"Euroentuzjaści" i "eurosceptycy"
Jestem przekonany, że te terminy wymyślili ludzie z zamiarem celowego zakłamania rzeczywistości. Przecież "sceptyk" to nie przeciwnik. Sceptyk to właściwie zwolennik, ale mający jakieś niesprecyzowane zastrzeżenia. Uczciwemu człowiekowi nie przyszłoby do głowy żeby przeciwnika nazwać sceptykiem.
"VAT"
Skutecznie wcisnęli miliardom ludzi, że VAT to podatek od wartości dodanej, podczas gdy jest to podatek dodany do wartości.
Trzeba mocno nagiąć rzeczywistość, żeby go tak nazwać, bo produkt przez całą drogę zanim dojdzie do konsumenta ma wartość netto, a przez przedsiębiorstwa VAT jest liczony oddzielnie i sumowany en bloc z VATem z całej działalności przedsiębiorstwa. W żadnym momencie nie występuje "wartość dodana", od której niby nalicza się podatek; - Przedsiębiorstwa odprowadzają różnicę (sumy kwot VAT uzyskanych przy sprzedaży) od (sumy kwot VAT zapłaconych przy wszelkich wydatkach, nie tylko zakupach towarów), a - Konsument płaci za produkt plus podatek dodany do jego wartości.
"Europa dwóch prędkości"
O prędkość czego tu chodzi? Sugerują tym zmanipulowanym sformułowaniem, że chodzi o szybszy lub wolniejszy rozwój gospodarczy uzyskując w ten sposób automatyczne poparcie pospólstwa dla tej wyższej "prędkości" i potępienie tej drugiej, podczas gdy im chodzi nie o szybkość rozwoju, a szybkość jednoczenia się krajów w jednolity organizm, co wcale nie musi być równoznaczne z prędkością rozwoju. Mam wrażenie, że te manipulacje to dzieło lewactwa, dla którego manipulacja to główne narzędzie w walce o Nowy Wspaniały Świat.
