Stary Stary
418
BLOG

Wichry

Stary Stary Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 85

Wedle Julii Przyłębskiej ani prezes Sądu Najwyższego, ani Trybunału Konstytucyjnego nie mają właściwości do rozstrzygania, czy istnieje spór kompetencyjny między SN a Sejmem i prezydentem. Należy to do TK. Dlatego wydała postanowienie o powstrzymaniu się przez Sąd Najwyższy od wyrażenia opinii o statusie sędziów powołanych z udziałem nowej KRS.

Sąd Najwyższy był innego zdania i podjął jednak rozważania nad tym, czy sędziowie mają prawo analizowania właściwości składów orzekających do wydawania wyroków. Podobnie rzecz potraktował Sejm, dalej pracując nad ustawą kagańcową, zakazującą tego, co ostatecznie dopuścił wczoraj SN.

Dowiedzieliśmy się zatem znowu, że w świecie, gdzie prawo nie jest oczywiste, nic takim być nie może. Do stwierdzania więc właściwego stanu rzeczy opracowano procedury, w obronie których wbrew nieskutecznej blokadzie TK stanął SN. Jak stwierdził jeden z komentatorów jego kompetencje są równie oczywiste, jak to, że kobiety rodzą dzieci, a nie mężczyźni i wszelkie spory są w tym względzie bezzasadne.

Ostatecznie stanęło na tym, że uczestnik procesu może kwestionować wyrok, kiedy w skład zespołu orzekającego wchodzą osoby mianowane z poparciem nowej KRS i jego zdaniem nie orzekają suwerennie. Okazało się także, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem.

To jednak było mniej zawiłe od kontrowersji wokół komisji śledczej, postulowanej przez opozycję. Przy stratach o wysokości 850 milionów złotych, spowodowanych przez Amber Gold, wedle dobrozmieńców była potrzebna, bo rzekomo Tusk zaniedbał reakcji. Wobec afery GetBack-u, który przysporzył 2,5 miliarda strat, nie jest ich zdaniem potrzebna, bo reakcja władz była natychmiastowa. Prędkość defraudacji wzrosła? Jakim cudem?

Podobnie jest z wezwaniem szefowej ważnej kancelarii do sądu. Nie lekceważy instytucji, ale ma ważniejsze sprawy. Musi osobiście być na posiedzeniu komisji, której nie jest członkiem. Nie może tam posłać jednego z kilku swoich zastępców, bo najwidoczniej nie są od tego. To po co są? Na jak to, wszak przełożony musi mieć zastępców.

W tle zaś nagła dymisja błyskawicznie przedtem awansowanego szefa jednej służby specjalnej i areszt dla pracowników innej. W tym drugim przypadku za straty, których jednak nie ma zdaniem szefa jakoby poszkodowanej instytucji.

Tak to wczoraj wyglądało. Aż strach pomyśleć co się zdarzy dzisiaj.


Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka