Stanisław Żerko Stanisław Żerko
680
BLOG

I znów o Instytucie Zachodnim

Stanisław Żerko Stanisław Żerko Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Biblioteka Instytutu Zachodniego w Poznaniu. Jedna z najlepszych specjalistycznych bibliotek naukowych w Polsce. Imponujący zbiór wydanych w Niemczech opracowań i zbiorów źródeł historycznych, a także kolekcja kompletowanych od kilkudziesięciu lat najlepszych niemieckich periodyków naukowych, nie tylko historycznych. Do tego kilkadziesiąt roczników najlepszych gazet i tygodników - od "Spiegla", przez "Die Zeit", po "Sueddeutsche Zeitung" i "Die Welt", o "Frankfurter Allgemeine" już nie wspominając. Niewielka luka (kilka tygodni) to okres po 13 grudnia 1981 r., ale i tę wyrwę udało się po części zasypać dzięki późniejszym zakupom.

Proszę pamiętać, że były to czasy PRL, gdy o dewizy było cholernie trudno. Mimo to w praktyce każdą ważną wydaną w RFN książkę Instytut Zachodni miał. W szczególności zaś - każdą dobrą książkę, dotyczącą najnowszej historii Niemiec, okupacji niemieckiej w Polsce i, generalnie, stosunków polsko-niemieckich.

Przenieśmy się w czasie. Mamy rok 2014. Zgadnijcie Państwo, jaką kwotą dysponuje Boblioteka Instytutu Zachodniego w Poznaniu na zakup książek. Tak, zgadliście Państwo. Zero złotych. To sam dotyczy prenumeraty periodyków naukowych, czasopism, tygodników i prasy. Nic dziwnego: Ministerstwo Nauki co roku redukuje dotację dla Instytutu Zachodniego. W tym roku jest to ledwie czterdzieści kilka procent kwoty z roku 2010. W roku przyszłym jeszcze mniej: na podstawie informacji z resortu Pani prof. Kolarskiej-Bobińskiej szacujemy, że będzie to tylko 33 procent.

Oczywiście możemy do niemieckiej literatury dotrzeć sami. W końcu do Berlina możemy z Poznania dojechać w miarę szybko. Możemy też - pracownicy naukowi - sami kupować te książki. Pierwszy tom nowej serii źródeł do dziejów stosunków niemiecko-sowieckich w latach 1933-1941 (pod red. Siergieja Słucza, którego nota bene gościliśmy w IZ pięć lat temu) kosztuje tylko 150 euro. Głupie 650 zł.

Problem w tym, że od 1 stycznia profesor w Instytucie Zachodnim zarabiać będzie już tylko ok. 1500 zł na rękę. Pozostali (w tym doktorzy) zadowolić się będą musieli najniższą pensją krajową. Ile to będzie na rękę? 1200 zł? Trochę więcej? Pan wiceminister Ratajczak na posiedzeniu podkomisji sejmowej był uprzejmy niedanow dać wyraz niezadowoleniu, że niektózrzy marnie zarabiający pracownicy Instytutu Zachodniego prowadzą oprócz tego wykłady w szkołach wyższych.

Rzecz jasna Pani minister Kolarska-Bobińska nigdy nie powie, że Instytut Zachodni jest zbędny, powinien zostać zlikwidowany, a prowadzone w IZ badania nad Niemcami i stosunami polsko-niemieckimi są niepotrzebne. W końcu za kilka tygodni Instytut Zachodni obchodzić będzie jubileusz siedemdziesięciolecia. Honorowy patronat objął jakiś czas temu prezydent Komorowski. Dziesięć lat temu, na 60-lecie, przyjechał do Poznania Aleksander Kwaśniewski.

Nie, Instytutu Zachodniego ten rząd nie zlikwiduje.  Wystarczy tylko drastycznie ograniczyć dotacje. Niech sobie sami kupują książki z biedronkowych pensji, niech naukowcy spróbują utrzymać rodziny z pensji kasjerów  w Tesco.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie