PRL to miejsce kaźni milionów Polaków, gdzie tortury i zabójstwa były na porządku dziennym. Wszystkich śledziła tajna policja, wszechobecna cenzura niszczyła wszelaką myśl narodowo-wyzwoleńczą, a każdy sprzeciw wobec władzy był karany co najmniej długoletnim więzieniem.
Jako, że nie dostąpiłem zaszczytu bezpośredniego zapoznania się z represjami komunizmu, bowiem rodzice moi nie za bardzo się spieszyli z poczęciem swej pierwszej pociechy, muszę swą wiedzę opierać na dostępnych publikacjach książkowo-wspomnieniowo-medialnych. Ze zgrozą odkryłem, że wszystkie źródła, w mniejszym lub większym stopniu, potwierdzają taki obraz PRL-u, jaki nakreśliłem na wstępie mojej notki. Dzisiejszym symbolem czasów słusznie minionych ma być Białoruś, gdzie Łukaszenko twardą ręką trzyma wszystkich za twarz i brutalnie rozprawia się z wszelakimi przejawami prób demokratyzacji kraju.
Mnie jednak dręczą pewne wątpliwości. Zastanawiam się czy aby to wszystko nie jest jedynie wytworem naszej wyobraźni i wynikiem ogólnonarodowej manipulacji, czymś na kształt złej Baby Jagi, którą matki straszą niegrzeczne dzieci. Czyżby diabeł nie był aż taki straszny jak go malują?
Strefa wolnego słowa, dzielnie wspierana przez katolicki głos w naszych domach notorycznie przekonuje nas, że obecny ustrój Polski to nic jak innego jak PRL-bis. Kiedyś pojawiał się tam cichutki głosik odrębny, jednak teraz wszyscy zgodnym chórem obwieścili koniec demokracji w Polsce i początek reżimu białoruskiego. Jako Polak i jako katolik nie mam podstaw, aby nie wierzyć zapewnieniom wolnych i niezależnych publicystów, którzy z definicji jako jedyni, potrafią rzetelnie i obiektywnie ocenić aktualną sytuację w kraju.
Z początku wszystko szło zgodnie z moimi najczarniejszymi przewidywaniami. Pokojowy protest okupacyjny PKW, został brutalnie spacyfikowany przez dzisiejszą ubecję, zwaną dla niepoznaki policją. Niewinnych demonstrantów aresztowano i odwieziono na tortury. Doznałem jednak szoku, gdy dowiedziałem się, że następnego dnia wszyscy zostali uwolnieni i nikt nie skarżył się na nieludzkie traktowanie. Na szczęście dość szybko zrozumiałem, że zostali po prostu zastraszeni przez reżim i muszą siedzieć cicho.
Czekałem na dalsze represje-masowe zamykanie opozycjonistów, wprowadzenie cenzury, wszechpanujący terror i zastraszanie ludu pracującego miast i wsi. Już przygotowałem sobie szafę, w której mógłbym przeczekać wizyty bezpieki i nawet zaopatrzyłem się w dzieła Marksa i Engelsa. Po cichu liczyłem, że czekając na lepsze czasy uda mi się przynajmniej jakiś doktorat zrobić.
Niestety, moje plany spaliły na panewce. Okazało się, że rząd PO-PSL to zwykłe ogony wołowe, a nie żaden szanujący się reżim. Opozycja wyzywa ich od najgorszych, zarzuca przestępstwa wszelakie, dziennikarze szkalują, media obsmarowują, nawet zwykły Kowalski może sobie jeździć po nich jak po burej suce. A oni nie dość, że nikomu ust zamknąć nie potrafią, to nawet zwykłego marszu zakazać nie mogą. To ma być system totalitarny? To ma być ta słynna brutalność PRLowskich władz?
Muszę przyznać, że jeśli tak wyglądały represje i terror w czasach PRL-u, to rzeczywiście aż strach się bać :)
Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura