stopplatformie stopplatformie
401
BLOG

Służby stawiają na Palikota

stopplatformie stopplatformie Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

źródło: Gazeta Polska/Dorota Kania, Wojciech Mucha

Scenariusz do złudzenia przypomina wydarzenia sprzed roku z kampanii prezydenckiej. Ignorowany przez prorządowe media skandalista Janusz Palikot przez pewien czas pozostawał w ukryciu, a tuż przed końcem kampanii ze zdwojoną siłą pojawił się w mediach, które lansowały go na wszystkie możliwe sposoby.

Gra toczy się o najwyższą stawkę. Wejście partii Palikota do Sejmu oznacza koalicję z PO i uratowanie jej życia. Publikacja książki Palikota, nagłaśnianie jego najbardziej bzdurnych akcji czy uruchomienie dziesięć dni przed wyborami tygodnika „Wprost przeciwnie”, gdzie jednym z najważniejszych autorów jest Robert Leszczyński startujący w wyborach z listy Palikota, to elementy kampanii, która ma zaprowadzić do Sejmu czarnego konia, czyli partię skandalisty PO. Tak jak cztery lata temu służby reprezentowane przez funkcjonariuszy PRL postawiły na PO, teraz ich sympatia zwróciła się ku ruchowi Palikota, by pomóc Platformie w zachowaniu większości rządowej.

„Nie” podaje rękę

Po złożeniu przez Janusza Palikota mandatu Platformy Obywatelskiej wydawało się, że jest on skazany jedynie na nic nieznaczące happeningi i polityczny niebyt. Uruchomienie skrajnie antyklerykalnych wyborców nastąpiło po wywiadzie Palikota dla Jerzego Urbana w brukowym tygodniku „Nie”. Były polityk PO manifestował swoją nienawiść do chrześcijaństwa i tradycyjnie obrażał w nim śp. prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego, który zginął w smoleńskiej katastrofie.

Promowanie Palikota przez „Nie” nie powinno być żadnym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę to, że wydawcą tygodnika jest Hipolit Starszak, jeden z najważniejszych funkcjonariuszy peerelowskiej bezpieki.

Nazwisko Hipolita Starszaka pojawia się w najgłośniejszych sprawach politycznych dotyczących środowiska związanego z Adamem Michnikiem. W 1982 r. razem z prokuratorem Bolesławem Klisiem w gmachu Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Warszawie przeprowadził rozmowę z Lechem Wałęsą. W jej trakcie internowanemu przewodniczącemu Solidarności przedstawiono do podpisania oświadczenie, z którego wynikało, iż został zapoznany z obowiązującym stanem prawnym i ewentualnymi konsekwencjami wynikającymi z jego naruszenia. Wałęsa odmówił jego podpisania, twierdząc, że „od czterech lat niczego nie podpisuje”. Jednocześnie zapewnił, że „będzie się starał” nie wchodzić w kolizję z przepisami prawa, a zakazów, o których mowa w oświadczeniu, świadomie nie naruszy – pisali w artykule zamieszczonym w miesięczniku „Arcana” pt. „Chcemy panu pomóc” Sławomir Cenckiewicz i Grzegorz Majchrzak, przytaczając stenogram z rozmowy Klisia, Starszaka i Wałęsy.

To pod jego nadzorem toczyło się śledztwo w sprawie zamordowanego przez funkcjonariuszy SB ks. Jerzego Popiełuszki. Mocodawcy esbeków nigdy nie znaleźli się na ławie oskarżonych. To za kadencji zastępcy prokuratora generalnego Hipolita Starszaka nie wyjaśniono, kto przyczynił się do śmierci walczących o wolność i wiarę księży: Stefana Niedzielaka, Sylwestra Zycha, Stanisława Suchowolca. Ich zabójców nigdy nie znaleziono, a śledztwa – jak głosi powszechna opinia – tuszowały sprawę.

Janusz Palikot odwołuje się nie tylko do czytelników „Nie” – jego zwolennikami są w dużej mierze także ludzie skupieni wokół skrajnie antychrześcijańskiego tygodnika „Fakty i Mity”. Z tygodnikiem współpracował Grzegorz Piotrowski, jeden z zabójców księdza Jerzego Popiełuszki.
Na listach partii Palikota znalazł się były ksiądz – Roman Kotliński, założyciel „Faktów i Mitów”, w których zatrudniał Piotrowskiego – w tygodniku ukazał się cykl wywiadów z byłym esbekiem pt. „Nie zabiłem księdza Popiełuszki”.

Z listy Ruchu Palikota kandyduje także zastępca redaktora naczelnego „Nie” Andrzej Rozenek.

Jako dziennikarz tygodnika Urbana napisał cykl tekstów o rzekomej łapówce, którą miał dostać od barona paliwowego prokurator Wełna, prowadzący śledztwo w sprawie mafii. Według mediów w próbie kompromitacji Wełny miały uczestniczyć Wojskowe Służby Informacyjne, stojące za częścią spółek paliwowych. W styczniu 2007 r. warszawska prokuratura postawiła dziennikarzowi „Nie” zarzut pomówienia w mediach osoby o postępowanie, które może narazić ją na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania danego zawodu. Po dojściu do władzy Platformy Obywatelskiej sprawa została umorzona.

Teraz Rozenek jest liderem listy Palikota – kandyduje z pierwszego miejsca w Katowicach.

„W 2010 roku uczestniczył jako jeden z trzech pierwszych Polaków (obok L. Millera i A. Michnika) w Klubie Wałdajskim, dorocznej międzynarodowej konferencji pod auspicjami premiera Rosji Władimira Putina i ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa” – czytamy w biogramie Andrzeja Rozenka na stronie internetowej Ruchu Palikota.

Służby z Palikotem

Byli funkcjonariusze służb specjalnych PRL i aparatu partyjnego otaczali Palikota od początku jego kariery biznesowej. W „Kramie” – jednej z pierwszych spółek Palikota – wiceprezesem ds. handlowych, a później wieloletnim współpracownikiem polityka był Michał Zubrzycki, były dyrektor i szef POP w Energopolu. Co ciekawe, w tym czasie księgowym w Energopolu był Tadeusz Olejnik, były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, ojciec publicystki Moniki Olejnik. Z dokumentów znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej wynika, że Tadeusz Olejnik i Michał Zubrzycki służbowo wyjeżdżali do ZSRR.

Kolejnym byłym funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa w otoczeniu Palikota jest Artur Bara. Po 1990 r. został on współwłaścicielem agencji ochrony Bako. Palikot wspiera Biłgorajskie Stowarzyszenie Kulturalne im. I.B. Singera, którego prezesem jest prof. Paweł Śpiewak, zastępcą Henryk Wujec, a skarbnikiem wspomniany Artur Bara, który od lat działa też w samorządzie – należy do Klubu Radnych Lewicy.

W gronie współpracowników skandalisty do niedawna był Tadeusz Zielniewicz, aktywny członek najpierw SZSP, a następnie ZSMP, gdzie pełnił funkcję sekretarza komisji kultury w zarządzie wojewódzkim ZSMP. W 1980 r. powołano go do pracy w komitecie wojewódzkim PZPR, a na początku 1982 r. został wojewódzkim konserwatorem zabytków. W ubiegłym roku minister kultury Bogdan Zdrojewski powołał Tadeusza Zielniewicza na stanowisko dyrektora Łazienek Królewskich.

Ucieczka przed odpowiedzialnością

Już po odejściu Janusza Palikota z PO, w czerwcu tego roku, trafiło do prokuratury zawiadomienie Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Było ono efektem kontroli oświadczeń majątkowych Palikota z lat, kiedy był posłem Platformy Obywatelskiej.

Kolejne śledztwo dotyczy działań na szkodę spółki Jabłonna – ruszyło ono w lutym 2008 r. na wniosek byłej żony Palikota. Prokuratura bada, czy doszło wtedy do wyprowadzenia akcji spółki na kontrolowane przez niego konta w rajach podatkowych (Luksemburg, Cypr, Antyle Holenderskie).
Zarówno sprawę oświadczeń, jak i wątek Jabłonny prowadzi ta sama prokuratura. W obu wątkach od dłuższego czasu nic się nie dzieje. W sprawie spółki Jabłonna jeszcze w 2009 r. skierowano do Luksemburga wniosek o pomoc prawną. Sformułowany był on jednak w taki sposób, że tamtejsze władze po dwóch latach odrzuciły go ze względu na „brak odpowiednika do artykułu polskiego kodeksu karnego”. Ostatnio wysłano drugi wniosek, rzekomo uzupełniony. Wątpliwe jest jednak, aby odpowiedź pojawiła się przed wyborami. Również z Antyli Holenderskich oraz Cypru brak jest informacji w tej sprawie. Teraz obydwa śledztwa stoją w miejscu. Zwłoka jest na rękę byłemu posłowi, bo jeśli dostanie się on do Sejmu, uniknie ewentualnej odpowiedzialności.

Jeszcze kilka miesięcy temu sprawdzając rejestry handlowe, można było natrafić na kilkanaście spółek, w których zasiadał Janusz Palikot. Dziś tych spółek jest zaledwie sześć. Co się stało z udziałami Palikota w pozostałych firmach – nie wiadomo.

Rozbijanie lewicy

Gdy analizuje się działania Ruchu Palikota, od razu widać, że nie są one wymierzone w Platformę Obywatelską, ale w Sojusz Lewicy Demokratycznej. Stawką jest odebranie głosów SLD, wejście do Sejmu i zawiązanie koalicji z Platformą Obywatelską. Stąd na listach Palikota tylu ludzi kojarzonych z lewicą, m.in. Robert Biedroń czy feministka Wanda Nowicka.

Skrajne poglądy głoszone przez Palikota nie są w stanie odebrać głosów PO, mogą natomiast przyciągnąć antyklerykalnego, lewicowego wyborcę. Dlatego im bliżej końca kampanii, tym ostrzejsze wypowiedzi Palikota. Jego zwolennikami są prorządowe media, które z lubością epatują skandalizującym politykiem. Należy on między innymi do ulubionych gości Moniki Olejnik – po wizytach w jej programach wypowiedzi Palikota nagłaśniają kolejne media, jak było np. w przypadku obrażania lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego.

 

 

 

 

 

 

Patriota Ta­kiej schizo­frenii i zakłama­nia mogą do­puścić się tyl­ko lud­zie, którzy włas­nych obywate­li mają za sta­do tępaków i de­bi­li. http://warszawskagazeta.pl śro­da, 22 czerw­ca 2011 Nie możemy dopuścić, by Tusk ze swoją ferajną rządził kolejne 4 lata. Należy przebić się przez medialną blokadę. Wystarczy przesłać znajomym linka i poprosić o dalszą dystrybucję. http://tv.nowyekran.pl/post/22186,niszcz-falszyzm-nie-odpuszczamy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości