Mieszkańcy maleńkiej wioski w stanie New Hampshire, która według spisu powszechnego z 2010 roku, liczy dwunastu mieszkańców, dopełnili tradycji i punktualnie o północy zagłosowali w tegorocznych primaries. Nie udało im się jednak wyłonić jednoznacznego zwycięzcy. Pierwsze miejsce zajęli ex aequo Mitt Romney i Jon Huntsman, którzy otrzymali po 2 głosy. Po jednym zaś dostali Rona Paul i Newt Gingrich. W prawyborach Demokratów pewnie zwyciężył Barack Obama, na którego głos oddały trzy osoby. Podobny zwyczaj kultywuje miasteczko Hart’s Location. W tamtejszym głosowaniu uczestniczyły 23 osoby, najwięcej z nich (5) otrzymał Romney.
Wszystko wskazuje na to, że w całym stanie nie będzie miała miejsce tak wyrównana rywalizacja. Od 1980 roku (nie licząc kampanii reelekcyjnych) werdykt wyborczy z Nowej Anglii trzykrotnie pokrywał się z ostatecznym wyborem nominata GOP. To właśnie tam, ponad 30 lat temu, Ronald Reagan pokonał George’a H. W . Busha, który wygrał wcześniej w Iowa. Tryumf w New Hampshire nadał tempa marszowi Johna McCain’a w 2008 r., choć osiem lat wcześniej zwycięstwo tam nie dało mu wtedy nominacji. U Demokratów w tym samym okresie dwa razy zdarzyło się, żeby zwycięstwo w tych primaries nie było potwierdzono później nominacją partii. Ostatni raz miało to miejsce cztery lata temu, kiedy wygrała senator Hillary Clinton.
Tym razem „podkręcanie” emocji w przypadku tych prawyborów nie ma większego sensu. Wątpliwości pozostawia głównie rozmiar zwycięstwa Romneya, a tym samym to jaki wpływ na jego notowania będą miały ostatnie ataki na niego. Kandydat, który swoją kampanię zainaugurował właśnie w New Hampshire (w miejscowości Stratham 2 czerwca ubiegłego roku) w niewielu miejscach może czuć się tak pewnie.
Inne tematy w dziale Polityka