Niezapomniane polemiki
Mam szczególny powód, aby stworzyć artykuł z fragmentów mojej polemiki z Panem Profesorem Einem, a którą wywołał w. w. swoim artykułem pt. „Emergencja w fizyce”. Tą drogą pragnę stworzyć nie tylko bardzo osobisty dla mnie dokument, ale także wyrazić szacunek mój dla Profesora.
Oto ta polemika:
Ja:
Trochę zrobiło mi się smutno.Choćby dlatego,że cały mój wysiłek twórczy,który u Pana jako pierwszego doczekał się szacunku,polega na wykazywaniu,że "zorganizowanie"struktur przyrody przebiega od makro do mikrokosmosu.Zdaje się,że to w naszej dyskusji tak jednoznacznie przypomnieliśmy zbierzność Einsteinowskiego kontinuum z najnowszym podejściem do dualizmu przyrody.
Jeżeli teraz także na salonie podnosimy pozornie fizyce obcą kwestię bezczasowego połączenia skladowych bitu,to tylko dlatego,że szczęśliwe zwrócenie na ten fakt uwagi przez fizyków może być bardzo przyrodoznawczo płodne.
Pojęcie emergencji zostało podjęte specyficznie w obszarze przyrodoznastwa tradycyjnego,a tak naprawdę ma ono swój odpowiednik w cybernetyce i informatyce.
Ponieważ Pan deklerawał,że te dwie dziedziny nie są przez Pana badawczo eksploatowane,pozwolę sobie tylko powiadomić,że to prekursorzy badań nad sztuczną inteligencją zauważyli,że ukierunkowanie procesów,ewoluowanie postaci zjawisk jednych w drugie nie wynikają li tylko z fizyko - chemicznych własności "materii".Fakt ten pozwala zwrócić uwagę,że wiele fizykalnych trudności ocennych wynika stąd,że pojęcia matematyczne cechuje wysoki stopień sztywności logicznej przez to,że mają stan wysokiej teraźniejszości,swoistą pozaczasową obowiązywalność,a co skłania nas do przypisywania najgłębszym prawom niezmienniczości.To przecież cała historia fizyki najnowszej dotyczy szukania tego,co fundamentalnie niedwuznaczne.Nie będę więc wracał do kwestii obserwatora i doskonałych punktów odniesienia.
Dla fizyka cząstka elementarna jest dobrze opisana wtedy,kiedy jej rozumienie pozwala tłumaczyć wszelkie zdarzenia z udziałem tej cząstki,a formy tych zdarzeń muszą wynikać z rozumienia "terażniejszości",czyli tego, w jaki sposób jest ona obiektem.Problem emergencji i problem sterowania cybernetycznego sprowadza się do spostrzeżenia,że teraźniejszość istotowa obiektów i procesów fizycznych nie starcza do pełnego opisu przemian w przyrodzie.Zresztą Pan to bardzo pięknie uzasadnia w swoim artykule na przykładzie wody,choć zakres owej emergencji rozciąga się na wiele innych znanych faktów.
Smutno mi więc,że wyciąga Pan jakby z lamusa fakty,które równie głęboko,a może głębiej są dyskutowane tu i teraz i jakby skąpi wspomnienia,że i my nad tym sporo już ciekawie mówiliśmy.
Ale niech to pozostanie Pana wolą.W każdym bądź razie artykuł wspaniały i wysoce inspirujący.
Stanisław Heller.
Eine:
Jeżeli emergencja jest badana w cybernetyce i teorii informacji ,to się cieszę.Wiem, że jest pojęciem szeroko stosowanym w biologii ale skupiłem uwagę na fizyce i astrofizyce gdyż wtedy i w tych miejscach jestem przygotowany merytorycznie.
Co do idei filozoficznej warstw świata realnego ,to powtórzę ,że pierwszym w historii filozofii który sformułował ją i uzasadnił był filozof niemiecki N.Hartmannw dziele :"Der Aubau der realen Welt",Berlin,1940.chociaż nie którzy uważają iż poprzedził go filozof francuski w pracy:" De la contingence des lois de la nature,Paris,1874.Niestety nie znam tego tekstu.Hartmanna niedawno przetłumaczono na język polski (Warszawa,2008)późniejszą jego pracę poświęconą metafizyce poznania ( "Grundzuge einer Metaphysik der Erkenntnis,Berlin,1949) i w niej autor nawiązuje do swojej hipotezy.Białobrzeski dokonała krytycznej analizy tekstu Hartmanna i zastosował ideę warstw przyrody do fizyki współczesnej.
Ja:
Ciśnie się na usta następujące pytanie:Jakie fundamentalne właściwości i czego te włąściwości winny dotyczyć,aby stało się możliwe uzasadnienie rzeczywistej róznorodności przyrody,przyrody takiej jaką ona jest wraz z fenomenem człowieka świadomego.
Ale jest i pytanie drugie:W jaki sposób szukać na to pytanie odpowiedzi,aby rozważania były interesujące naukowo,a jednocześnie uniknęły zarzutów zbożności czy bezbożności w postaci wytykania nienaukowości.
W fizyce z uwagi na to,że modele zjawisk lokalnych weryfikuje się jednak w interpolacjach kosmologicznych,czy się tego chce,czy też nie,badania w tej dziedzinie są jednak zaglądaniem w "plan Stwórcy"
Jednych to niepokoi ,a innych ekscytuje.To bardzo przykry wybór,kiedy kryje się za nim alternatywne traktowanie geniuszu na zasadzie albo Bóg albo człowiek.
Dyskusja nad emergencją jest odmianą dyskusji nad dualizmem przyrody,ponieważ tu także chodzi o to,na czym w istocie polega proces różnicowania przejawów przyrody.Tego zaś procesu nie idzie oddzielić od pojęcia "wykształcania"rozumianego jako powstawanie.
Aktualnie dysponujemy wiedzą dwóch dualizmów:dualizmu korpuskularno-falowego (starszy typ)i dualizmu masa - energia (nowszy typ).QM.usiłuje rekonstruować całość na drodze od cząstki do całości,zaś TW. - od całości do części.Kiedy jednak przyjrzeć się bliżej temu przeciwstawieniu,to okazuje się,że przyjmując za całość wszechświat jako zbiór cząstek,możemy ten zbiór traktować jako najpierwotniejszy i pytać,czy różnicowanie jest następstwem całości czyli działania ilości globalnej i dzięki temu zachowanie każdej cząstki polega na jej własności plus wpływ reszty,czy może odwrotnie,że to skutkiem sumowania się własności tych cząstek przybywają nowe przejawy.Jest oczywiste,że trzeba byłoby jeszcze rozstrzygnąć,czy zbiór bytów fundamentalnych jest skończony czy nieskończony,ale nadto jedno - czy wielorodzajowy.
Rzecz jednak w tym,że Einsteinowskie podejście do fizyki wykracza poza koncepcję cząstkowej fundamentalności wszechświata i odwołuje się do kontinuum.Ciągłość jest zupełnym przeciwieństwem wielobytu złożonego z indywidualnych obiektów.Paradoksem swoistym jest więc to,że TW. nie uniknęła dualizmu,którym okazała się relacja masa - energia. Jest więc dylematem:jak trafnie uzasadnić dualizm.W odpowiedzi albo pada QM. albo TW.Przecież powinniście być ,Państwo,tego świadomi i zapewnie jesteście...
Proponuję więc mojemu Adwersarzowi,z którym się coraz więcej rozumiemy,dylemat oto taki: Dualizm:ciągłość i nieciągłość wymuszają opieranie się na logikach bazowo przeciwstawnych (Bohr usiłował tłumaczyć to komplementarnością,ale z tym skutkiem,iż usiłował weprzeć rozumowi ludzkiemu pewne niewygodne mu przeświadczenia i wskazywać,że logicznym autorytetem jest przyroda a nie rozu.,Heisenberg zawtórował mu bardziej subtelnie teorią nieoznaczoności).Należało by więc zapytać jeszcze raz:czy z dualizmu w konieczny sposób musi wynikać,że prawidłowy opis przyrody może i musi być dwuteoryjny?!
Moje pytanie brzmi zatem tak:czy jest możliwa monistyczna teoria dualizmu przyrody?!I to jest moje pytanie do Einego,którym chcę się wytłumaczyć precyjniej z tego,dlaczego w dyskusji "mc2 z wyprowadzeniem "i wokół Kaluzy inspirowałem spojrzenie na energię nie jako na ostatnie odniesienie wszechświata,lecz na przedostatnie.Dlaczego:otóż dlatego,że motoryczność energii domaga się wytłumaczenia.Jeżeli ta wynikałaby z nieskończoności traktowanej fizykalnie i ilościowo,to z tym momentem pojawia się w sposób nieunikniony konieczność istnienia obszaru "pozazmysłowego",którego uznania domaga się logika,a jednocześnie z tej samej logiki wynika,że ten "Obszar" jest nie doświadczalny empirycznie w ten sposób,aby obserwator miał doznanie bycia wiodącym intelektualnie w tej sprawie.
Sądzę,że Jedno z atrybutem Jest sprawczego, ma przewagę nad wszystkim przez Istnienie,które nie jest dostępne obserwacji przedmiotowej,ani nazwie rodzajowej.Zatem oglądalność zawsze musi być dualna,zaś Przyczynowość zawsze pojedyńcza przez bycie kontinuum.
Zajrzeć w plan Stwórcy nie jest grzechem ,jak powiedziano czyńcie sobie ziemię poddaną,ale i w pracy chleb zdobywał będziesz...Grzech zaczyna się więc z momentem zarozumiałości pchającej obserwatora do oglądu Nieskończoności z zewnątrz.
Pragnę zwrócić uwagę,że popadanie w wulgaryzm sporów ateistyczno - teologicznych wynika przede wszystkim z wprowadzenia do umysłu ludzkiego materii substancjalnie martwej,a co powoduje dramat umiejscowiania logiki:raz w Logosie a raz w mózgu człowieka i niegodne uczonych wulgarne spory.
Czy jest więc możliwość dowartościowania TW. o monistyczną interpretację dualizmu masa - energia? Jeżeli tak,to jest możliwość uznania QM za przypadek graniczny TW.:zupełnie podobnie jak teorią graniczną jest mechanika Newtona,w której wielu nie umie zauważyć,że ograniczona doskonałość tej teorii wynika z jej semantycznej pełności.Jest to w pełnej zgodzie z ustaleniami Goedla. I na ten temat chętnie bym z Panem Profesorem podyskutował,a także z Jego Gośćmi.
Stanisław Heller.
Jeszcze raz ja:
Nie wiem,czy mój wpis umnknął Pańskiej uwadze.W moim komentarzu spojrzałem na zagadnienie z nieco innej strony.Po przeczytaniu wszystkich komentarzy odnoszę wrażenie pewnego zawężania tematu.Wydaje mi się,że w emergencji ukrywa się zagadnienie wykształcania się struktur przyrody i że najogólniej chodzi o to,jak dochodzi do wyłaniania się swoistości postaciowej na wszystkich poziomach fizyko - chemicznych ze swoistościami biologicznymi,ale i kosmicznymi włącznie.Emergencja w zasadzie jeżeli ją nazwać powstaniem odchylenia własności innych, niż wynikać powinny one z sumy składowych złożenia,to fakt ten nie powinien nikogo zaskakiwać,kto jest świadomy tego,że żadne z dotąd wyróżnionych obiektów elementarnych nie okazały się fundamentalnymi w znaczeniu dosłownym.
Jeżeli nie mamy wzorca obiektu,który doskonale modelowo ujmuje zależność substancja,ilość i jakość,to jest oczywiste,że emergencję można traktować na dwa sposoby:1.jako odstępstwo od oczekiwań wynikające z interpolacji modeli,albo2.jako dowód na to,że to przyroda ujawnia się przez zjawisko emergencji,iż nie jest do końca matematycznie ścisła,a więc,że do jej zrozumienia niezbędne są inne jeszcze algorytmy logiczno - semantyczne.Albo nie dotarliśmy jeszcze do struktury zawierającej wzorzec elementarności fizyczno- logicznej,albo takiej elementarności poprostu nie ma i należałoby szukać czegoś dodatkowego poza faktami logicznymi i fizycznymi,jakiegoś dodatkowego rytmu czegoś,co w przyrodzie jest,a czego nie zauważyliśmy myślowo lub eksperymentalnie.
Nie przypadkiem w komentarzu poprzednim poruszyłem zagadnienie ilości teorii niezbędnych do opisu doskonałego.Emergencja jako fakt to jedno,zaś jeżeli nie rozstrzygniemy np. warunków poprawnej teoretyczności,to ujawni się emergencja teoretyczna:suma teorii nie będzie osiągała sumy aksjomatów, tylko zawsze pewną niezgodność między aksjomatami(ich implikacjami).Widzę w zjawisku emergencji tak brak sumaryczności w procesach fizycznych i brak sumaryczności w funkcjonujących teoriach.Na czym więc polega zjawisko podpórkowości,czyli doraźnych teorii uzupełniających,a na czym emergencja jako zjawisko przyrodnicze.Wyszłoby więc na to,że rozważania nad emergencją są odmianą zapytania o elementarność w przyrodzie.Czy moja odpowiedź mieści się w tym,co Autor oczekiwał w dyskusji nad Jego artykułem?
Stanisław Heller.
Eine:
Nie z lekceważenia, ani z przeoczenia wyniknęło moje milczenie wobec pana tekst pierwszego.
Raz- musiałem w swoich odpowiedziach prostować nieświadome próby destrukcji pojęcia emergencji,których źródłem były niewątpliwe wady mojego tekstu,np. skrótowość sformułowań w niektórych miejscach.
Dwa- komentatorzy niektórzy wprowadzili nowe wątki,które moim zdaniem zaciemniają temat i postanowiłem je kończyć szczegółową dyskusją, a nie mechanicznym ucięciem.
Zajęło mi to trochę czasu i atłasu.
Ale dzięki temu dostałem obecnie od pana tekst dla mnie klarowniejszy(bo tamten był jednak obudowany problematami poszerzającymi kwestię emergencji, jak np. dualizm-problem niewątpliwie w pana filozofii przyrody centralny) i jednocześnie niezmiernie doniosły teoriopoznwczo.Czyli nie ma takiego złego co by na dobre –choćby dla mnie- nie wyszło.
Ad rem, czyli do pana tekstu komentarza.
I.
Zagadnienie emergencji ustawia Pan niesamowicie celnie ! Oto miejsce ,które jest tej oceny dowodem:
«emergencję można traktować na dwa sposoby:1.jako odstępstwo od oczekiwań wynikające z interpolacji modeli,albo2.jako dowód na to,że to przyroda ujawnia się przez zjawisko emergencji,iż nie jest do końca matematycznie ścisła,a więc,że do jej zrozumienia niezbędne są inne jeszcze algorytmy logiczno - semantyczne.Albo nie dotarliśmy jeszcze do struktury zawierającej wzorzec elementarności fizyczno- logicznej,albo takiej elementarności poprostu nie ma i należałoby szukać czegoś dodatkowego poza faktami logicznymi i fizycznymi,jakiegoś dodatkowego rytmu czegoś,co w przyrodzie jest,a czego nie zauważyliśmy myślowo lub eksperymentalnie.»
Skłaniam się do takiego arcysłusznego poglądu Pana (tu powtórzę dla podkreślenia):
« Albo nie dotarliśmy jeszcze do struktury zawierającej wzorzec elementarności fizyczno- logicznej,albo takiej elementarności poprostu nie ma i należałoby szukać czegoś dodatkowego poza faktami logicznymi i fizycznymi,jakiegoś dodatkowego rytmu czegoś,co w przyrodzie jest,a czego nie zauważyliśmy myślowo lub eksperymentalnie.»
Wybieram to drugie hipotetyczne rozwiązanie,czyli:
1.takiej ostatecznej elementarności w przyrodzie nie ma i w związku z tym bardziej sensowne i wartościowe będzie
2. szukanie nieznanego ,innego ontologicznie rytmu, wobec którego dotychczasowa racjonalność zawodzi i w jego schemacie logiczno-semantycznymwyjasniać fenomen emergencji.
Moim zdaniem matematyczność przyrody taka jaką znamy i ujmujemy algorytmami i formalizmami jest już wyczerpana.Dowód?
Wynaturzenie(nie - wyrafinowanie) modeli matematycznych zarówno w teorii strun jak i teoriach kosmologicznych początku wszechświata.
Przechodzę teraz do punktu
II
W którym ukazuję drugą ,niemniej ważną ideę jaką Pan przedstawił w tej dyskusji
Pisze pan:
«Nie przypadkiem w komentarzu poprzednim poruszyłem zagadnienie ilości teorii niezbędnych do opisu doskonałego.Emergencja jako fakt to jedno,zaś jeżeli nie rozstrzygniemy np. warunków poprawnej teoretyczności,to ujawni się emergencja teoretyczna:suma teorii nie będzie osiągała sumy aksjomatów, tylko zawsze pewną niezgodność między aksjomatami(ich implikacjami).»
Proszę pana,
wyczuwa pan znakomicie «ścianę»lub " mur" co kto woli, w dziedzinie teoretycznego myślenia o przyrodzie.
Liczba teorii zjwisk fizycznych mnoży się eksponencjalnie z wysokim wykładnikiem!
Na przykład,ścisłym rachunkiem, pewien zespół w Italii otrzymał informację ,iż modeli przestrzeni Colabiego-Yau ,za pomocą których opisuje się mechanikę oddziaływań między dwuwymiarowymi strunami jest ok. 200000 ! jest to dla mnie dowód, iż – tak jak pan intuicyjnie to odkrył- pojawia się emergencja w «krajobrazie» teorii fizycznych.
Jeżeli teorie fizyczne świata są reprezentacjami tego świata, to musi istnieć rzeczywistość teorii, jako bytów pomyślanych, w której to rzeczywistości, może pojawiać się «nowość»(emergeo),mająca charakter teorii,w świetle której pozostałe będą opisywane.
W nowym więc świetle może stanąć problem Teorii Wszystkiego(czyli absolutnej unifikacji fizyki),jeśli zastosujemy pana hipotezę o emergencji w strukturze(strukturach) teorii fizycznych.
Przygotuję na ten doniosły temat ,podjęty przez pana w związku z kategorią «Emergencja»,odrębny post dlateg, iż sytuacja w metodologii fizyki staje się bardzo krytyczna- bezsilność i chaos najlepiej określają ten stan.
Namawiam pana do rozwinięcia tego problemu w osobnym tekście na swoim blogu,przyczym nie będzie to wzajemnie konkurencyjne postępowanie, gdyż ja zajmę się charakterystyką konkretnych,istniejących teorii w fizyce i stanem odpowiedzi na takie mianowicie pytanie:
»jak daleko jestesmy od «Teorii Wszystkkiego ?».
Dał pan potężny impuls dyskusji nad emergencją i otworzył nowe horyzonty myślenia w tej dziedzinie za co jestem panu szczególnie wdzięczny.
Ja:
Rzecz w tym,Panie Profesorze,że ja ginę wraz z moimi najbliższymi!Nie będę powtarzał tego,co napisałem Panu Ephorosowi (Adminowi)w odpowiedzi na jego podziękowania,jakie złożył u mnie na blogu nam wszystkim,którzy na salonie tworzą to wspaniałe dzieło poświęcone człowiekowi szukającemu doskonałości przez wiarę i poznanie.Gdyby 30 lat temu,Panie Profesorze,powstał taki komentarz jak Pana ostatni,być może miałbym dziś zaszczyt być Pańskim kolegą w profesurze,służyć nauce i kształceniu naszych następców i tym bardziej uczyć myślenia młodzież studiującą...
Wszystko,do czego mnie dziś tak pięknie Pan Profesor zachęca, mam już od lat opracowane w tysiącach stron opisów,a tylko cząstką jest to,co zdołałem zawiesić na moim portalu i na salonie,gdzie zawiesiłem 34 artykuły i 500 polemik.Nigdy nie chciałem z nikim konkurować,choć to mnie inni uświadomili naukowy konkurencjonizm.Ja kochałem naukę i Profesorów,którzy byli mi autorytetami przez swoje dzieła.Pański, przywracający mi godność człowieczą i kompetencyjną, komentarz mojej wiedzy jest też ucieleśnianiem się Pana wprowadzenia mnie na salon,ale także pokłosiem Jego zbożnego człowieczeństwa.A mnie spełnia się moja nadzieja,że chyba przekonam Pana,że odkrycie naukowe jest możliwe nie przez uwarunkowanie miejscem,ale przez spotkanie się właściwie dopełniających się przeznaczeń ludzkich.
Zacny Profesorze!
Czyni Pan uznanie dla mojej intuicji:nie wyrosła ona z bujania w obłokach,ale z ciężkiej pracy ,pasji badawczej i miłości do wszystkich dziedzin i do matematyki także(sic!).Co się tyczy matematyki,to nie wskazał bym dwuaspektowości emergencji,gdybym nie miał zachwytu do ścisłości logicznej.Jeżeli zaś nie jestem matematykiem -znawcą formalizmów,to dlatego,że tę rzecz świadomie uznawałem u innych ,a więc u Pana,u Arkadiusza i wszystkich,którzy ciężko pracowali by posiąść doskonałość znastwa szczegółów matematycznych.I to znastwo nigdy nie pozwoliłem sobie lekceważyć:mało tego, bez żadnych oporów zakładałem jego cenność.Mnie pasjonował ten rytm trzeci.A cóż by on był dziś wart bez Pana i innych wiedzy?!Jeżeli zaś czegokolwiek zacząłem się obawiać,to tego co tkwi w pejaratywnie zamierzonej relacji dowód - intuicja.Ścisłość formalizmu wyprowadzonego z poprawnej intuicji jest czyś,co nie podlega przeciwstawieniu,a co w nieuczciwej walce o prymat naukowy może być pomniejszeniem lub powiększeniem wysiłku.Bez rozumienia fizyki nie można zostać filozofem fizyki,czy przyrody.Dlatego czuję się fizykiem z pozycji metodologa nauki i wiem,że sens mojej wiedzy dopełnić może fizyk,jak ten podobnie jak ja,musiał złożyć cenę rezygnacji z pewnego obszaru zainteresowań w zamian za mistrzostwo innych kompetencji.
Bardzo chciałbym,Panie Profesorze napisać teraz na swoim blogu to,do czego mnie Pan zachęca.To jednak rzecz dni pracy i Pan przecież wie,że także trwania w ekstazie ekstremalnego skupienia.Reszty proszę mi pozwolić nie dopowiadać,jak żal mój mógłby mnie poniżać.
Pragnę więc Panu Profesorowi podziękować za wspólnie przebytą drogę,za wspaniałe dyskutowanie,które jeżeli miało wzloty i upadki,to tylko w zakresie godziwego przeciwieństwa ścierających się poglądów poznających i ceniących się ludzi i uczonych.
Bardzo chciałbym,aby po wypowiedzeniu przez Pana nadziei o możliwości rozwiązania dylematu Unifikacji w ramach Teorii Wszystkiego,aby nasze zaufanie do siebie przybrało już stabilny i współtwórczy charakter.
Proszę jednak także o mecenat Pana Profesora nad moją osobą,jeżeli zasługuje ona na życzliwość Profesora w Jego kompetencjach pozyskiwania innych dla nauki.
Nie wiem ,czy podołam Pańskiej zachęcie ,choć tak bardzo bym chciał!
Z najwyższym szacunkiem:
Stanisław Heller.
Ponownie ja:
Cała dyskusja pod niniejszym artykułem dowodzi przede wszytkim tego,jak dalece nauka się przespecjalizowała,a więc i tego jak w niewielkim stopniu zachodzi spójność semantyczna poszczególnych dziedzin badawczych.
Eine przedstawił w swoim artykule najpierw zjawisko.Mógł je oznaczyć zupełnie inną nazwą.Mógł równie dobrze swój artykuł zatytułować np. tak:"Zawartość obiektów a różnorodność obiektów",albo tak: "Elementarność fizyczna a wielopostaciowość",ale mógł także i tak "Monizm teoretyczny a dualizm w przyrodzie".
Autor dyskutowanego artykułu podniósł zagadnienie wykształcania się obiektu,ale użył pojęcia emergencji w bardzo celowy sposób.Unikając nawiązania do istoty materiału fizycznego tkwiącego w obiektach i unikając nawiązania do "zawartości" pojęć,przez zwrócenie uwagi na emergencję,przedłożył problem istotności przyrody raz jeszcze,ale otworzył furtkę do istotności opisu tejże przyrody także raz jeszcze.Wnet się więc okazało to,że dyskutujący podjęli dykusję zabarwiając ją swoimi skłonnościami specjalistycznymi,ujawniając,że u nich specjalizacja daje się spiąć znakiem równości z ontologią,czyli takim a nie innym rozumieniem bytu w ogóle.Tichy usiłował wykazać matematyczny aspekt nie emergencji,ale priorytet poznawczy swojej dziedziny.Hazelhard z kolei wyakcentował to,że w eksperymencie bardziej niż w teorii realizuje się obiektywność semantyczna,a nastawieni ogólnofilozoficznie Goście,usiłowali rozebrać problem w kategoriach logiki poza matematycznej.Łącznie przeprowadziliśmy w tej dyskusji coś na podobieństwo wykazania na czym polega eksperyment ze skutkiem ujemnym,czyli wykazaliśmy tak naprawdę dodatnio,na czym polega przespecjalizowanie,czyli niezdolność do wydostania się z heurystycznego wyczerpania się paradygmatu nauki opartego na związku fizyki z matematyką.Dysputujący bronili swoich specjalizacji w sposób paradygmatyczny,ale specjalistycznie po swojemu.
Kiedy padło spostrzeżenie,że emergencja jako zjawisko fizyczne polegające na tym,że zmiana własności fizycznych nie polega na prostym sumowaniu się jakiejś własności elementarnej,ujawnił się problem oto ten,że zadadnienie elementarności nie jest rozwiązane,a przeto emergencja ujawnia niepewność tak szczegółu jak i ogółu przyrody jako brak pewności pod postacią sprzężenia zwrotnego.Czyli Eine wskazał na emergencję jako fakt najpewniejszy empirycznie,a jednocześnie uwypuklił niepewność teorii uszczegółowiających i uogólniających.Stąd stało się możliwe uruchomienie nowej intuicji,a mianowicie wskazania,że jeżeli rozwój fizyczny ma naturę emergencyjną i jest ona momentem istotowości przyrody,to czy tego chcemy,czy też nie,w uteoretyzowaniu przyrody emergencja musiała odwzorować się w teoriach.Oznacza to,że w każdej teorii poszczególnej musi się zawierać nieścisłość jako składowa emergentna.Dopóty nie rozpoznana,stanowi o pewnej błędności teorii jako jej odstępstwa od doskonałości.Po rozpoznaniu ta sama składowa ujawnia się jako przejście pozytywne do teorii szerszej.Zatem myśl o Teorii Wszystkiego zawierającej także zunifikowanie teorii fizycznych musi być rozwiązaniem dylematu emergencji pod postacią syntezy rzeczywistości semantyczno-fizykalnej i syntaktyczno-ideowej.Rzeczywistość pojęciowa i rzeczywistość zjawiskowa domagają się syntezy.
I tak z rozważań nad emergencją ujawniony został dylemat nowego algorytmu,który jest,a który nie podpadł jeszcze pod uwagę tak w eksperymentowaniu,jak i teoretyzowaniu.Pokłosiem dziesiątek naszych dyskusji przyrodoznawczych jest pewna cenna wskazówka:a mianowicie to,że rozważanie nad nowym podejściem do przyrodoznastwa nie może być wulgarną ignorancją matematyki w fizyce,ani fizyki w matematyce.Polemika nad formalizmami matematycznymi wzbudza ignorancję spójności logicznej twierdzeń matematycznych i jest zajęciem tak zbędnym,co irytującym,ponieważ te formalizmy będą nadal cennymi,zaś nowy algorytm ma wykazać jedynie pewne modyfikacje tych formalizmów przez wskanie poszerzonych aspektów ontologicznych rzeczywistości.I dam teraz przykład:Jeżeli zbadanie emergencji wymusi uznanie braku pełnej indywidualności cząstek elementarnych,to będzie to oznaczało,że obiekt fizyczny nie polega na istnieniu,lecz warunkowej obecności.Zatem ujawni się to,że nie jest możliwa "abstrakcja fizyczna"jako pełne oderwanie przez wyizolowanie z otoczenia fizycznego,a to zweryfikuje niemożliwość abstrakcji pojęciowo pełnej jako niemożność obecności pojęcia wyizolowanego z otoczenia pojęciowego świata umysłu.Zatem korekta pojęć matematycznych niezbędna do dalszego rozwoju teorii nie musi dotyczyć formalizmu ilościowego,ale jego odwzorowania.Jeżeli zwrócimy więc uwagę na to,że ścisłość syntaktyczna matematyki polega na statyczności ,a ścisłość fizyczna polega na dynamiczności,to zauważymy ,że obiekt fizyczny jest stabilny przez równowagę dynamiczną (że jest wewnętrznie "żywy").Zatem zjawisko postaci fizycznej nie jest następstwej martwej statyczności substancjalnej,lecz następstwem pewnej stabilnej "koegzystencji"dopelniających się procesów z wynikiem sumarycznym dawania efektu postaci.Odwzorowanie tego faktu na poziomie matematycznym,to spostrzeżenie,że efekt "zera fizycznego" jest stwierdzalny jako odpowiednik zera matematycznego tylko w pewnym obszarze i tylko dla pewnego typu obserwatora.Obiekt i obserwator obecni w rzeczywistości emergentnej,podlegają względności z uwagi właśnie na prawo emergencji.Grawitacja jest właśnie natury "emergentnej",a co nie umiemy uchwycić dlatego,że nie odkryliśmy emergencji w jej fenomenie na poziomie podstawowym teoretycznie.Wprowadzenie emergencji do analiz przyrodoznawczych,to nic innego,jak wykazanie,że abstrakcyjność matematyczna ma ograniczenia fizykalne.To zaś oznacza ujawnienie praw powodujących udynamicznienie znaczeń ilości w matematyce,niezbędnych do uwzględnienia przy zmianie fizycznych obszarów eksploracji badawczej.Ilościowe znaczenie fotonu,jako quasicząstki energii i ilościowe znaczenie elekronu to istotna różnica na poziomie semantycznym tych cząstek i grubiańsko to obrazując nie jest prawdą,że 1 elektron i jeden foton,to dwa obiekty fizyczne.Być fotonem i być elektronem, to bycie w różnych postaciach emergentnych,a zatem nie jest możliwa prosta suma pojęciowa tych obiektów.Opis matematyczny tych obiektów musi uwzględniać ich swoistość matematyczno-semantyczną,czyli musi dotyczyć dostosowania swoistości matematycznej do swoistości fizycznej.A na coś takiego nie dozwala współczesne rozumienie abstrahowania matematycznego.
I tyle,co chciałem jeszcze do dyskusji nad artykułem prof.Einego dodać,będąc zainteresowanym ciągiem dalszym.Ucieszy mnie reakcja Autora na moj komentarz.
Eine:
Dla metodologii fizyki ,problem budowy teorii fizycznych oraz ich relacyjne własności(bo przecież jest ich co najmniej kilka) są bardzo doniosłe w sensie dalszego poznawania rzeczywistości w jej nowych przejawach(warstwach).
Dlatego poniższy akapit z pana tekstu komentującego jest ważną derektywą metodologiczną:
« Stąd stało się możliwe uruchomienie nowej intuicji,a mianowicie wskazania,że jeżeli rozwój fizyczny ma naturę emergencyjną i jest ona momentem istotowości przyrody,to czy tego chcemy,czy też nie,w uteoretyzowaniu przyrody emergencja musiała odwzorować się w teoriach.Oznacza to,że w każdej teorii poszczególnej musi się zawierać nieścisłość jako składowa emergentna.Dopóty nie rozpoznana,stanowi o pewnej błędności teorii jako jej odstępstwa od doskonałości.Po rozpoznaniu ta sama składowa ujawnia się jako przejście pozytywne do teorii szerszej.»
Innym ,jakby pobocznym tematem ale równie ważnym ,samym w sobie , jest zagadnienie ontycznego statusu cząstek elementarnych.Pisze pan :
«Jeżeli zbadanie emergencji wymusi uznanie braku pełnej indywidualności cząstek elementarnych,to będzie to oznaczało,że obiekt fizyczny nie polega na istnieniu,lecz warunkowej obecności.Zatem ujawni się to,że nie jest możliwa "abstrakcja fizyczna"jako pełne oderwanie przez wyizolowanie z otoczenia fizycznego,a to zweryfikuje niemożliwość abstrakcji pojęciowo pełnej jako niemożność obecności pojęcia wyizolowanego z otoczenia pojęciowego świata umysłu.»
Odpowiada mi bardzo zaproponowane przez Pana pojęcie «warunkowej obecności» ,jako sposobu istnienia cząstek elementarnych.Struktury złozone z cząstek i relacji(oddziaływań) między nimi, muszą określać ontologię składników czyli cząstek. Mamy tu sprzężenie zwrotne.
Przechodząc na poziom kosmiczny «warunkową obecność» przejawia zjawisko fal grawitacyjnych.Powstają one bowiem przy obecności układu ciał a nie pojedynczego ciała.
Kiedy jest dynamiczny układ ciał kosmicznych np. Układ Słoneczny to towarzyszy mu emergencyjna własność: bycie żródłem fal grawitacyjnych periodycznych.
Ja:
Miło czytać!Zaskoczę zatem Pana paroma pytaniami:
Czy Pamięta Pan jedną z pierwszych swoich wypowiedzi do mnie na temat sposobu zunifikowania fizyki przez udane rozwikłanie pokrewieństwa grawitacji z falami elektromagnetycznymi? Czy przypuszczałby Pan Profesor wtedy,że po dziesiątkach polemik dojdzie do takiej jak w niniejszej dyskusji i tak niezwykłego zbliżenia stanowisk? A gdybym teraz z pytania o stan przeszły zapytał,na jakim etapie jesteśmy teraz,czego brakuje jeszcze do kropki nad "i" w sprawie tej najważniejszej,czyli danych do matematycznego sposobu wyartykułowania tego,o czym już powiedzieliśmy.Proszę mi szczerze doradzić,jak na moim miejscu postąpiłby Pan Profesor, dysponując intuicją dotyczącą nieznanego prawa przekształceń sensu matematycznego !?
O ile pytania o wspomnienia minione to tylko takie moje wspomnienie,że jest Pana bardzo osobisty udział w mojej historii na salonie,to pytanie ostatnie dotyczy nie tak przyszłości jak finału.
Zagadnienie grawitacji jako pochodnej falowej układu (dynamicznego) układu planetarnego.MOja odpowiedź:bardzo ciepło(to z tej dziecięcej zabawy z opaską na oczach).
Dopowiem więcej:Zatem jakie własności dotąd nieznane fizyce muszą wystąpić w obszarze o odległości pośredniej między dwoma oscylatorami fal grawitacyjnych,czyli jakiemu procesowi będzie podlegać ciało pochodzące z obszaru zewnętrznego?!.Odpowiedź:ulegnie zamianie w energię i w warunkowe cząstki quasielementarne. W tym pewnym obszarze siły antygrawitacyjne są zdolne do destrukcji masy spoczynkowej(!).Ja wiem,że mówię bardzo ogólnikowo.Ale tak w tej sprawie tu i teraz tylko mogę.
Zatem samo przez się nasuwa się pytanie kolejne:czy da się wytłumaczyć różnorodność obiektów astrofizycznych z uwagi na grawitację jako pochodną dynamicznych układów kosmicznych.Odpowiadam:jeżeli gwiazdy nie mają układu planetarnego typu naszego słonecznego, to muszą być obiektami o różnej formie "pulsatorów".Twory typu brył neutronowych i cały ten teoretyczny inwentarz niezwykłości czas włożyć między bajki wraz z Wielkim Wybuchem.
Jest więc istotnym pytaniem ostatnim:jakiej i na czym polegającej modyfikacji wymaga pojmowanie ilości i relacji matematycznej,aby wykryć istotę rytmu emergencyjnego,zdolnego uspójnić masę inercjalną z energią tak,aby przyczynowo wynikała grawitacja,i aby ujawniło się jej powinowactwo z korpuskularnością,ładunkiem,polem i przestrzenią? Jest oczywiste,że przy okazji musi wystąpić odróżnienie "bytu"warunkowego od bytu fundamentalnie elementarnego.Byt fundamentalnie elementarny ujawni rozwikłanie tajemnicy emergencji,gdzie wplątywanie Stwórcy nie jest potrzebne,choć pogłębi Jego pojmowanie.
Zdaję sobie sprawę ,że pośrednio informuję Pana Profesora o gotowości wskazania tropu do faktu wyzwalającego.Chowam go dla dwóch,jak jest to rzecz dla dwóch typów kompetencji.Bardzo oczekuję na Pańską inicjatywę,prosząc o wspomnienie na mój poza przedostatni komentarz.Nie wiem jak Pan,ale ja osobiście oceniam,że dyskusja nasza doszła do bardzo poważego stanu.
Tak intuicyjnie podaję mój adres mailowy: jest na moim portalu www.sheller.pl. w odnośniku kontakt.Oczekuję także na Pański nowy artykuł.
Serdecznie:
Stanisław Heller.
Eine:
Zadaniem moim jest zachęcic pana do opublikowania całości przemysleń w sprawie zjwiska grawitacji i promieniowania grawitacyjnego nawet na swoim portalu(a nie tutaj) gdyż może zaistnieć sytuacja kiedy utraci pan pierwszeństwo idei.
Orientuję się w tym w miarę dobrze, gdyż sam pracuję w tej tematyce(publikuję wyłącznie za granicą gdyż po smierci dwóch osób oraz zawieszenia prac -z uwagi na wiek - przez dwie dalsze osoby,nie ma sprzyjającej atmosfery w kraju do popierania badań w tej dziedzinie),jak również jestem uczestnikiem projektu międzynarodowego LIGO .Nie dorówna pan tempu badań z zastosowaniem rozległych symulacji komputerowych z użyciem maszyn niedostepnych powszechnie i straci pan priorytet.Pana siła tkwi w idei i koncepcji fizykalnych a słabość w technikach matematyzacji problemu (co wcale nie jest łatwe w obrębie OTW).Musi pan upublicznić szczegółowo to, o czym pan napomyka i opisuje półsłówkami.
Ja nie wchodzę głębiej ,publicznie, w tę problematykę,bo to nie są moje idee, tylko odgadnięte w zarysach - idee Pana.Tam, gdzie będę mógł- napewno o nich poinformuję, wymieniając dane osobowe autora.Zasadniczy krok musi pan zrobić i to pilnie. Pozdrawiam.
Ja:
Dziekuję za szczere postawienie sprawy.A ja odpowiem teraz bardzo krótko:Owe programy i maszyny,których olbrzymią przewagę Pan zgłasza,nie stanowią żadnego zagrożenia z tego powodu,ponieważ tak zwane symulacje uwięzione są w pewnej pułapce, przez to zjawisko zwyrodnień obliczeniowych,a nie wyrafinowanie matematyczne.Ponieważ Pan patrzy na rozwój sprawy nie przypuszczając, o jak prostą rzecz chodzi,przeto nie przypyszcza,o jak niezwykle prostą do ubrania matematycznego wskazówkę chodzi.Na tym polega jądro metodologiczne.Pan mówi o komputerach a ja mówię o sprawie wymagającej ołówka w Pańskich rękach i bodajże dwóch dniach kombinowania.Tu jest istotna znajomość matematyki mniejsza niż Pan posiada,a jednocześnie jednak fachowe ujęcie.Ja z kolei doskonale znam klucz do problemu.Nie chciałbym ryzykować połowicznego rozwiązania.Ale,gdybym teraz napisał zaledwie kilka zdań,nie uwierzyłby Pan o jak prostą sprawę chodzi.Interpolacja pełna ,to połączenie tropu i umiejscowienia go tam,gdzie matematycznie na śpiąco w ramach swych kompetencji Pan by zrobił i spiął wspólny wysiłek.Kombinuję więc jak koń pod górę,jak doprowadzić,byśmy mogli(na Boga Żywego)choć kilka minut porozmawiać.Gwarantuję na 1000% anonimowość,byle zechciał Pan się odezwać (przecież może Pan zadzwonić choćby z automatu).Mój nr.095,743,3023.
Publikację,do której mnie Pan nakłania,mam gotową od tygodnia,ale coś mi nieustannie podpowiada,że winna ją poprzedzić nasza rozmowa.Proszę włączyć intuicję na maksimum.Pan mógłby powiedzieć,że skoro sprawa jest tak prosta,to powinienem zrobić to sam.Nie,ponieważ chodzi o zastosowanie technicznego momentu,którego nie chcę się podjąć z uwagi na nie bycie specjalistą szczegółowej matematyki wyższej.Zapewniam,że nie będę więcej w tej sprawie już pisał.
Stanisław Heller.
Ja:
Dziękuję,Tichy,że przywołałeś mnie do tablicy.Było mi to bardzo potrzebne,jak pamiętająć o Twojej serdeczności o mnie,zabrakło mi jej pokrycia na tej płaszczyźnie,gdzie poza sercem przemawia rozum.Zatem proszę o trochę uwagi:
Napisałem,że w dyskusji ujawniłeś stanowisko matematyka i przez to nieświadomie oponowałeś Einemu.Abyś mnie nie posądził o schlebianie Einemu,dopowiem,że czyniona Ci uwaga też dotyczy Einego,ale i Arkadiusza (tu jednostronnie Ark zawiesił dyskusje ze mną chyba na rzecz priorytetu fraktali),ale i Hazelharda,TzK,i pozostałych ,z którymi spotkałem się na salonie.
Zdawać by się mogło,że za swarliwością niszczącą dyskusje i polemiki kryją się osobiste niechęci.Kryją się,ale warto byłoby zapytać na jakim tle.Otóż tym tlem jest niestety rywalizacja:bezwzględna rywalizacja.To ona powoduje i to,że salon w naszym sektorze dyskusyjnym bywa miejscem dla bardzo różnych celów.Nie można więc oczekiwać satysfakcji wspólnej,kiedy ktoś ma zachowane przemyślenia zastrzeżone jako nie nadające się do upublicznienia w tym miejscu a drugi jest nastawiony na dialog twórczy.
Stąd dla jednych salon jest atrapą ale i eksploracją cudzych myśli,a dla innych niebezpieczeństwem naiwności.To kolejna odmiana dualizmu "przyrody",ale tej ludzkiej.Nie może więc wywiązać się dysputa naukowa w tym miejscu,ponieważ celny argument może zawsze zostać stłumiony.
To bardzo bolesna konstatacja i w zasadzie powinna starczyć,aby z tego miejsca jak najszybciej się oddalić,gdyż poza stratą nie tylko czasu tu na nic innego liczyć nie wolno.Proponuję,abyście wszyscy,którzy to odczytacie nie zapomnieli tych słów.
Niniejszy tekst Einego uznaję jako perełkę Jego twórczości,a nawet jestem skłonny uznać,że będąc przy okazji twórcą polemiki,że wyzwolił treść o znaczeniu wyższym od tych swoich dzieł,które zrealizował w ramach swej twórczości osobistej(!).I jest cechą specyficzną tego Autora,że jego twórczość salonowa jest einowskim rytmem:rytmem niezwykle swoistym.Nie chcę być prorokiem,ale oby salon nie był miejscem wypalenia się niezwykłych możliwości tego Autora tylko dlatego,że zdarzyło mu się zostawić najcelniejsze myśli w miejscu założonym jako pozanaukowe...
A teraz trochę o matematyce w opozycji do Tichego.
Wychodzę od zgody z Tichym,co do tego,że matematyka jest niezwykle ważną dziedziną.Potwierdzam także,że samo wyszczególnienie ważności kwestii matematycznych nie doczekało się jeszcze kompendialnego opracowania.
Rzecz jednak bardzo zastanawiająca:dlaczego ta nieustannie wychwalana doskonałość matematyki nie przekłada się na jej powszechną zrozumiałość?!.Za tym pytaniem kryje się pytanie drugie:w czym tkwi istota predyspozycji do matematyki,a na czym,że olbrzymia część każdej populacji naznaczona jest wprost ułomnością uniemożliwiającą wyczuwanie kwestii matematycznych.Drugie pytanie ma wymiar ten,że się odwraca:predyspozycje matematyczne wolno uznawać jako ułomność także.
Zacny Tichy!
Umiem sobie wyobrazić,że oto teraz Ty ,Stary belfer od matematyki(zwrot ten proszę odebrać tylko pozytywnie),możesz powiedzieć,że matematyki trzeba uczyć się systematycznie,aby po latach zacząć widzieć jej piękno ukryte pod warstwą pozornej jałowości,a Ark zapewnie dopowiedziałby,że matematyka jest dziedziną dla wybrańców,a jeszcze inni dziedziną,dla której predyspozycje przydzielają bogowie (lub Bóg).
W zupełnie innym świetle wyłania się ta sama matematyka,kiedy oglądamy ją na tle sporów logiczno-teoriopoznawczych.Mało tego:jest bardzo wielu matematyków,którzy nie znają i nie uwzględniają dorobku Goedla,Russella,Witheada,Hilberta,Quina,Brouwera,Fregiego,którzy będąc wybitnymi znawcami matematyki byli także metalogikami i zastanawiali się nad najgłębszą istotą matematyki.Rzecz zaś znamienna w tym,że partie twórczości poświęconej teoriopoznawczej stronie matematyki cechuje powszechność percepcyjno-rozumowa,ale co ciekawe,nieprzyswajalność dla formalistów matematycznych.Nieprzystępność matematyki,nie wynika z następstw lenistwa umysłowego,ale w wyniku oporu umysłu,który odmawia wyobrażalności dla szeregu konstruktów ilościowych.Ten fakt ma swoją zwrotność i u matematyków ujawnia się głęboką niechęcią do wyobrażeń bazujących na logice jakościowej,której projekcje wyobrażeniowe domagają się jasnego desygnatu.Tichy!Czy jesteś przytomny o czym ja mówię?!
Domaganie się neutralności etycznej w zmatematyzowanej fizyce,to nie tylko stanowisko metodologiczne:to także zapora epistemiczna i psychiczna.To odruchowa niechęć i strach przed logiką pozamatematyczną.
Widzisz,Drogi Przyjacielu,w tym artykule Einego został tak naprawdę postawiony dylemat relacji logiczność - ontyczność.Specyfiką tej relacji jest to,że dotyczy ona tego,co pojęciowo (a więc i matematycznie zwerbalizowane) i tego,co jest i jest jeszcze nierozpoznane.Na to,co nierozpoznane możemy patrzeć w dwójnasób:1.Jako nieznanane ale domniemywane,że podlega możności rozpoznania przez aparat współczesnych teorii( i to stanowisko nazywa się epistenicznie obowiązującym)oraz 2.jako nieznane odmienne ontologicznie od ontologicznej podstawy bieżącej nauki.Uwzgłędniając to drugie,budowanie hipotez ma specyficzność taką,że należy świat rozpoznany zakladać jak otoczony innymi własnościami ontycznymi,które jednak są z tym rozpoznanym światem sprzężone.Odmienność ontologiczna ma to do siebie,że jej cechy logiczne i semantyczne mogą wymagać innych form rozumienia tak ilości,ścisłości i jakości,a także relacji.Mówiąc o emergencji,dotykamy problem naddatku (czyki tego,co jest fizykalnie i logicznie inaczej),ale i niedostatku,czyli tego,czego nie wiemy,że jest fizycznie i teoretycznie możliwe.
Wejście w ten obszar badań,to nie problem dyskusji o wartościach struktur epistemicznie znanych i logicznie uzgodnionych,ale problem,jakie inne logiczne i fizyczne związki mogą jeszcze istnieć i jak je rozpoznać bez skutku zawalenia się nauki bieżącej.
Prozaicznie wyrażając to pytanie sprowadza się do takiej kwestii:czy mogą istnieć np. dwie formy fizyki i czy obie można poznać.To tu tkwi tajemnica emergencji pojęciowej i fizykalnej.Postulat Hawkinga stanu osobliwego wszechświata,to nic innego,jak sprowadzenie wielkiego wybuchu,którego ontologia polega na założeniu innej fizyki i innej logiki,ale jako faktu,któremu nie przysługuje wgląd ze stanowiska współczesnej nauki.Jest to zatem tylko uznanie osobliwości początkowej za stan zwyrodnienia fizycznego i logicznego względem stanu,który narodził się jako fizyka i logika,w miliardowy ułamek sekundy od stanu zero wybuchu.Logicznie jest to teretyczna mistyfikacja,jak nie wolno zastępczo nazywać stanu osobliwości początkowej stanem niefizycznym i nielogicznym,oraz epistemicznym bezsensem.
Emergencja: jak widzisz ,Tichy,każde pojęcie ma tę własność,że żyje i funkcjonuje jako składowa powiązana ze światem pojęć jednostki i ze światem pojęć zbiorowości ludzkiej,a w naszym przypadku ze światem pojęć uczonych. Stąd także różnica między nami,jak wywołane hasłowo zjawisko emergencji uruchomiło moją i twoją strukturę pojęciową.Nie może być owocnej dyskusji,jeżeli tego,co opisałem nie uwzględniamy,lub co gorsza manipulujemy.
Jak zawsze z szacunkiem:
Stanisław Heller.
Bardzo przepraszam,ale ten komentarz wysyłam bez korekty gramatycznej,jak muszę przerwać pracę przy komputerze!
Z kolei KAP dyskutował ze mną między innymi tak, przy okazji artykułu pt. „Wolna wola-kawa czy herbata”:
Ja:
Kiedy zwrócimy uwagę na to,że od stwierdzeń prawdziwych oczekujemy tego,aby nie ulegały zmianie,to jest nam to potrzebne do tego,aby uniknąć nieszczęścia.Chemy więc,aby prawa były niezmienne ze względu na miejsce i czas.Pomyłka,czy to jako zdarzenie tragiczne,czy jako ujawnienie się zjawiska niezgodnego z naszym rozumieniem zjawisk, to załamanie się prawdy za taką uznanej przez nas.Jeżeli teraz odnieść się do Miłości,to jest to prawda dookreślona jako szczęście wzmagająca.Ponieważ szczęście jest nazwą ogólną oznaczającą wszystkie formy udatności,to oznacza,że prawda musi zawierać doskonałość logiczną i praktyczną.
Ponieważ praktyki nie daje się rozdzielić na manualną i myślową,przeto wszelka staranność,aby logika zamysłu była staranna ze względu na dobro jedenostkowe i wspólne,nazywa się mądrością.Miłość jest więc pielęgnacją mądrości ,jak baczenie by nie dążyć do szczęścia krzywdząc innych.W poszukiwaniu prawdy jest dążenie do rezonansu między obecnością i istnieniem.
Z tego względu trzeba znać różnicę między istnieniem i obecnością.
Zatem zagadnienie łącznika między istotą postaci i istotą tę postać wypełniającą.Kiedy pytać o różnicę między n.p. żelazem a wodą,to pytanie o tworzywo,z którego jedno i drugie powstało.Kiedy obserwujemy zmianę postaci żelaza,to ginie żelazo jako postać,a tworzywo pozostaje i w zależności od głębokości rozpadu,tym co pozostaje mogą być elektrony,protony i neutrony,które już nie mają zdolności do stworzenia "substancji" tylko neutronowej,tylko elektonowej itp. tak,aby powstało ciało stałe zachowujące się jako trwały objaw masy statycznej postaciowo(darujmy sobie tu gwiazdy neutronowe,bajkę abstrakcyjnych wytworów).
Mistyka,medytacja,kontemplacja,analiza myślowa:To sposoby postrzegania,w których zmianie ulegają proporcje logiczności do intuicji.Wszystkie zaś wynikają z potrzeby doskonałej orientacji względem Ostateczności.Rzecz polega na tym,że Ostateczność jest początkiem dla postaci,przestrzeni i ośrodka,a ukonstytuowanie wszelkiej fragmentaryczności jest w tym sensie trójaspektowe.Stąd ów kłopot,że nie potrafimy odpowiedzieć w fizyce ,zdawać by się mogło, na najprostsze pytanie:co to znaczy być obiektem.
I możnaby tak dyskutować nie tylko godzinami,ale i latami,jeżeli nie zwrócimy uwagi na to,że do takiej dyskusji może przyłączyć się każdy ze swoimi trzema groszami,a uznawać je za dorzucenie do puli miliona i pretensji do swego udziału w spółce.....
Wracam więc do Twojego początku: tam,gdzie zaczynasz od przytoczeń Jacyny - Onyszkiewicza. Wyszedłeś od bardzo istotnego postrzeżenia.To ono wyraża ideę przewodnią,która winna być organizującą postęp polemiczny.Jeżeli zostanie zagubiona,nie będzie żadnej konstatacji.Stąd jest bardzo istotne,aby teraz dyskutując,niestety trzeba zwracać uwagę,których partnerów argumenty wzmagają to co poszukujesz,a które wytrącają Twoje intuicje.Jeżeli w tym doborze odpadnę,nie będzie żadną stratą dla mnie.Wręcz odwrotnie: brakiem złudzeń.Dla Ciebie jednak choć duże ryzyko,to także jedyny sposób konsekwencji.
Przeskok z aspektu informatyczności w procesie poznawczym do miłości,to jak próba skoku na 20m.,co nie może być wykonane.To nie krytyka:to tylko wskazanie na bezlik pojęć,które mogą się przedostać do każdej dyskusji puszczonej na wolną grę skojarzeń.
Dociekanie zamyślone "przez "nie może być dociekaniem "poza".Inicjator dyskusji nie może z nie odpaść.Chyba że założyłeś gawędę,choć i w tej nie do końca jest możliwa równa rola uczestników.
Ty postawiłeś pytanie,"czy blisko?".Dlatego trzeba teraz utrzymywać troskę o pełne zbliżenia,a to wymaga stradegii dobierania argumentów z pewnego obranego kierunku personalnego,lub jego wytyczenia,co na jedno wychodzi.Zdarzyć się bowiem teraz może,że utracisz rozeznanie,kto Twój założony cel dopełnia,kto rozwleka,a kto zupełnie przekierowuje.Proponuję więc bardzo skrupulatne konstruowanie artykułów ciągu dalszego.
Stanisław.
KAP:
Mam pełną świadomość jakich tematów dotykam. Z premedytacją przeskoczyłem 20 metrów docierając aż do słowa Miłość, które to słowo może być pewnego rodzaju relacją przyciągania pomiędzy duchem skończonym i Stwórcą. Miłość nie została przeze mnie zdefiniowana celowo, aby w przyszłości móc wskazać, że jest w niej więcej, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. To nie przypadek, że jest ona często przedmiotem i źródłem inspiracji dla sztuki, literatury, religii i psychologii. Mistycy uważają ją za sens życia ludzkiego – czyniącą je prawdziwym i w pełni szczęśliwym. Większości ludzi łatwiej zaakceptować znaczenie Miłości niż informatyczności. Teraz zaznaczyłem tylko jej obecność, a wrócę do niej w przyszłości - poświęcając jej całą notkę.
Chciałbym powiedzieć wyraźnie, że nie znam teraz ostatecznego celu i finału tego bloga. Nie mam przygotowanej spójnej teorii, którą chcę przekazać. Nawet się zastanawiam dlaczego poruszam tematy nienaukowe na blogu, który odwiedzają naukowcy. Cóż. Mam zlepek różnych informacji i doświadczeń, które pochodzą z różnych źródeł oraz mnie samego i szpilkę, która mnie kłuje, gdy nie piszę. Wiem, że komentując, dyskutując - więcej rozumiem. Czy uda się z tego zbudować coś sensownego? Zobaczymy. Nie wiem w jakim procencie to co zrozumiem, będzie zgodne z Jest - też zobaczymy. Na razie wspieram się Twoją logiką, Twoimi materiałami i dziękuję za porządkujący głos.
Do Jacyny wrócę. Zanim jednak do niego dojdę, chciałbym odpowiedzieć na pytanie o Stwórcę. Dlaczego niektórzy mają percepcję Stwórcy, a inni jej nie mają? Jak osiągnąć percepcję Stwórcy? Zależy mi na tym, bo moja pisanina jest jałowa dla odbiorcy tak długo, jak długo odbiorca nie odczuje Stwórcy, a percepcja Stwórcy może być osiągnięta jedynie metodami nienaukowymi, bo dowody będą prywatne. Będę starał się pisać skrupulatnie, a za korekty z góry dziękuję.
Na oczach Państwa rodzi się nowa fizyka! Oto Pan KAP spełnia moje marzenie i podejmuje badanie zjawisk cybernetycznych i informatycznych z właściwościami trochę niezręcznie pojmowanego Stwórcy. Ale to tylko niezręczność doraźna, jak w tle zaczynają wyłaniać się kontury Teorii Wszystkiego, zdolnej także zunifikować teorie w fizyce. Cieszy mnie także, że oto doceniony zostaje wysiłek Profesora Arkadiusza Jadczyka włożony w badania fraktali i w ogóle natury związków między liczbami.
Rozwojem tego wysiłku jestem głęboko zainteresowany, jak żyjemy w czasach, w których, jak nigdy przedtem, zachodzi zapotrzebowanie na wiedzę o przyrodzie równoważącą potrzeby człowieka XXI wieku coraz bardziej popadającego w zagrożenie istnienia jego populacji. W tych potrzebach zawiera się oczekiwanie od nauki, aby ta wypracowała intelektualne podłoże dla pokojowego współżycia narodów w globalnej skali zwanej „ludzkością na Ziemi”.
Cieszy mnie ogromnie pojawienie się nowych intuicji i inspiracji. Smuci zaś zapominanie Autorów o wskazywaniu źródeł swoich natchnień. Drogę ku zwróceniu uwagi na związki generatora cybernetycznego i bitu informatycznego z jednolitą teorią przyrody odkrył i opisał piszący te słowa (salon 24 i www.sheller.pl). Na moim blogu jako symbol widnieje więc fotografia ujawniająca „binarne” podobieństwo kodu informatycznego i dyfrakcyjnego obrazu światła gwiazd. Jest oczywiste, że droga ku nowemu została wytyczona. Dopominam się o niewiele, a jednocześnie o bardzo dużo, jak życzliwie przekazując swoją wiedzę ku radości twórczej innych sam pragnę, aby nie obdarzano mnie zapomnieniami.
Stanisław Heller
PS: Pragnę poinformować, że obiecane ostatnie dwa moje wykłady postaram się wyłożyć do wglądu tak, aby były prezentem dla Czytelników na nowy 2009 rok.
Sądzę,że akurat w moim przypadku mam wszystkie cechy zodiakalnej Wagi.Jednak z małym wyjątkiem: nie znoszę stanów chwiejnych, ani w nauce, ani w przyjaźni. Mój blog uzupełniający:"Między Bogiem a prawdą".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura