No i stało się. Jarosław Kaczyński nie oparł się zalotom Janusza Korwin-Mikke i w końcu przyjął oświadczyny. Wyraził to w specyficzny sposób, przypominający trochę zabawy sado-macho, aczkolwiek dość klarowny dla znawców kodu, jakim w swoich wypowiedziach posługuje się Pan Prezes. Swatom przybyłym z radosną nowiną udzielił przewrotnej odpowiedzi: „Nie jesteśmy zainteresowani sojuszem z nim, bo nie jesteśmy zainteresowani kompromitacją”.
Zdanie niemal identyczne wygłoszone przed wyborami w 2005 roku, stało się początkiem małżeństwa z Samoobroną. Wówczas Kaczyński ogłosił: „My w kolejnej kompromitacji i w otwieraniu Samoobronie drogi do władzy w Polsce uczestniczyć nie będziemy”. A po wyborach pławił się już w rozkoszy władzy we wspólnym łożu ze śp. Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem. Sielanka została dość szybko przerwana, jednak przeżycia były niezapomniane.
Kolejne 7 lat życia w celibacie musiało skruszyć nawet tak zatwardziałego kawalera jak Kaczyński. Pragnienie ponownego zasmakowania władzy okazało się silniejsze, dlatego zdecydował się na kolejne małżeństwo z rozsądku.
Miejmy nadzieje, że wiek nowożeńców pozwoli im na skuteczne skonsumowanie związku i narodzi się z tego śliczne dzieciątko o równie ślicznym imieniu, IV RP.
A na razie złóżmy uroczej parze życzenia zdrowia, szczęścia i pomyślności na nowej drodze życia.

Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka