strof strof
301
BLOG

Clou

strof strof Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Lalka Clou szła przez modrzewiowy park.
Na jednej z alejek Clou spotkała Zająca. Wyglądał tak niewinnie i słodko, że trzy najbliższe drzewka pochyliły się, by osłonić go przed piekącym słońcem. – Trzeba go zabić – pomyślała Clou, ponieważ Zając istotnie nie prezentował się groźnie, a poza tym Clou była urodzoną morderczynią.
Ponieważ była urodzoną morderczynią, Clou, marszcząc brwi i nosek, powiedziała, że nie ma nic do stracenia. Wyglądała wtedy tak uroczo, tak uroczo!
– To nieprawda – rzekł Zając, który słyszał ostatnie słowa Clou, i skoczył lalce do plastikowego gardziołka, dowodząc, jak bardzo się myliła. A jednak Clou miała coś do stracenia. Nic nie usprawiedliwia jej bezmyślności, bo powinna była słyszeć o bezcennym kapitelu ciała.
Zając zamyślił się. Wiadomo, że wroga niekoniecznie trzeba zabić, ale obowiązkowo należy go pohańbić. Trzy dni i trzy noce, zaprzężony do rydwanu, Zając włóczył nieszczęsną Clou po pustkowiach, aż zasłabł i zdechł.
Zwyciężył jak zwykle rydwan. Miał kółka, których nie mieli Zając i Clou.
Uwierzcie w moc techniki.

strof
O mnie strof

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości