18. podczas tego cyklu wyborczego, debata republikańskich kandydatów na prezydenta nie przyniosła żadnego przełomu, bo też przynieść takowego nie mogła. Podczas spotkania w Tampie, zorganizowanym m.in. przez telewizję NBC, zabrakło efektownych spięć, które miały miejsce jeszcze podczas poprzednich dyskusji.
Newt Gingrich, opromieniony efektownym zwycięstwem w prawyborach w Karolinie Południowej, już na stałe wrócił do gry. Tym razem zupełnie inaczej niż w poprzednich dyskusjach występował w roli pewnego lidera sondaży, tak więc zdecydował się grać bezpieczną kartą. Mitt Romney, którego kampania potrzebuje błyskawicznego przełomu, wrócił do eksploatowanych już wcześniej zarzutów wobec Gingricha. Wypomniał mu podpisanie z firmą Freddie Mac, którą oskarżenie się o przyczynienie do wybuchu kryzysu ekonomicznego. Poza tym wypomniał kandydatowi odejście w Kongresu w 1999 r. w atmosferze skandalu. Nazwał przy tym Gingricha „wpływowym domokrążcą”, który krążył po Waszyngtonie, podczas gdy w tym samym czasie Romney jako szef komitetu organizacyjnego ratował budżet zimowych igrzysk olimpijskich w Salt Lake City (r. 2002), a później wygrywał wybory gubernatorskie w Massachusetts. Gingrich w odpowiedzi podkreślił desperację wyzierającą z tych ataków, nazywając je fałszywymi.
Wątpliwa jest skuteczność tych prób. Romneyowi bardziej pomagają ataki, które przeprowadza w formie reklamówek negatywnych jego Super Pac, a nie te, które sam formułuje podczas debat. Rick Santorum podsumowując potyczki słowne między dwoma głównymi faworytami powiedział, że między nimi obydwoma, a prezydentem Barackiem Obamą nie ma różnicy i nie chodzi tu tylko o kwestie stosunku do reformy ubezpieczeń zdrowotnych. Nie przebił się tym razem Ron Paul. Na pytanie czy poprze Gingricha odparł żartobliwe, że cieszy się, ze ich poglądy w kwestii standardu złota i Rezerwy Federalnej są zbieżne, a jeśli Gingrich zmieni jeszcze stanowisko w sprawie polityki zagranicznej będą mogli o tym poparciu poważnie rozmawiać. Co ważne, w przypadku nieuzyskania nominacji GOP, Paul nie wykluczył niezależnego startu w wyborach. Jakości debaty nie przysłużył się apel do publiczności skierowany przez moderującego dyskusję Bryana Williamsa, który wezwał publiczność, aby ta ograniczyła w trakcie spotkania swoją aktywność. Gingrichowi wyraźnie się to nie spodobało i zagroził później, że w przypadku gdyby podobne obostrzenia miały mieć miejsce podczas kolejnych debat on nie będzie w nich uczestniczył. W dyskusji padło wiele pytań o sprawy ważne dla mieszkańców stanu Floryda, w tym licznej na półwyspie społeczności latynoskiej (m. in. kwestii Dream Act).
Mitt Romney musi szybko otrząsnąć się z szoku po porażce, bo wygląda na to, że jego kampania znalazła się w poważnym dołku. Notowania byłego gubernatora Massachusetts wyraźnie spadają. Według badania Instytutu Gallupa w ogólnokrajowym badaniu zarejestrowanych Republikanów ma on nad Gingrichem przewagę tylko 1 pkt. proc. Na Florydzie zaś traci do niego 5 pkt. proc. Jeśli te wyniki się utrzymają się to również w kolejnych debatach nie zobaczymy już znanego z wcześniejszych spotkań „wściekłego Newta”. Tymczasem kampanii Gingricha przyszła z odsieczą żona magnata biznesu hazardowego – Sheldona Adelsona. Miriam Adelson, podobnie jak wcześniej mąż, wsparła Super Pac kandydata kwotą 5 mln dolarów. Romney, który wcześniej opublikował swoje zeznanie podatkowe za rok 2010, wygłosi dzisiaj w nocy własną odpowiedź na orędzie o stanie państwa prezydenta Baracka Obamy. Oficjalnej odpowiedzi w imieniu partii Republikańskiej ogłosi gubernator Indiany Mitch Daniels, który nie zdecydował się na walkę o nominację swojej partii w rywalizacji o Biały Dom. Będzie to przygrywka przed czwartkowa debatą w Jacksonville. Romney musi się bardzo postarać, aby na kolejnym spotkaniu w Tampie, którym będzie w ostatnim tygodniu sierpnia Narodowa Konwencja Republikanów, nie wystąpić jedynie w roli mówcy wychwalającego przymioty Gingricha, który wtedy występowalny już w roli oficjalnego kandydata GOP.
Inne tematy w dziale Polityka