Bartosz Wiciński-STOPS Bartosz Wiciński-STOPS
544
BLOG

Przesłuchanie

Bartosz Wiciński-STOPS Bartosz Wiciński-STOPS Polityka Obserwuj notkę 6

W pewnej miejscowości, w pewnym miejscu przy ulicy Nowogłodzkiej spotkali się dwaj panowie.

 
- O czym chciałeś ze mną rozmawiać - zapytał ubrany w elegancki garnitur człowiek o nazwisku Lipsky
- Mam tu kogoś ciekawego i chciałbym żebyś go przesłuchał. Być może będzie z nami współpracował - z nadzieją w głosie i uśmiechem na ustach odpowiedział człowiek o nazwisku Kłamczyński
- Jeżeli jest taka Twoja wola to bardzo chętnie -  odpowiedział Lipsky
- Hauffman ! Wprowadzić więźnia - zaordynował Kłamczyński otwierając drzwi na korytarz
 
Do pokoju został wprowadzony człowiek w podartym ubraniu, brudny i mrużący oczy, ponieważ przez długi czas przebywał w ciemnym pomieszczeniu. Gdy stanął na środku pokoju podszedł do niego Lipsky.
 
- Nazwisko! - krzyknął
- Zgliński - wyszeptał przesłuchiwany 
- Ostatnia liczebność oddziału!? - Lipsky miał jak przystało na rasowego przesłuchującego bardzo stanowczy głos
- Yyy...206 osób - odpowiedział podnosząc wzrok do tej pory wbity w podłogę
- Pseudonim dowódcy oddziału!? 
- Yyy...on często zmienia pseudonimy....
- Gadaj! No! - krzyknął uderzając przesłuchiwanego otwartą dłonią w tył głowy
- Nie mogę patrzeć na bitego człowieka, nie mogę! Jeżeli bije ktoś inny - zakrył oczy Kłamczyński
- Donek, Ryży, słońce Peru, piłkarzyk....
- Słuchaj Edam może... - Kłamczyński próbował się wtrącić w przesłuchanie
- Poczekaj Dżarek. Ja go przesłuchuję - stanowczo przerwał Lipsky
- Co wiesz jeszcze? - Lipsky nie ustępował
- Yyy...Chyba Donek mówił, że dobrze....że wraca czy wracają do Pizu dwie osoby z Sulidarnej bo one dobrze pracowały....chyba dla nich.... - przestraszony krzykiem wydukał Zgliński
 
Lipsky podszedł do biurka wyciągnął cygaro i odpalając spojrzał wymownie na Kłamczyńskiego.
 
- Hauffman! Wyprowadzić więźnia - krzyknął Kłamczyński 
 
- No i co o tym sądzisz Edam? Ty słyszałeś co on powiedział? ...jak, jak (?) dobrze, że wracają te dwie osoby z Sulidarnej...bo co(?) bo one dobrze pracowały? - zapytał z cygarem w ręku Kłamczyński
- A od kiedy to Piz poi wódką swoich więźniów? - odpowiedział pytaniem Lipsky
- Nie przesadzaj Edam. Ktoś musi dla nas pracować z tytułem profesora spoza naszego środowiska, a wódka pozwala szybciej zmiękczyć takiego do podpisania Pizlisty - Kłamczyński uśmiechnął się i podszedł do okna.
- Podpisał już odpowiednie papiery? 
- Jeszcze nie, ale Brambszczak z nim jeszcze w nocy odpowiednio pogada. Hahaha - Kłamczyński był wyraźnie rozluźniony
- I rano to on już nic nie będzie mógł powiedzieć? Tak? - Lipsky lekko podniósł głos
- Spokojnie. Na razie ma podpisać Pizlistę a gadać odpowiednio to my już go nauczymy. Przecież mamy odpowiednie metody - mrugnął okiem do wychodzącego Lipsky'ego Kłamczyński

BANUJĘ ZA SPAM. ROCZNIK 1976.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka