Niespodziewanie nam pomogli jej nowi wielbiciele młodzi
Wielbiący ją, jak starą gwiazdę co zamiast spadać – nagle wschodzi
I na ramionach ją ponieśli z tą siłą, której nam nie stało
A ona miała twarz poważną, w której coś jakby odmłodniało.
Wróciły pieśni – lecz bez złudzeń i tylko trochę chyba żal nam
Że panna “S”, choć znowu z nami, już nie jest tak sentymentalna.
A może lepiej to i dla niej i dla tych, których z sobą ma.
(Jacek Kaczmarski)
“Solidarność”, Stan Wojenny, Okrągły Stół, Wybory Kontraktowe – to wszystko już historia, historia młodości moich rodziców. Strajk studentów, jeżdżenie po całej Polsce – z jednej strony jakby posłuchać tego co mówią, okazałoby się, że gloryfikowana dziś heroiczna walka o Ojczyznę w przeważającej części sprowadzała się do dobrej zabawy. Zdaje się, że mottem ówczesnych młodych ludzi zaangażowanych w opozycję antykomunistyczną mogłyby być słowa Artura Andrusa “Piłem w Spale, spałem w Pile”. Ale to chyba nie całkiem tak – gdyż gdy lepiej się wsłuchać w te opowieści stwierdzimy, że tak naprawdę rozpoczęli oni pracę nad wielkim dziełem, że ciężko pracowali aby stworzyć podwaliny pod coś wspaniałego, a że gloryfikują czasy swej młodości i podkreślają element dobrej zabawy? No cóż, nas to zapewne także czeka.
W dyskusji, która odbyła się w rocznicę Wyborów Kontraktowych w Klubie N44 postawiono pytanie o ideały “Solidarności”. Na początek na tablicy wypisano 21 postulatów, co siłą rzeczy ustrukturyzowało dyskusję w określony sposób. Moim zdaniem był to błąd, nawet jeśli zamiarem dyskutujących było wskazanie ich nieadekwatności do tematu. Już wtedy żądania związkowców miały marginalne znaczenie, wielu działaczy zaangażowanych w ten ruch społeczny w ogóle nie zadało sobie trudu zapoznania się z nimi, więc tym bardziej dziś nie powinniśmy za bardzo zaprzątać sobie nimi głowy, gdyż to nie postulaty były ważne.
Moim zdaniem o “Solidarności” należy myśleć jako o pewnym symbolu – symbolu walki o wolną Polskę. Ruch ten bardzo szybko przestał być po prostu związkiem zawodowym, a stał się ideą jednoczącą przeróżne środowiska chcące żyć w suwerennym, demokratycznym kraju. “Solidarność” jest i powinna stać się pewnego rodzaju mitem, do którego możemy się odwoływać. Mówiąc o ideałach “Solidarności” powinniśmy mówić o zaangażowaniu w propolską działalność, o poświęceniu dla Ojczyzny, o działaniu dla dobra wspólnego, a nie dla swojego partykularnego interesu.
Odwołując się do 21 postulatów tak naprawdę burzymy fundament, na którym można zbudować Polskę taką, w której chcielibyśmy żyć. Jeśli uznamy, że ideałów “Solidarności” należy właśnie tam szukać okaże się, że nie mamy tradycji, do której możemy się odwołać, że współczesne ruchy prawicowe powstały z niczego i chcą budować zamki z piaski. Okaże się, że nie mamy korzeni, że powstaliśmy z niczego i że tak naprawdę nie mamy na czym tworzyć. A tak przecież nie jest.
Nasi rodzice rozpoczęli żmudną pracę naprawy Rzeczypospolitej, rozpoczęli drogę ku wolności. Nie w imię związkowych postulatów, ale dlatego, że wierzyli, iż Polska może stać się prawdziwie wolnym krajem, krajem w którym ich dzieciom i wnukom żyć się będzie dobrze.
Na nas spoczywa obowiązek dokończenia ich dzieła. Nie da się ukryć, że praca nie jest skończona. Rację miał “Eldo” mówiąc, że zamiast zatopić jaskinię smoka po prostu postawiono tam tabliczkę “Nie zaglądać”. Pytanie tylko, czy wtedy można było tę jaskinię zatopić. Kiedyś, pod wpływem kolejnej nafaszerowanej lewacką propagandą dyskusji na uniwersytecie zapytałam “czy nie mogliście po prostu wywalić tego wszystkiego w kosmos?”. W odpowiedzi usłyszałam, “A jakbyśmy wywali to gdzie byś teraz studiowała?”. Prawda jest taka, że “Solidarność” była siłą – w latach 80-tych ruch antykomunistyczny stał się potęgą, z którą władza musiała się liczyć, tylko że paradoksalnie jego siła była także jego słabością. Po właściwej stronie balustrady w zasadzie nie było intelektualistów, nie było myślicieli, a więc nie było nikogo, kto mógłby zająć miejsce ówczesnych elit intelektualnych – wykształcić tych, którzy dzieła budowy nowej Rzeczypospolitej dokończą.
Początek prac został wykonany, położono fundamenty, ale bez zaplecza intelektualnego nie dało się kontynuować robót. Dziś wydaje się, że powoli zaczynamy to zaplecze mieć, wielką zasługą pokolenia naszych rodziców jest to, że możemy zdobywać wykształcenie, w sumie bez większych trudności. Oczywiście nasze poglądy wciąż jeszcze nie są mile widziane na uczelniach, ale mimo wszystko nikt nie odmawia nam prawa do studiowania, powoli zaczynają się pojawiać pracownicy naukowi o zbliżonych nam poglądach. Słowem nadchodzi ten moment, kiedy będziemy w stanie w pełni wcielić w życie ideał “Solidarności” – kiedy pojawi się możliwość zbudowania Polski naszych marzeń.
To właśnie nam “Solidarność” zostawiła w spadku to zadanie, jest to dziedzictwo trudne, ale jeśli podejmiemy wyzwanie możemy stworzyć coś wspaniałego. Pytanie tylko, czy przyjmiemy ten spadek, czy też wybierzemy własną wygodę.
Zdania stojące przed pokoleniem dzisiejszych dwudziestoparolatków są inne niż te przed którymi stali nasi rodzice. Z jednej strony będzie nam łatwiej, gdyż jak wiadomo najtrudniej jest zacząć coś robić. Z drugiej jednak strony my mamy “tylko” dokończyć rozpoczętego dzieła, co jak wiadomo jest żmudne i nie tak romantyczne jak rozpoczynanie tworzenia, a na efekty trzeba będzie długo czekać. Poza tym mamy, w pewnym sensie więcej do stracenia. Wychowaliśmy się w innych warunkach, niż ci, którzy dzieło budowy nowej Rzeczypospolitej rozpoczęli. Posmakowaliśmy życia w miarę wygodnego, czasem wręcz dostatniego. Coca-cola i dżinsy nie są dla nas mitycznymi symbolami Zachodu, dziś możemy z łatwością mieć to wszystko to, co mają nasi rówieśnicy w innych krajach, do tego potrzeba tylko jednego – pieniędzy. Możemy wybrać konformizm i pogoń za własną karierą, lub możemy kosztem wyrzeczeń kończyć dzieło naszych rodziców. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i łatwiej jest ideały odstawić w kąt i skupić się na zdobywaniu nowych gadżetów. Ale to oznaczałoby poniechania dzieła budowy lepszej Polski.
Dziś, wkraczając w dorosłość stajemy przed wyborem. Możemy wybrać trudną drogę działania dla dobra ojczyzny, lub łatwiejszą działania tylko i wyłącznie dla własnej korzyści. Tylko od nas samych zależy, czy poniesiemy ją z tą siłą, której im nie stało.
*Chodzi, rzecz jasna, o 21 lat, które minęło od Wyborów Kontraktowych
Anna Grabińska
--------------------------------
Tekst ukazał się pierwotnie na blogu Autorki.
www.koliber.org
Stowarzyszenie KoLiber to ogólnopolska organizacja łącząca ludzi o poglądach konserwatywnych oraz wolnorynkowych. Posiadamy ponad 20 oddziałów w miastach całej Polski.
Konserwatyści, liberałowie, libertarianie, wolnościowcy, monarchiści, minarchiści, anarchokapitaliści, antykomuniści. Licealiści, studenci i przedsiębiorcy - młode pokolenie, któremu bliskie są wartości takie jak: ochrona własności, wolność gospodarcza, rozwój samorządności, szacunek dla historii i tradycji oraz silne i bezpieczne państwo.
W naszej działalności dążymy do:
I Realizacji idei wolnego społeczeństwa.
II Całkowitego poddania gospodarki mechanizmom rynkowym.
III Obrony suwerenności państwowej.
IV Stworzenia "silnego państwa minimum" opartego na rządach Prawa.
V Rozwoju samorządności.
VI Poszanowania tradycji i historii.
VII Uznania szczególnej roli Rodziny
Działając w KoLibrze pragniemy zarazem inspirująco i twórczo wykorzystać spędzany wspólnie czas. Pole naszej działalności jest niezwykle szerokie: od tak poważnych przedsięwzięć jak międzynarodowe konferencje, obozy naukowe, panele dyskusyjne poprzez uliczne manifestacje aż po nieformalne spotkania, imprezy integracyjne oraz pikniki.
Różnorodność nurtów sprawia, że są wśród nas ludzie o różnych poglądach. I właśnie to jest naszą siłą. Nie zawsze się zgadzamy, ale to jedyne takie miejsce na polskiej scenie politycznej, gdzie prawica potrafi rozmawiać i wypracowywać kompromisy.
Poszczególne teksty zamieszczane na blogu nie są oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka