Trener Houston Rockets, mistrzów NBA w r. 1994 i 1995 powiedział kiedyś „Don’t ever underestimate the heart of a champion”. Przebieg obecnej kampanii wyborczej Newta Gingricha, który sam ma talent do tworzenia podobnych chwytliwych fraz, sprawia, że sam kandydat mógłby z czystym sumieniem podpisać się pod tym stwierdzeniem.
O „czarnym tygodniu” Mitta Romneya napisał Woyzeck. Jednak dopiero zakończenie tego tygodnia może przerodzić się, dla lidera sondaży dla Republikanów, w koszmar, tym bardziej jeśli utrzyma się trend korzystny dla Gingricha. Choć były gubernator Massachusetts wciąż pozostaje faworytem rywalizacji to widać, że Gingrich wyraźnie złapał wiatr w żagle, ale ostatecznym potwierdzeniem jego momentum będzie dopiero zwycięstwo w prawyborach w Karolinie Południowej za 3 dni. Teraz okazuje się, że nie jest ono wcale takie odległe, jak jeszcze kilka tygodni temu an to wyglądało. Stało się tak dzięki dzisiejszemu wycofaniu się z wyścigu gubernatora Teksasu Ricka Perry’ego, który oficjalnie przekazał Gingrichowi swoje poparcie, ratując w ten sposób swoją twarz wśród wyborców z kategorii „anty-Romney”.
Oczywiście, proste zsumowanie głosów obu kandydatów w sondażach jest niezmiernie ryzykowne, ale uprawnione jest założenie, że zdecydowana większość jego wyborców, która zdecyduje się wziąć udział w tych primaries zagłosuje na Newta Gingricha. Zresztą badania przeprowadzane jeszcze przed rezygnacją Perry’ego potwierdzają tendencję wzrostową sondaży byłego speakera Izby Reprezentantów. W trzech (Insider Advantage, Rasmussen Reports, a także związanego z Demokratami Public Policy Polling) spośród pięciu opublikowanych dzisiaj badań, Gingrich prowadzi z przewagą od 2 do 6 pkt. proc., a w pozostałych dwóch (Politico/Tarrance i NBC News/Marist) traci od 7 do 10 pkt. i nawet po dodaniu do swojego rezultatu wyniku Perry’ego, Romney wciąż pozostaje ich liderem.
Gingrich już wcześniej sugerował gubernatorowi, a także Rickowi Santorum rezygnację z dalszej walki, dzięki czemu konserwatyści przedstawiliby w elekcji jednego kandydata (czyli jego), co miałoby udaremnić zagrożenie podziału głosów wśród tej części elektoratu, co dotąd premiowało Romneya. Cenne dla Gingricha może okazać się swego rodzaju poparcie udzielone mu przez Sarę Palin. Była gubernator Alaski i członkini republikańskiego tandemu w wyborach prezydenckich cztery lata temu stwierdziła, że gdyby oddawała glos w Karolinie Południowej to zagłosowałaby na Gingricha. Ciekawe jest pytanie, czy potencjalnych wyborców Gingricha zniechęci do niego wywiad jego byłej żony dla telewizji ABC, w którym zarzuca mu ona brak moralnego charakteru koniecznego do sprawowania urzędu prezydenta. Z jednej strony wyborcy dobrze znają historię jego trzech małżeństw, ale równocześnie powrót tej sprawy w tym momencie, może okazać się dla niego wybitnie niekorzystny.
Gingricha, choć front-runnerem wyścigu był tylko przez kilka tygodni (na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku), spotkało w tym czasie więcej niepowodzeń niż lidera sondaży - Mitta Romneya. W ciągu 8 miesięcy od ogłoszenia kandydatury rozpadał mu się sztab wyborczy, był intensywnie atakowany przez Super PAC Romneya, fiaskiem zakończyły się jego starania o dopisanie do kartę wyborczej podczas prawyborów w Wirginii, a wreszcie ostatnio zbierał cięgi od wielu zwolenników Republikanów za przemycanie w krytyce aktywności biznesowej byłego gubernatora Massachusetts elementów antykapitalistycznych. Na korzyść Gingricha na pewno działa teraz to, ze przed głosowaniem odbędzie się jeszcze jedna debata (dziś w nocy na antenie telewizji CNN), a to właśnie dobre występy podczas tego typu spotkań były w głównej mierze przyczyną wzrostu jego popularności w listopadzie 2011 r. Gingrich podkreśla zresztą, że Romney w bezpośrednim pojedynku z Barackiem Obamą byłby bezradny i tylko on może przeciwstawić się urzędującemu prezydentowi podczas bezpośredniej dyskusji.
I nawet jeśli nazywa on w ich trakcie Obamę prezydentem „food stamps” to okazuje się, że ma w tym poniekąd rację o czym świadczy raport „Wall Street Journal”. W sytuacji kiedy ogłoszone wcześniej zwycięstwo Romneya w Iowa okazuje się być bardzo wątpliwe, a to, że zwycięży on w New Hampshire było niemal pewne odkąd ogłosił swój start w wyborach, primaries w Karolinie Południowej okazują się być najważniejsze spośród trzech pierwszych głosowań. Ewentualny tryumf Gingricha może doprowadzić do konsolidacji elektoratu konserwatywnego wobec jego kandydatury. Kolejne głosowanie odbędzie się 31 stycznia na Florydzie, gdzie, aby przeprowadzić skuteczną kampanię wymagane będzie posiadanie sporego budżetu.
Inne tematy w dziale Polityka