Pod pierwszą częścią wywiadu z lefebrystą Łukaszem Kluską nt. Soboru Watykańskiego II, rozgorzała bardzo interesująca i gorąca dyskusja pomiędzy dwoma przedstawicielami lubelskiego oddziału KoLibra, którzy prezentują zgoła przeciwstawne stanowiska, co do oceny Soboru Watykańskiego II. Zanim przeczytasz poniższą notkę, zachęcam do zapoznania się z treścią tej gorącej rozmowy. To, co napisałem poniżej, jest szerokim komentarzem do tamtej dyskusji. Zachęcam do kontynuowania dyskusji pod niniejszym wpisem.
Muszę przyznać, że jestem zmuszony stanąć... na barykadzie, tzn. tak trochę po środku. W związku z tym, pewnie oberwie mi się z obu stron. Ale cóż, dyskusja jest na tyle ważna, że nie ma to większego znaczenia.
Po pierwsze muszę się zgodzić z Robertem: rzeczywiście w pierwszych wiekach, gdy wspólnota Kościoła dopiero się tworzyła, świeccy nie tylko czytali lekcje, ale również głosili we wspólnotach słowo Boże podczas Liturgii. I myślę, że o świadectwa – gdyby chcieć je poszukać – u pisarzy wczesnochrześcijańskich nie byłoby trudno.
Po drugie muszę się zgodzić z Robertem co do asystencji Ducha Świętego. Osoby Boskiej nie da się zamknąć w klatce, od kreski do kreski. Fakt, że soborowe dekrety nie mają charakteru nieomylności, nie oznacza że przy wielu z nich asystencji Ducha Świętego nie było. Samego faktu Jego asystencji, jej obecności czy też braku nie jesteśmy jednak w stanie określić, podobnie również jej stopnia, bo nie mamy narzędzi, by zamykać Boga w klatce naszych słów i określeń.
Po trzecie pytanie do Piotra: skąd wniosek, że wszystkie wcześniejsze sobory były dogmatyczne? Dogmatyczne były jedynie niektóre stwierdzenia, niektórych soborów. Np. na Vaticanum Primum jedyny dogmat to ten o nieomylności papieża. Jeśli pozostałe stwierdzenia nie mają rangi dogmatu, czy asystencja Ducha Świętego na Vaticanum Primum była tylko przy okazji tego jednego aktu?
Po czwarte trzeba jednak stwierdzić, że można Piotrze – wbrew temu, co twierdzi Robert – jako dogmatyczne potraktować określenie Piusa V, który tworząc mszał Trydencki uznał, że do końca świata nic nie może się zmienić w Liturgii. Na tej podstawie można stwierdzić, że Kościół zabronił wtedy czytania świeckim na zawsze. I to w randze dogmatu.
Po piąte biorąc pod uwagę historię Kościoła i nauczanie Kościoła przez wieki oraz kulisy powstania Liturgii posoborowej trzeba stwierdzić jasno, że jedyną Liturgią prawdziwie katolicką jest Msza Trydencka. Jasne, że Novus Ordo Missae nazwiemy dziś również katolicką, dlatego, że sprawuje się ją w Kościele Katolickim, ale biorąc pod uwagę historię jej powstania jest to raczej Liturgia katolicko-protestancko-pogańska. Warto też pamiętać, że jej autorem był mason.
Po szóste jednak, sam jestem głęboko przekonany, że Bóg działa zawsze w taki sposób, że nawet to, co złe potrafi przemieniać w dobro. Jeśli nawet Liturgia posoborowa powstała w takich okolicznościach, to dziś Bóg udziela za jej udziałem wielu łask. A szatański atak na Kościół został zniweczony przez Boże działanie. Dlatego nadal Eucharystia pozostaje dla mnie czymś najbardziej godnym w Kościele, niezależnie, w którym rycie jest sprawowana. Choć uważam, że w sposób doskonały chwałę Bogu można oddawać jedynie w rycie Trydenckim.
Po siódme zgadzam się w pełni z Robertem, co do tego, że nowy ryt sprawił, że świeccy zaczęli rozumieć i angażować się w Liturgię – to jest właśnie ta przemiana złych intencji twórców w dobro. Nieprawda Piotrze, że przed Vaticanum Secundum ludzie rozumieli Liturgię. Wy dziś rozumiecie znakomicie – bo jest Was mało i się formujecie. Przed Soborem świeccy nie byli przygotowani do głębokiego przeżywania Liturgii. Nie oszukujmy się. To przyszło wraz z nowym rytem i jest wielkim błogosławieństwem.
Po ósme zgadzam się, co do Mszy dziecięcych. Czasem jest to absolutnie niepoważne. To przykre, że nieraz w taki sposób traktuje się Słowo Pana, że daje się je czytać, nieprzygotowanemu, dukającemu, młodemu człowiekowi, który nie traktuje go poważnie. Rzecz jasna – jak wspomniał Piotr – skala liturgicznych nadużyć, które przyniósł ze sobą NOM była niespotykana w historii Kościoła.
www.koliber.org
Stowarzyszenie KoLiber to ogólnopolska organizacja łącząca ludzi o poglądach konserwatywnych oraz wolnorynkowych. Posiadamy ponad 20 oddziałów w miastach całej Polski.
Konserwatyści, liberałowie, libertarianie, wolnościowcy, monarchiści, minarchiści, anarchokapitaliści, antykomuniści. Licealiści, studenci i przedsiębiorcy - młode pokolenie, któremu bliskie są wartości takie jak: ochrona własności, wolność gospodarcza, rozwój samorządności, szacunek dla historii i tradycji oraz silne i bezpieczne państwo.
W naszej działalności dążymy do:
I Realizacji idei wolnego społeczeństwa.
II Całkowitego poddania gospodarki mechanizmom rynkowym.
III Obrony suwerenności państwowej.
IV Stworzenia "silnego państwa minimum" opartego na rządach Prawa.
V Rozwoju samorządności.
VI Poszanowania tradycji i historii.
VII Uznania szczególnej roli Rodziny
Działając w KoLibrze pragniemy zarazem inspirująco i twórczo wykorzystać spędzany wspólnie czas. Pole naszej działalności jest niezwykle szerokie: od tak poważnych przedsięwzięć jak międzynarodowe konferencje, obozy naukowe, panele dyskusyjne poprzez uliczne manifestacje aż po nieformalne spotkania, imprezy integracyjne oraz pikniki.
Różnorodność nurtów sprawia, że są wśród nas ludzie o różnych poglądach. I właśnie to jest naszą siłą. Nie zawsze się zgadzamy, ale to jedyne takie miejsce na polskiej scenie politycznej, gdzie prawica potrafi rozmawiać i wypracowywać kompromisy.
Poszczególne teksty zamieszczane na blogu nie są oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka