strof strof
1089
BLOG

Neon

strof strof Rozmaitości Obserwuj notkę 97

Nie mam wielu zajęć. Jedna dłoń obraca monetę, zbyt lekką, by swym ciężarem mogła zmęczyć palce. W drugiej trzymam papierosa.
Moneta mozolnie, godzina po godzinie, dzień po dniu, niemal niewidocznie wyciera naskórek, papieros dopala się, podnosi z popiołów i znów niknie w szarości, jak czerwone światło skrzyżowania.
Przed moim oknem, po drugiej stronie ulicy, umiera dom. Czasem wydaje mi się, że mury, opuszczone przez Boga i ludzi, trwają tylko dzięki moim uporczywym spojrzeniom.
Wiosną wschodnia ściana osunęła się w drapieżną, wszędobylską zieleń, wygrywając chwilowo walkę z dzikim bzem. Odgłos padającego gruzu szczelnie otulił trzask łamanych gałązek. Potem nastała cisza. Jutro, a może jeszcze dziś w nocy, bez znowu wstanie, by wpić palce w bezbronne ciało domu.
Jest jeszcze neon, pozostałość z dawnych lat. Znicze liter, tych kilka rozjarzonych znaków zawieszonych nad ruiną, składają mozolnie ostatnie, pożegnalne słowo.
Neon zapala się co wieczór o godzinie 20. i świeci, dopóki świt nie zacznie wyżymać czerni z gąbczastego granatu.
Patrzę. Poza patrzeniem nie mam zbyt wielu zajęć. Czasami, choć szybko odrzucam tę myśl, wydaje mi się, że umieram wraz ze starym domem.
Na moich oczach gasną po kolei litery neonu. Zabiera je wieczna noc.

Najpierw opuszczony dom opanowują szczury. Początkowo trzeba mieć dobre oko, żeby wypatrzeć zwinne ciałka przemykające po kamiennych schodach do wnętrza. Potem przychodzą ludzie i przez chwilę wydaje się, że do domu wróciło prawdziwe życie, że za moment rozlegnie się tam śmiech, ściany zaczną chłonąć dźwięki pianina. Ale słychać tylko odgłos odbijanych desek i brzęk tłuczonej zastawy.

Neon gaśnie powoli, ciemność w równych odstępach zabiera po jednej literze. Okaleczony napis już dawno stracił znaczenie przypisane mu w języku.
Zza bryły domu słychać krzyki rozochoconych gapiów, zadowolonych, że oto z utratą kolejnego znaku zbliża się upragniony mrok.

Zatem do opuszczonego domu pierwsze nadciągają szczury. Są na miejscu na długo przed przybyciem ludzi, ale to tych ostatnich dom boi się najbardziej. Wkrótce rozszarpią go i zduszą serce. Ale dom jeszcze nic o tym nie wie. Czerpie energię z tego, co pozostało z dawnego życia. Chwyta się resztkami sił każdej cząstki przeszłości: zapachu poduszki, widoku szklanek na stole, zapomnianego neonu…

Jeszcze przyświeca nam ostatnia litera, końcówka, beznamiętna w swoim blasku cecha płciowości. „A”, które jest końcem, nie początkiem.
Dziś neon zgasł.
Nic nie powiedziałem. Prawa dłoń zgniotła papierosa. Lewa jakiś czas jeszcze obracała monetę.

A jednak ci, którzy namawiali, by na miejscu starego domu postawić tancbudę, srodze się zawiedli. Na gruzach nie dało się tańczyć.

strof
O mnie strof

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (97)

Inne tematy w dziale Rozmaitości