Bartosz Wiciński-STOPS Bartosz Wiciński-STOPS
1346
BLOG

Kaczyński w prokuraturze

Bartosz Wiciński-STOPS Bartosz Wiciński-STOPS Polityka Obserwuj notkę 14

 Jarosław Kaczyński wysiadając z samochodu pod prokuraturą powiedział do Mariusza Błaszczaka.

 
- Idziesz ze mną?
- Oczywiście panie premierze.
 
Panowie w asyście dwóch byłych żołnierzy z jednostki GROM zdecydowanym krokiem przeszli przez bramkę kontrolną przez nikogo nie zaczepiani. System zaczął pikać, ale człowiek stojący w uniformie agencji ochrony przy wejściu otworzył tylko drzwi i rzucił w stronę wchodzących - drugie piętro, pokój 213. Mariusz Błaszczak tylko burknął pod nosem - dziękuję.
 
- Dzień dobry pani prokurator - prawie równocześnie przywitali się politycy Prawa i Sprawiedliwości
- Dzień dobry panom. Wezwanie zostało wysłane tylko na nazwisko Jarosław Kaczyński, to czemu panowie są we dwójkę?
- ...bo ja...hmm z prezesem to tak wszędzie - zaczął się jąkać przewodniczący klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości
- Pan prezes sobie poradzi, proszę mi wierzyć. Proszę usiąść na swoje miejsce za drzwiami i nie utrudniać wysłuchania świadka. Na końcu korytarza jest automat z zimną wodą, proszę się napić - powiedziała prokurator parafrazując po części słowa marszałek Kopacz z debaty sejmowej nad uchwałą w sprawie zwrotu wraku "Tutki".
- Bladź - wycedził przez zęby jeden z najważniejszych ludzi prezesa
- Słucham? Co proszę? - bardzo miłym głosem zapytała pani prokurator
- Nic, nic. Przepraszam. To brukowcowe alter ego się we mnie odezwało. Naturalnie nie chciałem pani urazić. Bardzo często tak sam do siebie mówię - wyraźnie zmieszany odpowiedział Mariusz Błaszczak zamykając za sobą drzwi.
 
Pani prokurator odczytała prawa jakie przysługują Jarosławowi Kaczyńskiemu i przystąpiła do zadawania pytań
- Co panu wiadomo w sprawie? - w pokoju zawisło pytanie zadane aksamitnym głosem pani prokurator
- W jakiej sprawie? - odparł wyraźnie rozbawiony prezes
- W sprawie tzw. "krótkiej listy" o której pan wspominał na swojej konferencji prasowej 
- Aaa, o to chodzi - szczerze odpowiedział Jarosław Kaczyński ugodowo machając ręką i dodając - Aaa takie tam pierdółki
- Szanowny panie, to nie są pierdółki. Pan zasugerował swoją wypowiedzą, że ma wiedzę na temat osób które mogą być zagrożone. Jako prokuratura wszczęliśmy postępowanie z artykułu 151 kk, który przewiduje karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 dla tego, kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na życie - dało się wyczuć stanowczy głos pani prokurator w trakcie wypowiadania tego zdania
 
Jarosław Kaczyński zrozumiał, że nie przyszedł tutaj na miłą pogawędkę przy herbacie.
- Nooo, hmmm no ja dokładnie nie wiem. Usłyszałem to od jednej pani. Może warto tę panią przesłuchać, ponieważ może mieć na ten temat dużo większą wiedzę - wydukał zakłopotany
- Kim jest ta pani? - bardzo zdecydowanie zapytała pani prokurator
- Nie mogę powiedzieć 
- To jak mam ją przesłuchać jak nie wiem kim jest?
- Proszę wysłać jej wezwanie - palnął prezes
- Czy pan słyszał moje ostatnie pytanie? Proszę podać personalia tej osoby - znowu delikatnym acz stanowczym i aksamitnym głosem zapytała 
- Nie wiem dokładnie, ponieważ na mieście różne plotki chodzą - odpowiedział wyciągając chusteczkę i wycierając z czoła kropelki potu
- Rozumiem. Wczoraj moja sąsiadka mówiła, że cukier staniał o połowę w spożywczym na Nowogrodzkiej co niestety okazało się plotką. Pan by uwierzył w coś takiego?
- Jak dojdziemy do władzy to stanie się to faktem nie tylko w spożywczym na Nowogrodzkiej - szybko odpowiedział Jarosław Kaczyński
- Dobrze, ale wróćmy do meritum. Czy zna lub wie pan które osoby są na tej "krótkiej liście"? - zapytała wyraźnie już znudzona prokurator przewracając karty z akt innej sprawy
- Tak jak powiedziałem wcześniej, po mieście chodzą różne plotki 
- Czyli nie ma pan żadnej wiedzy na ten temat i operuje pan w sferze plotek?
- To pytanie to niebywałe grubiaństwo z pani strony!! - wykrzyknął Kaczyński aż Błaszczak za drzwiami zerwał się z krzesła i stanął na równe nogi - Wiem ale nie powiem!!
- Widzi pan akta tej sprawy które są rozłożone na moim biurku? Jest tego trochę, prawda? - zapytała przeszywając swoimi błękitnymi oczami prezesa
- No widzę. I co w związku z tym? 
- To jest sprawa dotycząca bardzo niebezpiecznej i zorganizowanej grupy przestępczej w której są dwa trupy, wyłudzenia, porwania, pranie brudnych pieniędzy, gwałty i handel ludźmi. Jutro ta sprawa wchodzi na wokandę a ja jestem oskarżycielem i się do tego przygotowuję. Właśnie straciłam dwie godziny z panem na rozmowę o niczym. Straciłam czas na rozmowę o pańskich fantazjach, plotkach które pan rozsiewa publicznie oraz pańskich podejrzeniach których nie chce pan lub po prostu nie jest w stanie potwierdzić. Oczywiście mógł pana przesłuchać ktoś inny z mniejszym doświadczeniem, ale sprawa wydała się na tyle poważna, że przydzielono ją mnie. Czy pan to zrozumiał? - pani prokurator spojrzała na prezesa łamiąc ołówek w ręce
- Czy jestem już wolny i mogę wyjść? - zapytał prezes
 
Pani prokurator schyliła głowę nad aktami sprawy, które miała rozłożone na biurku.

BANUJĘ ZA SPAM. ROCZNIK 1976.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka