Nadejście politycznych wakacji przerwało postępy premiera w naśladowaniu Leppera. Po pamiętnych obietnicach nakarmienia dzieci i rozdania im komputerów tym razem chce zdobyć kasę, sięgając po rezerwę rewaluacyjną i podwyżkę podatków. Na razie więc Leszek Miller pozostaje największym liberałem praktykiem, który obniżył CIT przynosząc wzrost dochodów budżetowych, a dla Tuska to wciąż za trudna lekcja. Niegrzeczna opozycja, zamiast na kolanach fetować efekciarski stołek Buzka, ośmieliła się wysunąć Kamińskiego na szefa raptem piątej co do wielkości frakcji, ale dla diaspory to i tak za dużo i mamy pięćset dwudziestą szóstą nagonkę za niechęć kolejnego VIP-a do brania odpowiedzialności za Jedwabne przez cały naród polski do szóstego pokolenia naprzód.
Telewizyjny sezon powtórkowy mamy tego lata w takim natężeniu, jakby na koniec czekał nas egzamin z Klossa, Dyzmy, Karwowskiego, Kwinty, Ochódzkiego i pancernych. Replay nie ogranicza się tylko do seriali i dlatego możemy np. oglądać od początku ekshibicjonistyczne show prowadzone przez gwiazdę reklam proszku do prania. Twórcy żerują na naturalnych skłonnościach do kłamstwa, a Zygmunt Chajzer bije rekordy naiwności – własnej bądź wymuszonej przez honorarium (nie wiem, co gorsze), kiedy na retoryczne pytanie uczestnika: „a kto nie kłamie?”, odpowiada: „pewnie są tacy”. Przerwy na reklamy pojawiają się w gorących momentach, ale autorzy mają chyba ADHD, bo nie mogą wytrzymać i jeszcze przed spotami ujawniają treść następnych pytań, tym samym gasząc napięcie, które dopiero co wywołali, ponieważ wiadomo już wtedy, że delikwent odpowiedział twierdząco na bieżące pytanie – inaczej nie usłyszałby następnych. W ten sposób program goni za własnym ogonem. Resztę bzdur „Momentu prawdy” Maciej Stuhr genialnie obśmiał w czerwcowym „Zwierciadle”.
Cała nadzieja w kinie, tam zawsze jest coś nowego. Zaryzykowałem i poszedłem na ekranizację bełkotu Masłowskiej. Kilka lat temu dobrnąłem do połowy jej wypocin stręczonych na intelektualnych salonach i dalej nie dałem rady. Wspomnienie tamtej traumy zatarło się i znowu uległem reklamie.
Nie wiem, kto to ten Xawery Żuławski, ale bije na głowę Żuławskiego od „Szamanki”. Trzeba mieć talent, żeby zrobić dobrą rozrywkę adaptując takiego gniota. „Wojna polsko-ruska” przypomina pod jednym względem „Komornika” Feliksa Falka: osiemdziesiąt minut dobrego kina, potem dwadzieścia minut chały i na koniec pięć minut niezłego finału. Zwłaszcza dla wielbicielek Borysa Szyca – widać wszystko z przodu i z tyłu.
Każdy ma inne poczucie humoru, ale pomysł scenarzysty, żeby główny bohater robił dyskotekę z mrocznego utworu Closterkellera każe mi jeszcze raz pochwalić twórców filmu – tym razem konkretnie: za nietrzymanie się kurczowo książki i humorystyczne dodatki modyfikujące treść. Gdyby byli bardziej wierni, ekranizacja utonęłaby w dresiarskiej narracji i wolnej akcji, a tak to miałem trochę rozrywki, której i Państwu życzę w sezonie urlopowym.
Marcin Motylewski
Felieton ukazał się w lipcowo-sierpniowym numerze miesięcznika „Nasz Płock”
www.koliber.org
Stowarzyszenie KoLiber to ogólnopolska organizacja łącząca ludzi o poglądach konserwatywnych oraz wolnorynkowych. Posiadamy ponad 20 oddziałów w miastach całej Polski.
Konserwatyści, liberałowie, libertarianie, wolnościowcy, monarchiści, minarchiści, anarchokapitaliści, antykomuniści. Licealiści, studenci i przedsiębiorcy - młode pokolenie, któremu bliskie są wartości takie jak: ochrona własności, wolność gospodarcza, rozwój samorządności, szacunek dla historii i tradycji oraz silne i bezpieczne państwo.
W naszej działalności dążymy do:
I Realizacji idei wolnego społeczeństwa.
II Całkowitego poddania gospodarki mechanizmom rynkowym.
III Obrony suwerenności państwowej.
IV Stworzenia "silnego państwa minimum" opartego na rządach Prawa.
V Rozwoju samorządności.
VI Poszanowania tradycji i historii.
VII Uznania szczególnej roli Rodziny
Działając w KoLibrze pragniemy zarazem inspirująco i twórczo wykorzystać spędzany wspólnie czas. Pole naszej działalności jest niezwykle szerokie: od tak poważnych przedsięwzięć jak międzynarodowe konferencje, obozy naukowe, panele dyskusyjne poprzez uliczne manifestacje aż po nieformalne spotkania, imprezy integracyjne oraz pikniki.
Różnorodność nurtów sprawia, że są wśród nas ludzie o różnych poglądach. I właśnie to jest naszą siłą. Nie zawsze się zgadzamy, ale to jedyne takie miejsce na polskiej scenie politycznej, gdzie prawica potrafi rozmawiać i wypracowywać kompromisy.
Poszczególne teksty zamieszczane na blogu nie są oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura