Statystyk Statystyk
65595
BLOG

Jak Niemcy wykończyli polski przemysł cukrowniczy?

Statystyk Statystyk Gospodarka Obserwuj notkę 26

I przy „okazji” zarobili dodatkowo jakiś mld Euro na odkręcaniu polskich śrub.

Wie ktoś jak można zarobić miliard Euro na odkręcaniu niemieckich śrub?. A Niemcy wiedzieli jak zarobić na polskich i  ten miliard Euro sobie wydaje się bez problemu uciułali. Polska, jako bogaty sąsiad dodatkowo dołożyła tym „biedakom zza Odry” ok. 61% swojego rynku cukru już całkowicie za frajer. Taki prezent z serca dla uboższego „unijnego brata”.

Ktoś po przeczytaniu tego tekstu może zawołać – to skandal!. Jaki skandal?- to tylko nasi najlepsi przyjaciele, żeby nie powiedzieć „najukochańsi unijni bracia” Niemcy, korzystając, że Unia jest praktycznie „ich” przyszli po prostu jak po swoje.

Ostatnia cukrownia w Polsce została zbudowana „za Gierka”,  w Ropczycach w 1979.  W 1989 było 78 cukrowni, w 1996 zamknięto 2. W roku 1997 w Polsce funkcjonowało 76 cukrowni i do roku 2001 nie zamknięto żadnej. Obecnie jest 18. Do 1996 wszystkie cukrownie były własnością Skarbu Państwa. W 1997 roku, za rządów Buzka, z Balcerowiczem na czele finansów, rozpoczął się zmasowany atak prywatyzacyjny. Do 2003 roku w rękach zagranicznych, głównie niemieckich znalazło się 49 z 76 cukrowni (65%). Od 2001 rozpoczęło się masowe zamykanie cukrowni. Tak masowe, że w kampanii cukrowniczej 2006/07 z 12 cukrowni Pfeifer & Langen pracowały 4 czyli 33%,  Sudzucker z 22, 10, czyli 45%, Nordzucker z 6, 2, czyli 33%, a z BSO 2 z 10, czyli 20%. Tu uwaga, choć cukrownie były zamknięte, nie zostały zlikwidowane, czyli można je było teoretycznie w każdej chwili powtórnie uruchomić. Sumując, do 2006 roku nie zlikwidowano ani jednej cukrowni w Polsce. Czy to nie wydaje się dziwne, że kapitalistyczne, czyli nastawione na zysk niemieckie koncerny przez 5 lat trzymają niepracujące zakłady, jako aktywa. Przecież utrzymanie tych cukrowni, zabezpieczenie itd. musiało generować olbrzymie koszty. I zamrożony kapitał też nie pracował, choć mógłby , prawda?. Z logicznego i finansowego punktu widzenia, te działania koncernów należałoby uznać za całkowicie pozbawione sensu. A nawet za działanie na własną szkodę i sabotaż. No chyba, że.., no właśnie co?. No chyba, ze założymy, że koncerny nie działały na własną szkodę. Że wiedziały, że trzymanie przez 5 lat zamkniętych cukrowni   i ponoszenie kosztów się jednak opłaci. Ale jak, przecież te zamknięte cukrownie, to już były praktycznie ruiny. Okazuje się, że Niemiec, to nie Polak i potrafi zarobić nawet na ruinach, byle polskich. I nie tylko ruinach, nawet na super działających firmach. Też je potrafi zamknąć w sekundę, jak zobaczy parę worków Euro. A to że ta likwidacja będzie tragedią dla tubylców, to niech się już o to polski Urząd Pracy martwi.

No więc ja to Niemcy zrobili, ze zarobili setki milionów Euro, może miliard, a może i więcej na ruinach?. Potrzebne było prawo. Najlepiej unijne, żeby to Niemców niewiele kosztowało. No i Unia, czyli Niemcy takie prawo sobie stworzyła.

W 2006 roku Unia doszła do wniosku, ze cukru będzie za dużo i ceny spadną i trzeba coś zrobić. I zrobiono. Wprowadzono system restrukturyzacji który, cytat :

W przypadku całkowitego demontażu urządzeń produkcyjnych za każdą wycofaną tonę kwoty wypłacono rekompensatę z funduszu restrukturyzacyjnego w wysokości 730 EUR/t. Stawka pomocy restrukturyzacyjnej była identyczna w roku 2007/2008, ale w późniejszym okresie

ulegnie obniżeniu do 625 EUR/t w roku 2008/2009 oraz do 520 EUR/t w czwartym i

ostatnim roku programu - 2009/2010.”

Piękne sformułowanie „demontaż” prawda?. Gdyby zapisano np. „nieczynne”, ”zamknięte”, to by niemieckim koncernom nie dało nic. Ale „demontaż” tak. I zaczęło się. Internet jest pełen, "mrożących krew w żyłach" relacji o demontażu urządzeń w polskich cukrowniach od roku 2006. Tak Niemcy skutecznie działali, ze obecnie zostało 18 cukrowni z 76.

Ale jeden przypadek jest wybitny i świadczy, co dla Niemców znaczą takie pojęcia jak etyka w biznesie, czy kultura korporcyjna jak Niemcom nadarzy się okazja do zarobienia tzw. "easy money". Jest to drastyczny opis, jak Niemcy zamknęli dla jednorazowego zarobku 50 mln Euro rewelacyjnie działający zakład.

Relacja :

Rozpoczął się demontaż maszyn w Cukrowni Góra Śląska (12.04.2006)

 

Największa cukrownia na Dolnym Śląsku oraz jedna z największych w Polsce i grupie Pfeifer & Langen już niedługo przestanie istnieć. Kilka dni temu w Cukrowni Góra Śląska rozpoczął się demontaż części maszyn produkcyjnych. Demontowane są "Elfy" oraz kompleksy, a w ciągu dwóch lat ma zniknąć większość budynków. Tak szybki demontaż zaskoczył wszystkich, podobnie jak zamknięcie cukrowni 16 stycznia. Jak widać dyrekcji koncernu wystarczyły niecałe trzy miesiące na podjęcie decyzji o demontażu maszyn. Część z nich zostanie zamontowana w innych cukrowniach koncernu Pfeifer & Langen, reszta zostanie sprzedana na wschód lub na złom. Dyrekcja koncernu zamknięcie cukrowni w Górze tłumaczy zmianami na rynku cukru, brakiem możliwości rozbudowy obiektu a także oraz zbyt dużym oddaleniem cukrowni od bazy plantacyjnej. W prasie pojawiły się nawet nieprawdziwe informujące o tym, że górowska cukrownia już dwa lata nie produkuje cukru. Przeciwko tym oszczerstwom stanowczo protestował górowski starosta. Tymczasem jak się okazuje Cukrownia Góra Śląska osiągnęła jedne z najlepszych wyników produkcyjnych podczas ostatnich kampanii, wyprzedzając pod tym względem między innymi cukrownię w Miejskiej Górce czy gruntownie zmodernizowaną za duże pieniądze cukrownię Środa Wielkopolska. Ponadto zakład zużywał znacznie mniej energii na wyprodukowanie tony cukru, co przy spadających dopłatach do produkcji cukru ma duże znaczne znaczenie ekonomiczne. W ramach koncernu nieznacznie mniejszym zużyciem energii wykazała się tylko Cukrownia Gostyń.
Wokół Cukrowni Góra Śląska znajduje się wiele hektarów nieużytków oraz pól uprawnych, na których można rozbudowywać i tak spory już zakład. Ale zarzut niemożności rozbudowy postawiono zakładowi w Górze, a nie znajdującej się w centrum miasta Cukrowni Gostyń, której możliwości rozbudowy są niemalże zerowe, a dojazd jest znacznie utrudniony ze względu na konieczność przejechania niemal całego miasta.

Teraz czas pokaże, czy Cukrownia Miejska Górka, posiadająca znacznie mniejsze moce przerobowe poradzi sobie z ponad dwukrotnie większą ilością surowca. Już podczas ostatniej kampanii zakład przerabiał 337 tysięcy ton buraków w ciągu 96 dni. W jakim czasie przerobi kolejne 400 tysięcy, podczas gdy jak na razie nie widać żadnych większych inwestycji? Czas pokaże. Niepokojące jest tylko to, że najprawdopodobniej jednak stracą na tym rolnicy, którym pogorszą się warunki współpracy z cukrownią ze względu na zwiększone kolejki oraz wydłużony czas kampanii, co w miesiącach zimowych może powodować wymarzanie buraków na pryzmach. – koniec relacji

 

Dlaczego Niemcy nie zamknęli teoretycznie gorszej cukrowni?. Bo ta lepsza dała zarobek z Unii prawie 50 mln Euro ( produkcja 68480 ton x 730 Euro/ t ), a ta gorsza dałaby tylko ok. 44 mln Euro (60022 ton x 730 Eur/t)?. Czy 6 mln Euro nawet dla koncernu niemieckiego to jest jakiś pieniądz, po który się warto schylić?. A to, ze to będzie niekorzystne dla tubylców?. No, cóż mogli nie sprzedawać, prawda?.

Żeby perfidię tego planu uzupełnić, to demontowane maszyny i całe moduły były często wywożone z Polski do innych cukrowni, będących własnością niemieckich firm, zwiększając ich moce produkcyjne. Czyli wydaje się, że w wielu przypadkach Niemcy zwyczajnie oszukali Unię i wzięli pieniądze za nic. Oczywiście jeśli za „nic” przyjmie się zaplanowaną likwidację przez Niemcy konkurencji dla niemieckiego przemysłu cukrowego na terenie Polski.

Statystyk
O mnie Statystyk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka