić, że z kopernikańskiego odkrycia nie wynikła żadna rewolucja szczegółowa, w wyniku której przybyłoby nowej wiedzy o ciałach niebieskich lub nowych zjawiskach fizycznych. Mało tego, teoria heliocentryczna nie jest wcale tak oczywista, jak zostaliśmy do takiego mniemania przyzwyczajeni .Zagadnienie ruchu jako takiego nie ma po dzień dzisiejszy w pełni zadowalających rozwiązań. Ruch względem przestrzeni jest nadal przedmiotem sporów. Kolejni wielcy uczeni , którzy podjęli problem ruchu w duchu kopernikańskim, to Galileusz, Kepler i Newton. To ta trójka uczonych dokonała przeprowadzenia fizyki ze statyki do dynamiki. Tym, co najszczególniejsze w tych wysiłkach, to to, że istotowość fizyczna została przesunięta z zawartości tkwiącej w obiekcie na obiekt w ruchu. To nikt inny, lecz Izaak Newton zamknął problem fizyki w mechanikę w ten sposób, iż przedmiotem fizyki stał się obiekt ruchomy. Powstała, ze skojarzenia dwóch typów ruchu ( ruch pierwotny ciał i ruch powodowany przyciąganiem grawitacyjnym ) teoria grawitacji uogólniła ustalenia Galileusza i Keplera. Oczywistą konsekwencją badań nad ruchem było jego zmatematyzowanie .Badanie odstępstw torów ruchu od prostej ujawnia bowiem swoiście losowość obiektu, a więc współoddziaływanie z innymi obiektami. Znawcy opisywanej przez nas historii rozwoju badań nad własnościami ciał w ruchu doskonale wiedzą, że mankamentem w mechanice Newtonowskiej jest swoista sztuczność. Polega ona na tym, że Newton przyjął ruch i obiekt za równorzędne momenty wyjścia i poruszające się pierwotnym ruchem postępowym ciało poddał analizie w polu grawitacyjnym. Jest oczywiste, że takie podejście umożliwia wydedukować trzy prawdopodobieństwa zachowań się ciał w ruchu. 1. Ciała mogą spadać na siebie,2. mogą zmienić tor swego ruchu lecz się bezpowrotnie rozminąć, 3.albo ulec wzajemnemu wychwytowi, czyli przejść w orbitowanie. Sprowadzenie orbitowania do spadku nieustannie wytrącanego przez ruch pierwotny , to przypadek, którego realizację przyjęto, jako wyrażającą się w układach astro – planetarnych. Zachwyt nad dokonaniem Newtona okazał się tak wielki, że szczególnie w Anglii pojawili się tacy, którzy zaczęli uważać spadanie meteorów za brednie(!). Tym zaś, co szczególnie ważne w tym wszystkim jest to, że z dokonań powyżej opisywanych nie wyniknęły żadne przyczynki do odkrycia elektryczności , a tym bardziej promieniowań przenikliwych i rozpadowych, jak i wszelkich innych nieznanych własności fizyko- chemicznych. Pomijam tu także historię sporu sir Izaaka z Leibnizem. Rodzi się więc pytanie: dlaczego z ustaleń Kopernika , Galileusza, Keplera i Newtona nie wynikały żadne przesłanki, które wskazywałyby na nową wiedzę o wewnętrznych właściwościach obiektów fizycznych tak typu makrokosmicznego jak i mikrokosmicznego ? Otóż przesłanki te wyniknąć nie mogły dlatego, że wymienieni powyżej uczeni nie pytali o przyczynę ruchu, tylko badali jak ruch przebiega , milcząco godząc się, że ruch jest. II. O różnicy „jest obiektu” a „ jest ruchu” Za łatwość z jaką używamy „jest”, przychodzi nam płacić karę: musimy unieważniać istnienia świętych przekonań. Tym szczególnym, co przebija z wszystkich opracowań poświęconych historii fizykalno-matematycznego przyrodoznawstwa jest to, iż usilnie przekonuje się czytelnika co do tego, że między dziełami Kopernika, Galileusza, Keplera, Newtona wieńczącymi mechanikę klasyczną a całą resztą dokonań, które złożyły się na dziewiętnasto i dwudziesto wieczną fizykę , zachodzi ciągłość historyczna i logiczna. I na tym polega całe bardzo głębokie zafałszowanie matematyczno- fizykalnego przyrodoznawstwa ostatnich stu kilku dziesięciu lat. Prawdą w tej sprawie jest bowiem to, że od mechaniki newtonowskiej nie ma żadnego logicznego przejścia do zjawisk elektrycznych i promieniotwórczych. Gdyby bowiem tak było, zapostulował by istnienie powyższych zjawisk sam Newton i Faraday byłby już niepotrzebny(!).Kiedy Max Planck zwracał uwagę na niestosowność obalania mechaniki klasycznej za pomocą jej postulatów, to tym ostrzeżeniem zdradzał, że tworzenie nowych teorii jest wysoce manipulatywnie. Znane przysłowie, o tym że nie wolno podcinać gałęzi , na której samemu się siedzi , jest uogólnieniem planckowskich obaw o dalszą merytoryczność fizyki w związku z interpretacjami zjawisk promieniotwórczych i rozpadowych. Świadomość człowieka, jako zdolność werbalizowania zjawisk przyrody , jest zjawiskiem wtórnym względem obiektu i ruchu. Wtórność ta polega na tym, że człowiek nie był świadkiem ani początku wykształcenia się strukturalnej różnorodności przyrody, ani także nie był świadkiem powstania ruchu. Różnorodność obiektów i ruch stanowią o istocie przyrody, a dla narodzin świadomości fakt przedzastany. Oznacza to tyle i aż tyle, że rodząca się w człowieku zdolność zmysłowego na pamięciowe przetwarzanie swego akcyjno – reakcyjnego związania z przyrodą przekształcała się w podświadomą konieczność równorzędnego uznawania tak obecności rzeczy jak i ruchu .Zmuszeni zostaliśmy u początku stawania się istotami świadomymi do akceptowania , że rzeczy i ruch są, a co przekłada się na równą prawomocność dwóch prostych sądów : „Rzecz jest” i „Ruch jest”. Przeświadczenia zawarte w tych dwóch prozaicznych orzeczeniach faktów przyrodniczo istotowych towarzyszą nam po dziś dzień, zaś zupełnie nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to tu tkwi największe ze złudzeń naszych mniemań o kosmologicznym sensie Ostateczności, czyli najogólniej rozumianej rzeczywistości. Jeżeli poddamy stosownej analizie semantyczno – logicznej proste stwierdzenia, że „ obiekt jest” i także „Ruch jest”, to za rozdzielnością tych stwierdzeń nie kryje się prawomocność fizyczno – logiczna , jak z jednej strony nie istnieje ruch oderwany od obiektu, a z drugiej strony nie jest także prawdą , że obiekt w ruchu jest tym samym, co obiekt w spoczynku. Za uznaniem obiektu przemawia jego zawartość, zaś ruch nie posiada desygnatu w tym znaczeniu, w jakim jest możliwe przeciwstawienie nazwy „obiekt” obiektowi realnemu. Analiza ruchu jako faktu fizycznego nie daje możliwości uznania go samoistnym sensem przez oddzielność zjawiskową. Skoro zjawisko ruchu nie daje się wydzielić ze zjawiska obiektu, przeto w nieprostym przeciwieństwie do siebie są spoczynek i ruch w związku z obiektem. Ten zaś fakt wymuszana zwrócenie uwagi na własności niezbędne do tego, aby istotowość substancji tkwiącej w obiektach nie była w sprzeczności do uwarunkowań niezbędnych dla istotowości ruchu. Ani Kopernik ,ani Newton, nie byli przytomni powyższych zależności i stąd do swych analiz ruch i obiekt przyjmowali jako z taką samą mocą aktualne przyczynowo(fizycznie i pojęciowo fundamentalne). Na tym między innymi polegała opozycja Leibnitza do Newtona, że ten pierwszy wyczuwał , że ten drugi ignoruje źródłowość ruchu, że tworzy teorię bez fundamentów. Zwycięstwo Newtona przyczyniło się do pchnięcia fizyki w kierunku racjonalizmu opisowego, zaś z uwagi na opis istotowy dopiero ostatnimi czasy fizycy zaczynają odkrywać wagę argumentów Leibnitza. Mam przekonanie, że w niniejszym wykładzie pewna grupa Czytelników zachowa przeświadczenie, że zostały przedstawione jedynie filozoficzne dywagacje. Inni być może nadal będą udawać, że nic nie czytali…, a ciąg dalszy niebawem. Stanisław Heller www.sheller.pl.

Sądzę,że akurat w moim przypadku mam wszystkie cechy zodiakalnej Wagi.Jednak z małym wyjątkiem: nie znoszę stanów chwiejnych, ani w nauce, ani w przyjaźni. Mój blog uzupełniający:"Między Bogiem a prawdą".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Kultura