Stanisław Heller Stanisław Heller
89
BLOG

VII/5. Fizyczność, logiczność, a cybernetyczność w przyrodzie w

Stanisław Heller Stanisław Heller Kultura Obserwuj notkę 4

Motto I: 

„Jest” nie „jest” tylko słówkiem!

Gdyby to słówko opuścić w naszym mówieniu,

Znika funkcja języka.

Gdyby zaś przestało trwać Jest,  

Zniknęłoby bycie wszystkiego, także przestrzeni.

Nawet „nic” utraciłoby sens… 

Motto II: 

Zasadą kosmologicznej Ostateczności jest asymetria.

Symetrie są tylko tej pierwszej pewnymi przejawami

I zawsze mają postać równowagi dynamicznej.

Wielu fizyków o tym wie,

Lecz z różnych powodów głośno tego nie wyraża. 

autor  

Twierdzenie II 

Nie może być bowiem tak, aby

początkiem czegokolwiek (jest)

mogło być nic. 

Uzasadnienia. 

1. Realność poznawcza na poziomie świadomości logicznej, a więc tej, którą posiadamy my, ludzie, wymaga dwóch typów przeświadczeń: przeświadczenia zakotwiczonego w obecności empirycznej przedmiotu zainteresowania i w obecności naszego osobistego przekonania, że ów przedmiot faktycznie jest. Bez wystąpienia powyżej odróżnionych przeświadczeń, nie mogłaby uobecnić się sekwencja „Co-to-jest”. W sekwencji tej „co” zawiera „jestspostrzeżenia lub postrzeżenia, „to” zawiera moment obecności przedmiotu, a „jest” oznacza domyślną zawartość i złożoność tego, co wyzwoliło naszą uwagę zmysłową lub myślową. Obiektywność poznawcza wymaga przeto dwóch momentów obecności odmiennych formami realności. Nie wystąpi zatem nigdy spostrzeżenie ani postrzeżenie o wartości bycia stwierdzeniem „jest” bez „to” posiadającego wartość obecności przedmiotowej. Stąd semantyczne rozróżnienie nazwy od desygnatu. Orzeczenie „jest”→”to”, jak pokazaliśmy, w rzeczy samej sprowadza się do relacji: jest1→jest2. 

Brak przeświadczenia „jest”, którego nośnikiem są przedmioty same przez się, musi być przeto brakiem możliwości wystąpienia „jestorzekającego. Nie wypowiemy, „że jest” o przedmiocie, którego nie ma. Zatem nie można wypowiedzieć także „jest” o pojęciu myślanym, jeżeli nie wystąpi różnica między sensem wyobrażania a sensem przedmiotu wyobrażanego. Mówiąc np. „To jest prawda”, czy pytając „Co to jest prawda?”, obecność pojęcia „prawdy” jest przeświadczeniem przedmiotowym, zaś „jest” wskazujące na „prawdę” zachodzi w funkcji naszego przeświadczenia o „prawdzie”, która wyraża, że dla prawdziwości muszą być spełnione takie, a nie inne warunki. Rozważając o prawdzie, wywołujemy strukturę: jest1 coś takiego, jak prawda (jest2) i coś takiego jak nazwaprawda” (jest3), dla której desygnatem jest definicja warunków skuteczności niezbędnych dla prawdziwości. Ale!: 

:Otóż w części pierwszej niniejszych dowodzeń wykazaliśmy, że nasza świadomość  nie dysponuje wieloetymologicznymi „jest”, lecz tylko jednym jedynym sprzężonym ze swoimi własnymi pochodnymi, którymi są: być, bycie, byt. Zatem „Jest” ma  bycie absolutnie pojedyncze, jak zawsze polega na byciu, a to, że bycie przypisujemy pojęciom prawdy, relacji, ruchu i przedmiotowo wyglądającym obiektom, to zawsze stwierdzamy ich jestestwo obecnościowe. I zwróciwszy na ten właśnie fakt uwagę, z analizy „jest” poszczególnych ujawnia się „Jest*” najogólniejsze jako totalność bycia i bezsens niczego. Struktura przyrody musi zatem wynikać jako mnogość „jest” wynikająca z Jest* nadrzędnego, czyli absolutnego. 

O ile wykazaliśmy, że nazwy dotyczą poszczególnych sposobów bycia (jestestw), to jak już wykazaliśmy, nie może dojść do skutku nazwanie Jest* za pomocą żadnej nazwy związanej z dowolnym jest. Używając brutalnego zobrazowania: Jest* nie może być nazwane ani wiatrakiem, ani piernikiem, ani cząstką elementarną, równaniem, czasoprzestrzenią, masą, energią itp… Rodzaj jako moment struktury Jest*, nie może być sensem całości Jest*. Bardziej uczenie można to samo wyrazić, mówiąc: nie może dojść do skutku opisanie sensu rzeczywistości wielorodzajowej przez rzeczywistość jednego rodzaju. Z powyższej racji początkiem obecności (jest) musi być istniejące Jest. Początek jest (czyli dowolnego przedmiotu) nie implikuje początku Jest Ostatecznego. Jest Ostateczne względem początku „jest” obecności ma wartość bycia odwiecznym i ponadrodzajowym. To właśnie dlatego „atom” uranu okazał się nie mieć losów własnych jako modelujących istotowość całości uranu we Wszechświecie. 

2. Fizykalność a problem „jest” i „Jest”. 

Jeżeli pojęciu „przeświadczenia” przypiszemy oznaczanie pewności, to w obecności obiektu tkwi warunek możliwości stwierdzenia go przez obserwatora. Zatem obecność przedmiotu polega na jest, jako przedmiotu tego jestestwa. Bez tego jest1 nie zajdzie uznanie obserwatora, że ten przedmiot jest2, jako spostrzeżony. Wyartykułowana powyżej zależność dotyczy także przedmiotów „pomyślanych”. Światem przedmiotów nadających się do „widzenia” umysłowego jest pamięć. Jeżeli myślimy o liczbie, ale i o wszystkim co „oglądamy” przy „nieczynnym” spostrzeganiu zmysłowym, to jest to ogląd także dwójłomny. Tu miejsce przestrzeni realnej zastępuje pole wyobraźni jako tło, na którym widzimy, czyli postrzegamy przedmioty zwerbalizowane, czyli zapamiętane. Tu także zachodzi podwójne jest: jest1 obiektu pojęciowego i jest2 tkwiące w poczuciu, że to tu i teraz myślowo zajmuję się liczbą, jej obiektywnością, masą, galaktyką, równaniem itp. Bez jest1 rozważającego i jest2 rozważanego, nie byłaby możliwa żadna konstatacja typu „to jest1 prawdą, że jest2… to, a to”. 

Wszystko, co do tej pory rozważaliśmy, dotyczy jestestwa, o którym usiłowaliśmy wykazać, że byt nie polega na niezależności takiej, aby było możliwe przyjąć za prawdę, że byt jest, gdzie byt, jako jest w sobie, może być określony za pomocą „jest” będącego orzeczeniem obserwatora. Obecność obserwatora, której przypiszemy „jest obserwator” nie ma wydzielności z Jest* bytu. Byt, to kosmologiczna totalność istniejąca, zaś obecności biorą z niej początki, czyli z Bytu są generowane. Pragnęliśmy wykazać, że jestestwa obecności, jeżeli o nich twierdzimy „jest” (jak np. jest drzewo, substancja, galaktyka, prawda, działanie itp.), nie wolno przekształcać w byty, ponieważ popadamy w potężną nieprawdę: nie ma bowiem wielu źródeł obecności tak, aby możliwe były dwie niezależnie istniejące relacje typu: (jest1-bycie1-być1-byt) i (jest2-bycie2-być2-byt2). Stąd odwoływaliśmy się do Czytelników, aby baczną uwagę skierowali na sprawdzenie haseł „jest” i „byt” we wszelkich dostępnych Im źródłach.  

Cała historia naszej ludzkiej świadomości, to nieustające doznawanie sprzężenia naszego osobowego „jest” z Jest* Ostateczności. W tej niezwykłej przygodzie stania się istotami świadomymi zaczęło się od uzmysłowienia „jest” naszego doznawania rzeczywistości i wraz z tym potrzeby zrozumienia, na czym ta rzeczywistość polega. Nie od razu spostrzegliśmy różnicy między jest orzekającym a jest obecności. Zatem stwierdzać „jest” sprawia nam większą łatwość, aniżeli uzasadnić na czym ono polega i jaką ma strukturę.  

Historię intelektualnego rozwoju ludzkości spisywano nieustannie i na różne sposoby. Dla nas, uczestników kultury grecko-rzymskiej, historia ta dopiero od niedawna poszerzana jest o odniesienia do innych tradycji filozoficzno-kosmologicznych. Prawdą jest także to, że skutkiem wyprzedzenia technologicznego, to naszej zachodniej aktywności poznawczej przypada rola integrowania intelektualnego świata ludzkiego. Stąd to ta szczególna potrzeba, a i usprawiedliwienie, ważności prac nad osiąganiem uniwersalnej świadomości spraw Ostatecznych. Myśl o Wielkiej Unifikacji w fizyce nie jest tylko bardzo ważnym zagadnieniem dla fizyki, ale także jest to potrzeba najszerzej ogólnospołeczna. Pytanie „Co to jest Jest?”, z naszej strony jest wyjściem naprzeciw tej potrzebie.  

3. Co to jest Jest, a odkrycie rozpadu atomów. 

Świat, który nas otacza, to świat odpowiadający obszarowi zasięgu naszych możliwości obserwacyjnych. Dzisiaj kosmiczny wgląd obserwatora ludzkiego sięga miliarda, o ile nie więcej, lat świetlnych, choć wiarygodność szacowania odległości skrajnie makrokosmicznych jest wielce dyskusyjna. Ów poznany świat i resztę, której się domyślamy, z reguły nazywamy „Wszechświatem”. Bywają już jednak tacy, którzy namiętnie wykuwają pojęcie wielości wszechświatów. Zatem pytając , jak jest ostatecznie, powołujemy Ostateczność jako nazwanie tego, co fizyczne i tego, co logicznie pewne w skali właśnie ostatecznej. Czy uzgodnienie „Jest*” Ostateczności z „jest” naszej ludzkiej potrzeby wiedzy pewnej o poszczególnych rzeczach, niesprzecznej z tym, co częściowe i co najogólniejsze, może być możliwe? Wzgląd na to właśnie pytanie zmusił nas do zbadania najpierw tej treści, którą w formie „jest” stosowaliśmy swoiście najbardziej bezkrytycznie.  

Zatem co się tyczy istotowości „jest” i „Jest*”, to o ile jeszcze w tym momencie wielum łatwiej autorowi postawić zarzut, że o słówku „jest” czyni trywialne elaboraty, o tyle o to samo „jest” rozegrało się aż tak wiele, że musiały powstać teorie: względności i mechaniki kwantowej (!). Oto bowiem całkowicie przypadkowe odkrycie Bequerella wymusiło spostrzeżenie, że atomy uranu, cechujące się identycznością, rozpadają się i to każdy w innym czasie. I tak powstał dylemat identyczności i dylemat różnej potencjalności losowej identycznych obiektów. W istocie rzeczy, to przyroda ujawniła, że „jest” obiektów mikrokosmicznych nie polega na prostym „jest”. O ile identyczność domaga się równości wszystkich cech, o tyle różny czas rozpadów identycznych atomów okazał się rozsadzać samą identyczność. TW i QM powstały więc jako konieczność zmodyfikowania „jest fizyczności przyrody”. Bohr i Heisenberg ujęli „jest fizycznie elementarne” jako obiekt kwantowy, zaś Albert Einstein „elementarność fizycznego jest” zaproponował jako zdarzenie fizyczne. I tej prawdziwej przyczynie powstania TW i QM w fizyce współczesnej poświęca się bez mała żadną uwagę. 

Zatem czas na postawienie pytania: czy twórcy QM i TW mogli popełnić błędy? Jeżeli tak, to w jakich obszarach znaczeniowo-werbalnych i względem jakich obszarów zjawiskowych? Odpowiedzią na te pytania poświęcona będzie reszta naszych rozważań, w których zajmiemy się dylematami substancji, zjawiskowości i informatywności w Skali Ostatecznej.  

(jest) obiektu fizycznego „jest” oddziaływania, „jest” znaku równości, liczby, linii geometrycznej, ale i samego orzecznika o tym, że coś „jest”, wymagają bardzo wielu doprecyzowań. Z tego powodu trzeba było najpierw wykazać, że „jest” linii geometrycznej i „jest” o niej przekonania, nie są jednym i tym samym. Temu także służyła cała dotąd prowadzona analiza nad istotowością relacji „Jest* i jest”. W następnych wykładach będziemy się więc także, poza analizowaniem sytuacji fizykalnych, matematycznych i logicznych, zajmowali badaniem cybernetyczno-informatycznego rytmu wykształcania się pojęć i obiektów. Wierzę głęboko, że niebawem moim fizykalnie usposobionym Przyjaciołom na Salonie przestanę być kuriozalną postacią, jak postaram się dać sporo przyczynków do poszerzenia horyzontów przepięknej dziedziny, jaką jest fizyka… także dla mnie! 

c. d. niebawem. 

Stanisław Heller

www.sheller.pl

Sądzę,że akurat w moim przypadku mam wszystkie cechy zodiakalnej Wagi.Jednak z małym wyjątkiem: nie znoszę stanów chwiejnych, ani w nauce, ani w przyjaźni. Mój blog uzupełniający:"Między Bogiem a prawdą".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Kultura