stopplatformie stopplatformie
485
BLOG

Szef specpułku z zarzutami

stopplatformie stopplatformie Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

Nasz Dziennik, 2011-07-28
 

Po wypadku wojskowej CASY, w którym zginęło dwadzieścia osób, zarzuty niedopełnienia obowiązków i braku nadzoru służbowego sformułowano wobec siedemnastu wojskowych. Między innymi wobec płk. Mirosława Jemielniaka. Po katastrofie pod Smoleńskiem minister Bogdan Klich awansował go na dowódcę 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Bezpieczeństwo załóg i najważniejszych osób w państwie szef MON powierzył osobie, pod adresem której na piśmie przedłożono zarzut odpowiedzialności kompetencyjnej za katastrofę w Mirosławcu 23 stycznia 2008 roku. Co ciekawe, listę odpowiedzialnych dostarczył Klichowi ówczesny dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik.

"Panie Ministrze, za niedopełnienie obowiązków i brak nadzoru służbowego w jednostkach Sił Powietrznych w zakresie bezpośrednio związanym z katastrofą odpowiadają w szczególności..." - pisał 3 kwietnia 2008 r. ówczesny dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik w meldunku do ministra obrony narodowej. I wśród siedemnastu osób wymienił m.in. płk. Mirosława Jemielniaka, ówczesnego szefa szkolenia 3. Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu. Jemielniak został wskazany jako odpowiedzialny za błędy popełnione w nadzorze nad funkcjonowaniem systemu szkolenia w 13. Eskadrze Lotnictwa Transportowego w Krakowie. W tym także za brak właściwego nadzoru nad zawartością merytoryczną i programową treści szkolenia. Ponad dwa lata po meldunku dowódcy Sił Powietrznych, który zginął na Siewiernym, płk Jemielniak, po katastrofie smoleńskiej i rezygnacji płk. Ryszarda Raczyńskiego, dostał nominację na szefa specpułku, odpowiedzialnego za przewóz najważniejszych osób w państwie. I tak osoba z zarzutami niedopełnienia obowiązków służbowych, w wyniku których zginęło dwudziestu oficerów Sił Powietrznych, została delegowana do uszczelniania procedur bezpieczeństwa i dokonania sanacji w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Ale to nie koniec historii z awansami po Mirosławcu.
W meldunku złożonym Bogdanowi Klichowi zarzut niedopełnienia obowiązków gen. Andrzej Błasik postawił też obecnemu szefowi Szkolenia Sił Powietrznych RP gen. Leszkowi Cwojdzińskiemu, ówczesnemu zastępcy szefa Zarządu Szkolenia Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Chodziło o fakt niezainicjowania pełnego i skoordynowanego procesu wdrażania samolotów CASA C-295M do Sił Zbrojnych, w tym brak opracowanego programu tego wdrażania oraz brak opracowanego programu szkolenia personelu latającego na samolocie CASA C-295M. Program ten - jak zaznaczył gen. Błasik w piśmie do szefa resortu - opracowano dopiero w listopadzie 2007 roku i wdrożono do działalności służbowej w lutym 2008 roku, a więc już po katastrofie CASY.
Jakie wnioski z raportu gen. Błasika wyciągnął Bogdan Klich? Ówczesny podpułkownik Mirosław Jemielniak, mianowany pułkownikiem 26 lutego 2008 r., został w lutym 2008 r., a więc niecały miesiąc po katastrofie CASY, dowódcą 8. Bazy Lotnictwa Transportowego w Krakowie, a po katastrofie rządowego Tu-154M pod Smoleńskiem - dowódcą 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Co prawda z Decyzji nr 87 ministra obrony narodowej z 17 stycznia 2008 roku wynika, że Jemielniak został wyznaczony na dowódcę bazy w Krakowie tydzień przed katastrofą wojskowej maszyny w Mirosławcu, to jednak, mimo zarzutów, jakie wobec niego sformułowano na piśmie, Klich awansu nie cofnął.
Generał Leszek Cwojdziński po wypadku w Mirosławcu pozostał w Zarządzie Szkolenia Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Jego pozycji nie zachwiała nawet katastrofa smoleńska. Mało tego, dostał awans. Mówi o tym Decyzja nr 621 ministra obrony narodowej z 9 czerwca 2010 roku, w której Bogdan Klich wyznacza go na stanowisko szefa Szkolenia Sił Powietrznych, które Cwojdziński objął z dniem 1 lipca 2010 roku. Podczas uroczystości, która odbyła się z tej okazji w Dowództwie Sił Powietrznych, nowy dowódca SP gen. broni pilot Lech Majewski, przedstawiając przebieg kariery wojskowej nowego szefa szkolenia, podkreślił, że objęcie przez niego nowego stanowiska "to kolejna ważna data, która zapisze się na kartach historii Sił Powietrznych". Zapewne wielu oficerów Sił Powietrznych, którzy po katastrofie smoleńskiej odeszli do rezerwy, polemizowałoby w tym względzie z generałem Majewskim. Pracę zarówno jego samego, jak i generała Cwojdzińskiego oceniają bardzo krytycznie. W sierpniu ubiegłego roku Bronisław Komorowski awansował Cwojdzińskiego do stopnia generała dywizji. W październiku ubiegłego roku Cwojdziński brał udział w posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej, posłowie zapoznawali się z informacją szefa Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego Jerzego Millera na temat postępowania prowadzonego w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem. Szef szkolenia Sił Powietrznych był rozluźniony, uśmiechnięty, żartował z szefem komisji Stanisławem Wziątkiem (SLD). Ze stoickim spokojem słuchał, jak posłowie Platformy Obywatelskiej rozjeżdżają załogę PLF101 i gen. Andrzeja Błasika. "Wiemy, że zostały złamane pewne procedury. Taka jest przynajmniej moja ocena, gdyż były doniesienia, że w kabinie pilotów odnotowano niepożądaną obecność innych osób" - perorowała Renata Butryn (PO). Cwojdziński milczał. Choć powinien raczej opowiedzieć wtedy posłom, jak sam łamał procedury. Jeśli ta patologiczna sytuacja nie ulegnie zmianie, po kolejnej katastrofie generał Leszek Cwojdziński może liczyć na następną gwiazdkę na pagonach. W końcu winą zawsze można obarczyć załogę. Tak stało się w przypadku katastrof w Mirosławcu i Smoleńsku: wina po stronie pilotów, awanse dla ich dowódców. Ministerstwo Obrony Narodowej dopytywane przez "Nasz Dziennik" o motyw awansu dla Cwojdzińskiego i Jemielniaka odpowiedziało: "Wyznaczenie na stanowiska służbowe gen. dyw. Leszka Cwojdzińskiego i płk. Mirosława Jemielniaka powodowane było potrzebami Sił Zbrojnych w tym zakresie". Widać jest zapotrzebowanie na kolejną katastrofę.

 

Piotr Czartoryski-Sziler

 

 

Patriota Ta­kiej schizo­frenii i zakłama­nia mogą do­puścić się tyl­ko lud­zie, którzy włas­nych obywate­li mają za sta­do tępaków i de­bi­li. http://warszawskagazeta.pl śro­da, 22 czerw­ca 2011 Nie możemy dopuścić, by Tusk ze swoją ferajną rządził kolejne 4 lata. Należy przebić się przez medialną blokadę. Wystarczy przesłać znajomym linka i poprosić o dalszą dystrybucję. http://tv.nowyekran.pl/post/22186,niszcz-falszyzm-nie-odpuszczamy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości