Spłacenie długu sięgającego „zaledwie” połowy wartości polskiego PKB wymagałyby kilkudziesięciu lat zaciskania pasa. A i to przy założeniu dobrej sytuacji makroekonomicznej. Najwyższy czas zapomnieć o zapewnieniach chętnie wspominanego w czasach kryzysu Keynesa, że w długim okresie wszyscy będziemy martwi.
Trudno powiedzieć, czemu nieprzekraczalny próg zadłużenia publicznego znajdujący się w konstytucji wynosi 60% PKB, natomiast progi ostrożnościowe z ustawy o finansach publicznych – 50 i 55% (art. 79.). Czemu nie miałoby to być dwadzieścia albo osiemdziesiąt procent? Istnieją przecież kraje z długiem publicznym wynoszącym dużo ponad 100% PKB. Oczywiście, nie są one wzorem do naśladowania, pokazują jednak doskonale, do czego mogą doprowadzić nieodpowiedzialne działania polityków.
Załóżmy chwilowo, że autorzy konstytucji mieli dobre uzasadnienie dla wpisania dokładnie takiego, a nie innego progu do artykułu 216. Kolejne zdanie w nim zawarte może już budzić pewne wątpliwości – sposób obliczania PKB i długu określa ustawa. Głupotą byłoby umieszczanie dokładnego opisu tych kwestii w najważniejszym akcie prawnym. Widać jednak, że zmiana regulacji w tym zakresie nie wymaga większości konstytucyjnej. Zadekretowana ustawowo dowolność, szczególnie w zakresie obliczania wysokości długu, daje spore pole do popisu księgowym pracującym w Ministerstwie Finansów.
Media donoszą natomiast, że minister Rostowski przenosi sporą część wydatków do jednostek pozabudżetowych. Ukrywa tym samym prawdziwy poziom deficytu budżetowego i, co ważniejsze, długu publicznego. Mało tego, pojawiły się również głosy, by, ze względu na wyjątkowo niesprzyjające czasy, okresowo zawiesić funkcjonowanie konstytucyjnego progu – owych magicznych 60%. Najprościej byłoby to osiągnąć wprowadzając stan wyjątkowy bądź też stan klęski żywiołowej na terenie całej Polski (o czym również mówi ustawa o finansach publicznych – art. 81.).
Widać więc, że zarówno ustalone progi, jak i ich przestrzeganie to w dużej mierze kwestia umowna.
W kilku źródłach (jak np. analiza Janusza Jabłonowskiego z departamentu statystyki NBP) można znaleźć informacje, jakoby realne zadłużenie Polski było znacznie większe od podawanego oficjalnie – może sięgać nawet 3 bilionów złotych (ok. 220% PKB). Tak ogromne liczby to przeważającej mierze zasługa wypłat przyszłych rent i emerytur nieujętych w aktualnych zestawieniach. W praktyce oznacza to, że młode pokolenia są dłużnikami starszych, co w formie humorystycznej zobrazowano w The Wall Street Journal (wydanie europejskie) z 15 czerwca br.
Nawet tam nie ustrzeżono się błędu. Rysunek przedstawia bowiem małżeństwo przemawiające radośnie do trójki (najprawdopodobniej własnych) dzieci. Jest to założenie nierealistyczne. Leży ono jednak u podstaw obecnego systemu emerytalnego. Liczni potomkowie mieli spłacać długi zaciągnięte przez pokolenia rodziców. I tak do końca świata.
W czasach, gdy wprowadzano pierwsze systemy repartycyjne (jego przykładem jest ZUS – wpłaty są natychmiast przeznaczane na wypłaty, dochodzi do tego jeszcze dotacja z budżetu), wszystko się zgadzało. Problemy zaczęły się wraz ze zmianami w demografii. Zmiany w stylu życia spowodowały spadek liczby narodzin pomimo bardzo niskiej umieralności noworodków. Rozwój medycyny umożliwił również przedłużanie życia, co z kolei skutkuje starzeniem się społeczeństwa. Coraz mniej osób pracuje, coraz więcej korzysta z przywilejów.
System emerytalny, wykazujący pod względem praktycznym wyjątkowe podobieństwo do piramidy finansowej, zaczyna się walić.
Polacy nie mają co liczyć w tym zakresie na imigrantów z dużym przyrostem naturalnym. Niespecjalnie mają oni po co przyjeżdżać do naszego kraju. Nawet w krajach zachodnich po pewnym czasie ludność napływowa po pewnym czasie przejmuje miejscowe wzorce zachowania. Może więc doprowadzić jedynie do przedłużenia agonii systemu, a nie zmiany trendu.
Jeden z kandydatów w czasie debat przed ostatnimi wyborami prezydenckimi w odpowiedzi na pytanie dotyczące zadłużenia kraju stwierdził, że Niemcy wprowadzające w życie politykę zmniejszania długu publicznego są w gorszej od Polski sytuacji. Miałoby to sugerować, że możemy sobie jeszcze pozwolić na nieco szaleństw.
Czy aby na pewno? Alkoholik oddający się nałogowi w domu może się pocieszać patrząc na pijaka leżącego w rowie. Nie znaczy to jednak, że i on nie powinien poddać się leczeniu.
Polska potrzebuje nie tylko zmiany w nastawieniu polityków do wydatków publicznych, ale również kompleksowej polityki prorodzinnej (co nie znaczy wcale, że redystrybucyjnej, zwanej popularnie „socjalem”). Jedynie połączenie tych dwóch elementów może zapewnić Polsce (i Europie) przeżycie w długim okresie.
Adam Liwiński
----------------
Tekst jest częścią akcji społecznej "Polska bez długu".
www.koliber.org
Stowarzyszenie KoLiber to ogólnopolska organizacja łącząca ludzi o poglądach konserwatywnych oraz wolnorynkowych. Posiadamy ponad 20 oddziałów w miastach całej Polski.
Konserwatyści, liberałowie, libertarianie, wolnościowcy, monarchiści, minarchiści, anarchokapitaliści, antykomuniści. Licealiści, studenci i przedsiębiorcy - młode pokolenie, któremu bliskie są wartości takie jak: ochrona własności, wolność gospodarcza, rozwój samorządności, szacunek dla historii i tradycji oraz silne i bezpieczne państwo.
W naszej działalności dążymy do:
I Realizacji idei wolnego społeczeństwa.
II Całkowitego poddania gospodarki mechanizmom rynkowym.
III Obrony suwerenności państwowej.
IV Stworzenia "silnego państwa minimum" opartego na rządach Prawa.
V Rozwoju samorządności.
VI Poszanowania tradycji i historii.
VII Uznania szczególnej roli Rodziny
Działając w KoLibrze pragniemy zarazem inspirująco i twórczo wykorzystać spędzany wspólnie czas. Pole naszej działalności jest niezwykle szerokie: od tak poważnych przedsięwzięć jak międzynarodowe konferencje, obozy naukowe, panele dyskusyjne poprzez uliczne manifestacje aż po nieformalne spotkania, imprezy integracyjne oraz pikniki.
Różnorodność nurtów sprawia, że są wśród nas ludzie o różnych poglądach. I właśnie to jest naszą siłą. Nie zawsze się zgadzamy, ale to jedyne takie miejsce na polskiej scenie politycznej, gdzie prawica potrafi rozmawiać i wypracowywać kompromisy.
Poszczególne teksty zamieszczane na blogu nie są oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka