Lekarz dyrektor Bogdan Chazan

Z formalnego punktu widzenia profesor Chazan jako lekarz jest czysty jak łza. Po pierwsze - miał prawo odmówić wykonania aborcji, bo mu na to pozwala klauzula sumienia. Po drugie – nie podał nazwiska innego lekarza, bo takiego po prostu nie znał. Ustawa nie przewiduje żadnych sankcji za to drobne uchybienie, więc żądanie jego głowy jest nieuzasadnionym nękaniem niewinnego człowieka. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jedno małe ale…….

Profesor Chazan jest dyrektorem państwowego szpitala i jako dyrektor ma przestrzegać prawa stanowionego przez to państwo. Jeżeli szpital nie wykonuje aborcji, to jego psim obowiązkiem jest się dowiedzieć, gdzie taki zabieg można wykonać i grzecznie poinformować o tym pacjentkę. Bo licho nie śpi.

Wredne sądy oraz ohydny trybunał w Strasburgu, za nic sobie mają prawa boskie i orzekają w oparciu o dużo niższej rangi prawa ziemskie. I co niebywałe, uznają winę szpitala i nakazują wypłacać tym wyrodnym matkom słone odszkodowania. Na szczęście nie idą one z kieszeni lekarza Chazana, ale z kasy dyrektora Chazana, czyli z budżetu właściciela szpitala-samorządu lokalnego. A tu już mamy do czynienia z takimi pojęciami jak niegospodarność, malwersacja pieniędzy publicznych, działanie na szkodę firmy itp.,  które to pojęcia dyrektor Chazan zna na pewno. W takich przypadkach odwołanie ze stanowiska to niewielka kara.  No chyba że sprawą zajmie się CBA, wtedy prawdopodobnie postępowanie skończy się umorzeniem z powodu braku wiarygodnych dowodów.

Profesor Chazan jest zadowolony z szopki medialnej wokół własnej osoby, gdyż jest mu ona na rękę tak samo jak usunięcie ze stołka. Ma już człek swoje lata, ma ambicje, czas sprawdzić się w polityce. Moralny autorytet, skrzywdzony, oczywiście niesłusznie, przez wrogie siły, jest idealnym kandydatem na czołowe miejsca na listach wyborczych. A nawet jeśli nie wyjdzie, to przynajmniej zdobędzie zaszczytne miejsce w panteonie sezonowych bohaterów walki o wolność i niepodległość, tuż obok takich gwiazd jak Marysia co Tuska nie chciała, czy też pan Paprykarz.