Motto: Cybernetycy i informatycy są autorami potężnego odkrycia przyrodoznawczego i zupełnie nie zdają sobie z tego sprawy (!).
Uwadze Czytelników:
Niniejszy tekst rozpoczyna się w nocie poprzedniej. Z uwagi na obszerność tekstu, autor był zmuszony rozdzielić go na dwie części, co niechaj Czytelnicy zechcą łaskawie uwzględnić.
Historia, którą należy sprostować
i
Historia, którą należy odkryć.
Pragnę przeprosić wrażliwych na to, że aż tyle i tych, dla których niniejsze będzie tak mało.
III/4 Uszczegółowienia kończące wykłady pt. „Co to jest Jest*?”
Oto zauważmy:„Jest*” Ostateczności kosmologicznej odpowiada
„Jest*” generatora cybernetycznego;
jest1 obiektu odpowiada
jest1 sygnałowi w bicie informatycznym;
jest2 przestrzeni odpowiada
jest2 brakowi sygnału w bicie informatycznym;
jest orzekające obserwatora ludzkiego wymaga zatem dopełnienia o tyle, o ile w umyśle ludzkim „jest” generowane wedle powyżej wskazanych prawideł, oznacza to, że umysł, aby mógł doznawać „jest” w postaci orzekającej, musi korzystać albo z impulsu zmysłowego, tu zmysły rejestrują obiekt na tle przestrzeni, lub innego tła (np. przedmiot „x” na tle przedmiotu „y”), albo z pamięciowego wywołania obiektu zwerbalizowanego, który odcina się na tle pola wyobraźni: to nazywa się postrzeżeniem. Stąd wniosek, że pole wyobraźni jest nieskończenie plastyczne, gdyż np. aby umysł mógł uchwycić przestrzeń przedmiotowo, musi odłożyć ją na subtelniejszym polu wyobraźni.
Wykazanie informatycznej natury wykształcania się pojęć myślnych zawiera bardzo dalego idące skutkowania matematyczne. Dotyczą one problemu bytowania pojęć matematycznych w ich logicznej i istnieniowej samodzielności. To także zagadnienie właściwości konotatywnych pojęć matematycznych. Wykazujemy niniejszym, że pojęcia matematyczne w umyśle wykształcają się tak samo jak struktury przyrody na innych poziomach: mało tego : struktury myślne należą do struktury przyrody, a nie do bytów poza postaciowych. W tej sprawie niezbędnym jest uprzytomnienie tego, co niniejszym jest wykładane i rzecz jasna współpraca między zainteresowanymi w sprawie.
Ponieważ sygnał i brak sygnału w bicie informatycznym mają równoprawność do „posiadania” „jest”, a co odpowiada także relacji ciało-przestrzeń (korpuskuła-pole), należy przeto wskazać, że relacje te mają się tak:
:jest1 sygnał – jest1 ciało
:jest2 brak sygnału – jest2 przestrzeń
Przeto łatwo odkryć, że definiowanie logiczne sygnału, braku sygnału, ciała, przestrzeni podlega regule obiekt-tło, a więc nie jest opisem typu „sygnał jest to sygnał”, „brak sygnału jest to brak sygnału”, lecz:
: sygnał jest to obszar, w którym nie ma braku sygnału, zaś
: brak sygnału jest to obszar, w którym nie ma sygnału
I analogicznie:
: ciało (resp. korpuskuła) jest to obszar, w którym nie ma przestrzeni (pola) oraz
: przestrzeń (pole) jest to obszar, w którym nie ma ciała (korpuskuły).
Zatem analiza bitu ujawnia regułę tło-obiekt i ujawnia ją jako zasadę odróżnialności przez odmienność, czyli kontrast.
Powyższe oznacza, że także przedstawienia matematyczne podlegają ekspozycji myślowej wedle rytmu informatycznego: nie można myślowo „widzieć” liczby ani relacji na zasadzie to1 jest to1, lecz na zasadzie:
to1 jest wartością, w której obszarze znaczeniowym nie ma to2
i
to2 jest wartością, w której obszarze znaczeniowym nie ma to1.
Zatem nie ma sensu logicznego sekwencja 1I=1I.
Z powyższych analiz wynika kolejna ważka teza:
Jeżeli z obszarów typu: jest1 sygnał, jest1 ciało (korpuskuła), jest1 obiekt, odwzorujemy pojecie punktu, to punkt taki będzie konotował wartości zgodnie z faktycznością „jest1”.
Zupełnie podobnie: jeżeli punkty odwzorujemy z jest2 brak sygnału, jest2 przestrzeń, jest2 tło. Punkt odwzorowany z braku sygnału, czyli tła będzie konotował zgodnie z faktycznością „jest2”. I to, co teraz okazuje się szczególnie nowym, to zwrócenie uwagi, że punkty typu „jest1” i „jest2” mają się do siebie, jak:
1: tu jest ponieważ tak :3 dookreślają się
2: tu nie jest obiekt1 i tło2.
Zatem odkrywamy konotację dodatnią: „tu jest” i konotację ujemną: „tu nie jest”.
Jeżeli linią z punktów konotujących przez „tu nie jest”, wykreślimy okrąg, to okrąg taki, zmuszeni odczytywać jako tu nie ma linii dodatniej, odczytamy jako tu nie ma graniczenia. A na tym polega nieskończoność, iż nie posiada granic zewnętrznych.
Odwzorowując punkt z istoty przestrzeni, jako tu nie ma obiektu (ciała, korpuskuły) uzyskujemy konotację ujemną, zachowującą „jest”, ale wskazującą brak innego „jest”, czyli brak korpuskularności. Jasne staje się przeto, że „jest2” przestrzeni i „jest1” ciała (korpuskuły) domagają się generatora, a więc Jest* ostatecznego, któryby podobnie jak generator cybernetyczny generował jest2 przestrzeni (odpowiednio jak jest2 brak sygnału) i jest ciała1 (odpowiednio jak jest1 sygnał).
Zatem porównajmy:
Jest (generator cybernetyczny) – Jest* Ostateczności
jest1 sygnał jest1 ciało
jest2 brak sygnału jest2 przestrzeń
Zatem zwróćmy uwagę na sam generator:
Jeżeli definicja bitu jest prawdziwa, kiedy stwierdza się, że sygnał i brak sygnału rozdzielone nie mogą skutkować zdolnością informatyczną, to oznacza, że elementarność bitu jest dualnością zjawisk, nie mających rozdzielenia czasowego, a więc i procesualnego. Zatem generator bitu nie może generować składowych bitu tak, aby między sygnałem, a brakiem sygnału występowały przerwy. Oznacza to więc, że także sam generator jest dualny tak jak bit: jego potencjały nie mogą być rozdzielone na dwa byty przedzielone bytem trzecim. Nie jest zatem możliwa rozdzielność substancjalna biegunów ogniwa ani magnetycznego pola od pola elektrycznego. Generator dla sygnału i braku sygnału jest więc dyskretny i odwieczny: sygnał i brak sygnału „nie mogą ustalić” ani początku, ani końca generatora. Dla braku sygnału określenie generatora „blokuje” sygnał, a dla sygnału określenie generatora „blokuje” brak sygnału. Zatem generator dla sygnału i braku sygnału jest bezpostaciowy (a więc nieokreślony), gdyż jego tożsamość polega na istnieniu, a tożsamość sygnału i braku sygnału polega na byciu obecnościami wygenerowanymi.
Zakończenie.
Skrupulatna analiza relacji generator cybernetyczny-bit informatyczny zawiera następujące rzutowania:
1) Generator musi być tworem asymetrycznym, niezrównoważonym, jak na tym polega zdolność tworzenia następstw. Bit, aby został wyemitowany wymaga przyczyny w generatorze: jest nią różnica potencjałów wywołująca przepływ prądu, ale także brak przepływu prądu, gdyż przerwanie obwodu przy zachowanej różnicy napięć źródła elektrycznego, zachowuje możność likwidacji braku sygnału przez zajście sygnału.
2) Ponieważ składowe bitu jako „jest” dwóch odmiennych obecności są pochodną Jest* istnienia generatora, przeto z konieczności „muszą uznać” generator, jako nie mający ich postaci. Zatem jest1 i jest2 nie stanowią pełnego odwzorowania Jest*. Stąd w sensie „jest1” i „jest2” generator Jest* nieokreślony.
3) Zatem zrozumienie kosmologicznej istoty Generatora wymaga zmiany zapytania. Polega ona na tym, iż nie pytamy „Co to jest Jest?”, lecz zapytać należy tak:
Jaki musi być sposób istnienia Generatora, aby „jest” wynikało jako skutek „Jest*”. Trop dla odpowiedzi znajdujemy w ustaleniu, że dla sygnału i braku sygnału generator cybernetyczny Jest* odwieczny i dyskretny.
4) Jeżeli zatem Ostateczność kosmologiczną uznamy nieskończonością, to nieuchronnie dowiadujemy się, że nie posiada ona granic zewnętrznych. Starczy teraz uznać, że polegając na byciu zawartością, zawartości nieskończenie ilościowej nie przysługuje skończona objętość. Zatem nierównowaga Jedni zawartości polega na asymetrii zawartość (jest1 sygnał, ciało, korpuskuła)-objętość (jest2 brak sygnału, a więc przestrzeń, pole).
5) Niezrównoważenie zawartości z objętością, wynikające z nieskończonej rozległości Ostateczności kosmologicznej, będzie się przeto przejawiało w ten sposób, iż przejaw zawartości i przejaw objętości nie będą się nigdy ujawniały we wspólnym punkcie(!).
6) Stąd owa prawidłowość, iż korpuskuły, ujawniając zawartościową stronę Ostateczności Generatora, są otoczone polami ujawniającymi objętościową Jego stronę. Stąd asymetrie masa-energia, korpuskuła-pole, ciało-przestrzeń, ale definiens-definiendum, obiekt-tło i sygnał-brak sygnału, których to ostatnich związek był dziesiątki lat nie odkrytym dualizmem o najgłębszych implikacjach przyrodoznawczych.
7) Błąd w QM: polegał na zachowaniu demokrytejskiego przeświadczenia, że Jest* Ostateczności przyrody tkwi w atomie-cząstce i całość jest następstwem mnogości Jest*. Stąd obiekty makroskopowe QM traktuje jako obecności typu „jest”. QM wyprowadza tedy całość kosmologiczną jako pochodną Jest* cząsteczkowych istnień
8) Błąd w TW: polega na uznaniu za fundamentalny demokrytejski niebyt, czyli próżnię. Także wprowadzenie czasu i stowarzyszenie go z przestrzenią nie było szczęśliwe. Stąd substytutem ciała materialnego Einstein musiał uznać wymiary geometryczne. Intuicja Einsteina była jednak głębsza od intuicji kopenhańczyków, gdyż kontinuum jest przyrodniczo fundamentalniejsze.
Einstein przez postawienie na próżnię odciął sobie przejście z kontinuum do kwantowości. Założenie braku równowagi między zawartością a objętością Ostateczności kosmologicznej natychmiast ujawnia, że Ostateczność Kosmologiczna jest absolutnym Jednym, ale z racji nieskończoności w ciągłym stanie nierównowagi między zawartością a objętością. Stąd na każdym poziomie i w każdej skali rzeczywistość jest dualna tak, jak bit, korpuskuła-fala, obiekt-tło. Nie będzie jednak prawdą, gdy powiemy, że dualizm jest pierwotniejszy od pojedynczości Ostateczności-Generatora: ta pojedynczość polega na uwspólnieniu cząstkowości, polowości i ośrodkowości. Bez fizycznego przejścia między tymi aspektami przejawu Ostateczności, nie byłoby przejścia masy w energię i odwrotnie. Są to jednak zagadnienia szczegółowe, których bez opanowania tego cyklu wykładów, jaki dobiega niniejszym końca, nie jest możliwe tu i teraz rozwijać.
Nie stawialiśmy w niniejszym cyklu wykładów na formalne fizykalnie i matematycznie odniesienia, gdyż najpierw należało pokazać, do jak dalekich zmian prowadzi rozwinięcie dualizmu bitu informatycznego. Aby stosować nowe sposoby dedukcji i indukcji logicznych, najpierw trzeba ukazać algorytm w jego najogólniejszej postaci. I to w tych wykładach było pierwsze i jednocześnie całym naszym planem. Być może Czytelnicy zażyczą sobie więcej(?).
Uproszczony opis Ostateczności Kosmologicznej.
Ostateczność Kosmologiczna, to nieskończona zawartość Jednego. Jest to istnienie bezczasowe, pełne jako tworzywo. Owe Jedno jest odwiecznie aktywne przez to, że Jego zawartość nie ma zrównoważenia w objętości. Błędność dotychczasowych pytań o sens Ostateczności brała się stąd, iż zdawało się ludziom, że różnorodność polega na mnogości ziaren pierwotnego tworzywa. Stąd na przyrodę patrzyliśmy jako na coś powstałego z budulca (materii) i sprawstwa w czasie.
Tajemnica Ostateczności zaś tkwi w relacji zawartość – nieskończoność rozległości. Zawartość z objętością nieskończenie otwartą, to motoryczna nierównoważność między wypełnieniem a powodowaną przezeń objętością. Ostateczność Jednego nie ma przeto kształtu i postaci. Nie jest substancją stałą ani ciekłą, ani gazową, ani żadną inną z dotąd fizykalnie wyróżnionych. Jedno zaś ma trzy podstawowe cechy stanowiące Jego naturę: zawartościowość, objętościowość i ośrodkowość. Są to cechy, których zasadność wynika z nieskończoności jako bezkresu. Skutkiem sprzeczności zawartościowo-objętościowej Jedno Jest* kreatywne. Wywołuje nieskończoną ilość form przejawu tej właśnie asymetrii między własną zawartością i własną objętością. Z uwagi na to, że Jedno cechuje samoreaktywność, przeto dla własnych przejawów zawartości i objętości jest także ośrodkiem: stąd nie ma kresu typów korpuskularności, polowości i wiążących je oddziaływań (energii). Korpuskularność i przestrzenność są przeto zawsze nie do końca rozdzielone.
Ruch w przyrodzie jest pochodną nieskończonego napięcia między zawartością, a objętością Jednego. W tym znaczeniu przyroda jest odwiecznie skwantowana (dualna) na wszystkich poziomach. Ostateczność Jest* o tyle czymś więcej, niż Wszechświatem, jak zawartość Jednego polega na nieskończonej pojedynczości, która nie jest możliwa do żadnego oglądu z zewnątrz. Że Ostateczność Jest* absolutną substratową pojedynczością, ujawniają to zjawiska typu ośrodkowego: do takich należy światło z jego cechami nie bycia widzialnym z boku i niepodatności na zderzenia tzw. fotonów.
Kojarzenie Ostateczności z Boskością także nie jest bezpodstawne, jak polega Ona na absolutnej nadrzędności nie dającej się ogarnąć optycznie jako przedmiot skończony. Wszechświatem jest przeto zawsze to wszystko, co daje się ogarnąć doświadczeniem i intuicją. „Horyzont” Wszechświata jest „ruchomy”-nigdy nie ma fizycznego końca.
Ponieważ Ostateczność przejawia się nieskończonością form zawartości i objętości, przeto struktury przestrzenne są tak rozliczne jak i korpuskularne. W przyrodzie nie ma przeto realizacji ruch liniowy, który nie pociągałby zmian obiektu. Wręcz odwrotnie, to ciągłe samopodtrzymywanie się przemienne niezliczonych form postaciowości skutkuje zjawiskiem ruchu. Jest przeto oczywiste, że teoria heliocentryczna podobnie ja ptolemejska ma ograniczony sens wyjaśniający. Także takie, a nie inne, własności promieniotwórczego rozpadania się pierwiastków dowodzą, że różnorodność postaci trwałych i zmiennych wynika z istotowej natury Układu Słonecznego i galaktycznego, a nie z pierwiastków jako takich. Atomy jako samodzielne byty nie mają istnienia. Teoria strun, gdzie cząstki rozpatruje się jako formy połączeń między Słońcem a Ziemią zawiera bardzo bliską prawdy intuicję. Także, kiedy Pan Waldemar Mordkowski wskazuje na energetyczne i postaciowe związki między Ziemią a Słońcem, wyraża się z bardzo wysokim współczynnikiem poprawności.
Mimo, iż ciąży autorowi oto to, że zajął uwagę Czytelników bardzo inaczej niż traktuje się salonowe przyzwyczajenia i oczekiwania, to jednocześnie było to ogromne staranie o Waszą, Drodzy Państwo, satysfakcję: wieloraką satysfakcję, jak bardzo pragnąłem, aby wzmocnić Waszą i swoją wiarę, że potrafimy i stać nas na równorzędność z każdym Narodem. Pragnąłem pokazać głębię nie tego, co znamy i co jest oklepane, ale tego, co nieznane. Ponieważ to w nieznanym, jakże często upatrujemy nadziei i tę pragnąłbym wzmocnić. Czy przyczyniłem Państwu choćby odrobinę z tego, co tak pragnąłem, moi Czytelnicy zapewne sprawiedliwie osądzą.
Nie nawiązałem w tych rozważaniach do Boga. Jedynie po cichu doznawałem, że nie dokonałem unieważnienia Boskiego poziomu Ostateczności. Każdy specjalista zagrożony jest uproszczeniami, a przeto naruszeniem intymności innego człowieka tam, gdzie ona jest najgłębsza i najważniejsza.
Jako metodolog nauki i filozof przyrody, o Bogu chciałbym napisać tylko trafnie: myślę, że można Go częściej łatwiej wyrazić milczeniem i uczynkiem, aniżeli słowem. Wiem także, że wielu ludzi nie wierzy wierząc i także wielu wierząc nie wierzy. A ja pragnąłem napisać dla wszystkich…
Stanisław Heller
www.sheller.pl
Sądzę,że akurat w moim przypadku mam wszystkie cechy zodiakalnej Wagi.Jednak z małym wyjątkiem: nie znoszę stanów chwiejnych, ani w nauce, ani w przyjaźni. Mój blog uzupełniający:"Między Bogiem a prawdą".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura