Książęta durnej tolerancji,
co wiecie, komu służyć trzeba,
krawcy fałszywej elegancji,
wiedzący gdzie i co się sprzeda.
Wy żartownisie, specjaliści
od garniturów w kreski grube,
spece od „mowy nienawiści”,
znawcy od „Milcz!” i „Morda w kubeł!”.
Jurorzy tańców i przyśpiewek,
wy, co się macie za elitę,
takoż rozlicznych rząd kurewek:
możecie cmoknąć mnie w trombitę.
I z Krakowskiego ty Przedmieścia,
z wódką pośpiesznie w gardło wlaną,
co swoją siłę mierzysz w pięściach,
najchętniej w słabszych skierowaną.
Chojraku, któryś bił staruszki,
ale kibiców już się bałeś,
ty, co kierujesz do psychuszki:
całujcie wy mnie wszyscy w pałę.
I ty gwiazdorze na ekranie,
co sączysz jad przez zęby białe.
Pozerzy, dekle, zwykłe dranie,
wy, których boję się i bałem.
Wy, prominentne garkotłuki,
którym potężna dźwięczy kasa,
padlinożercy, sępy, kruki:
możecie cmoknąć mnie w kutasa.
Autorytecie z mądrą gadką,
co siwy włos na szwank wystawisz,
byleby tylko poszło gładko,
byle właściwy wcisnąć klawisz.
Ty, redaktorku tak krytyczny,
któremu z punktu cierpnie skóra,
gdy nie dostanie skądś wytycznych:
całujcie wszyscy mnie w ogóra.
Wy, co na ustach swoją Unię
każdym przypadkiem odmieniacie,
wy wartownicy czyichś sumień,
autorytety na etacie.
I ty, co kłamiesz zawodowo
(zechcą – odstawisz, błaźnie, kłusa),
ty, dla którego furda słowo:
całujcie wszyscy mnie w fajfusa.
Ty, co żałobę w gnojne bagno
chętnie zamienisz dla dowcipu,
ty, który dbasz o własne sadło,
i ty, co towar masz dla vipów.
Blagierzy z esek, z zetek głąby,
dramatopisy pod publikę,
i jerychońskie zwykłe trąby:
całujcie wy mnie w pumpernikiel.
Rockmanie, wielki buntowniku,
co bunt na soldy wymieniłeś,
i w zależności od wyniku
tę poprzesz albo tamtą siłę.
Ty, festiwali promotorze,
co polskim straszysz talibanem,
niedouczony nauk doktorze:
skoczcie mi wszyscy na fundament.
Obrońco Greka, Persa, Żyda
(sęk w tym, że tylko na papierze),
selekcjonerze, kto się przyda,
ty „nie płakałem za papieżem”.
Brandzlu od nowoczesnej sztuki,
co w głowy każdą wtłoczysz bzdurę,
feministyczne politruki:
całujcie wy mnie wszyscy w rurę.
Komuchu, pseudolewicowcu,
co znasz fabrykę zza szyb auta,
i europejski bezpaństwowcu,
co salonowca rżniesz na rautach.
Mędrcze Europy z przyjacioły,
późny magistrze wprost od szpadla,
rycerze okrągłego stołu:
całujcie wy mnie w karminadla.
Winiarze, stare aktorzyny,
wy, co kosicie ładne granty,
co przedawniacie niecne czyny,
wy co raz za, a raz znów anty.
I ekolodzy zapasieni
którym o kasie myśl łeb skudla:
w dowolnym czasie i przestrzeni
całujcie wy mnie wszyscy w pudla.
Inne tematy w dziale Rozmaitości