To Jarosław Kaczyński jest ojcem sukcesu Donalda Tuska. Tylko dzięki indolencji naszego przyszłego premiera, nasz obecny premier został szefem RE.
Geniusz polityczny Kaczyńskiego i jego błyskotliwe strategie wyborcze zapewniły Tuskowi siedem lat spokojnych, bezstresowych rządów. Nawet gdy słupki poparcia dla PO niebezpiecznie spadały, zawsze pan prezes śpieszył z pomocą i sytuacja szybko wracała do normy.
Brak realnego zagrożenia odsunięciem od władzy, pozwoliły Donaldowi skoncentrować się na promowaniu swojej osoby na arenie międzynarodowej. Nie niepokojony problemami wewnętrznymi, spokojnie krok po kroku, budował swoja pozycję w Europie, zdobywał doświadczenie, zawierał znajomości.
W końcu postanowił spróbować sił w układance unijnej, bo zwycięstwa na krajowym podwórku znudziły się zarówno jemu jak i jego wyborcom. Swoje zrobił także kontekst ambicjonalny, wszak notoryczne ogrywanie tak marnego przeciwnika jak Kaczyński to żaden splendor.
No i stało się tak, jak się stało. Polak został szefem Rady Europejskiej. To oczywiście osobisty sukces Donalda Tuska, ale również, a może nawet przede wszystkim, ogromny sukces Polski i Polaków jako narodu. Nie oznacza to automatycznej poprawy wizerunku naszego kraju w społeczeństwach starej unii, ale jest to krok w dobrym kierunku.
Ironia losu polega na tym, że zawdzięczamy to Jarosławowi Kaczyńskiemu. Również. Pan Prezes może być z siebie dumny :)

Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka