Jarosław Kaczyński i Janusz Palikot to jest mniej więcej ta sama półka w uprawianiu polityki. Polityki w sensie gestów wykonywanych do swojego elektoratu, które nie prowadzą do zagospodarowywania nowych grup wyborców, tylko do umacniana istniejącego i wyhodowanego elektoratu na sprawdzonych hasłach tudzież insynuacjach. Dwa skrajne bieguny polskiego życia politycznego opanowały osoby w pewnym sensie nieprzewidywalne jak przystało na prawdziwych showmanów. W życiu codziennym showmani po kilku lub kilkunastu występach artystycznych gromadzą wokół siebie grupę stałych fanów oraz wyznawców. Identycznie wygląda to w polityce gdzie obaj panowie opanowali swoje role do perfekcji i tym sposobem dorobili się szklanych sufitów, których nie będą w stanie przebić lub jak kto woli doszli do żelbetonowego muru.
Kaczyński kontra reszta świata.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości określa się ostatnio mianem najbardziej pokojowo nastawionego polityka pomimo tego, że na czole ma wypisane atramentem sympatycznym słowo "nienawiść". To słowo i jego zachowanie nie pozwalają mu na pozyskanie nowego wyborcy, który jest niezbędny do wygrania wyborów ponieważ wybory wygrywa się wyborcą centrowym. Taki elektorat dla Jarosława Kaczyńskiego jest poza zasięgiem i pozostaje tylko w sferze marzeń, ponieważ prezes pomimo wyuczonej roli jest nieprzewidywalny jak to miało miejsce w trakcie kampanii wyborczej, kiedy zapytał dziennikarza z jakiej jest stacji; polskiej czy niemieckiej. Takie zachowanie nie służy przy puszczaniu oka do wyborcy który ma zadecydować o wygranej. Był jednak moment w którym Jarosław Kaczyński mógł realnie sięgnąć po władzę gdyby nie nagła zmiana wizerunku. To było po kampanii prezydenckiej gdzie społeczeństwo uwierzyło w oblicze prezesa jakie było przedstawione w trakcie objazdu po Polsce. W trakcie wspomnianej kampanii udało się pozyskać wyborcę centrowego o czym świadczył sam wynik jednak późniejsze wydarzenia przekreśliły na stałe możliwość powrotu tego typu wyborcy jaki poparł Jarosława Kaczyńskiego w wyścigu do pałacu prezydenckiego. Jeżeli wizerunek prezesa z kampanii byłby kontynuowany to kto wie czy dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość razem z Polskim Stronnictwem Ludowym nie dzierżyłoby tek ministerialnych. Czemu wracam do tego? Cofam się w czasie po to żeby uzmysłowić twardemu elektoratowi, że to była ostatnia i jedyna szansa na jakiekolwiek rządzenie co potwierdzają sondaże. Platformie spada a Prawie i Sprawiedliwości nie rośnie i praprzyczyną tego stanu rzeczy jest odpychający wizerunek jaki prezes funduje wyborcy który wygrywa wybory od czasu walki o prezydenturę. Elektorat centrowy który zagłosował na niego w wyborach prezydenckich odpłynął na zawsze i bezpowrotnie. Nikt już nie uwierzy w przemiany i zmiany wizerunku Jarosława Kaczyńskiego. Nikt i twardy elektorat powinien mieć tego świadomość. Proszę spojrzeć w jakim dzisiaj miejscu znajduje się prezes Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński jest na etapie wybuchów w Tupolewie i staje w jednym szeregu z Antonim Macierewiczem. Regularne iniekcje z paranoi mogą cieszyć i umacniać twardy elektorat ale nie służą temu żeby rozszerzyć ten wachlarz. Ostatnia iniekcja miła miejsce po wpadce Baracka Obamy gdzie prezes na konferencji stwierdził, że to nie był przypadek. Myślicie, że tak postawiona kwestia służy otwieraniu się na nowe środowiska? To powiem Wam, że nie, nie służy i wbijcie to sobie do głów.
Tańczący z jointami.
Janusz Palikot jak i jego środowisko przed wyborami bardzo często powoływało się na sondaże uliczne i trzeba tutaj przyznać, że w stosunku do Ruchu Palikota były trafne. Takim odzwierciedleniem tendencji wyborczych są sondaże publikowane na wybory.xxa.pl i w ostatnim sondażu opublikowanym w dniu 03.06.2012 Ruch Palikota notuje wynik zbliżony tego jaki został osiągnięty w zeszłorocznych wyborach. To pokazuje, że partia nie rozwija skrzydeł tylko stoi w tym samym miejscu. Nie przekonuje mnie tutaj ostatnie tłumaczenie samego lidera zrzucającego słabe wyniki na garb nowelizacji ustawy o podniesieniu i zrównaniu wieku emerytalnego. Moim zdaniem problem tkwi gdzie indziej. Janusz Palikot tak jak Jarosław Kaczyński często zmienia swój wizerunek. Z jednej strony kreuje się na poważnego polityka a drugiej organizuje prowokację w sejmie informując wszem i wobec, że będzie palony joint. Jak to się skończył chyba wszyscy pamiętamy. Do tego dochodzi ostatni incydent jaki miał miejsce podczas marszu Wolnych Konopi. Nie wspominam już o tym co się wydarzyło podczas debaty sejmowej gdzie prawdopodobnie ktoś z ław sejmowych, która okupuje jego partia wykrzyczał do Jarosława Kaczyńskiego słowa które każdego by uderzyły i wyprowadziły z równowagi. Co było potem też chyba wszyscy pamiętamy. O czym to świadczy? Opisane przypadki a pewnie można ich tu więcej przytoczyć pokazują tylko, że Janusz Palikot już w tej chwili jest zakładnikiem elektoratu palącego jointy oraz wyborcy, który ma dość słuchania o katastrofie smoleńskiej. Lider Ruchu Palikota już w tej chwili jest kojarzony z marihuaną i z postawą skrajnie przeciwną katastrofie smoleńskiej obfitującej w bardo ostre słowa. Taki elektorat który jest łasy na mocne sformułowania w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego oraz na przedstawienia z narkotykami w tle istnieje na poziomie dziesięciu procent. I to jest ten mur żelbetonowy którego prawdopodobnie Januszowi Palikotowi nie uda się przebić. Ktoś zapyta dlaczego? Dlatego, że pan Janusz przywdziewając maskę poważnego polityka będzie za chwilę musiał zrobić jakieś event dla elektoratu który powyżej opisałem. To co uda mu się ugrać w sondażach stawiając się w roli przewidywalnego polityka zaraz straci. Takim zachowaniem i takim stylem uprawiania polityki Ruch Palikota nigdy nie będzie w stanie zdobyć elektoratu centowego. Nawet jeżeli mu się to uda to z jointem w ustach na kolejnym wiecu ten wyborca odpływa do innej partii lub do grona niezdecydowanych.
Ukradziona normalność.
Jarosław Kaczyński funkcjonuje na polskiej scenie politycznej od długiego czasu, ale jego fobie uzewnętrzniły się bardzo mocno w ciągu ostatnich lat. To doprowadziło do zatrucia i zaczadzenia życia politycznego w kraju, bo chyba nie ma w Europie polityka opozycyjnego który kroczy od bojkotu do bojkotu. Polityka który neguje wszystko dookoła i jest praktycznie obrażony na cały świat. Z kolei Janusz Palikot to polityk otwarty, ale niestety nie da się robić normalnej i poważnej polityki z jointem w dłoni. Nie da się i wbijcie to sobie do głów. Obie partie są zakładnikami własnego elektoratu który nie pozwala im na sensowne pozyskanie wyborcy który decyduje o rządzeniu. Do tego dochodzi jeszcze kwestia tzw. skrzydeł których te partie nie posiadają. Jarosław Kaczyński je obciął a Janusz Palikot ich nie stworzył.
Inne tematy w dziale Polityka