Wszystko wskazuje na to, że PiS się zakiwał z wyborami samorządowaymi. Gdyby ich nie przesunął, zapewne utrzymałby władzę w październiku ubiegłego roku.
Kiedy PiS przesunął o pół roku termin wyborów samorządowych, było oczywiste, że rzeczywistą przyczyną tego przesunięcia było pragnienie poprawy wyniku tej partii w wyborach parlamentarnych. Zazwyczaj wybory samorządowe szły PiSowi źle (wyjątkiem był jedynie rok 2018) istniało więc ryzyko, że pociągną w dół wynik wyborów parlamentarnych.
Kalkulacja ta okazała się błędna. Wybory samorządowe w 2024 poszły tej partii zadziwiająco dobrze (chociaż gorzej niż w rekordowym 2018). Można więc przypuszczać, że gdyby kampanie się nałożyły, samorządówka poprawiłaby ugrupowaniu prezesa Kaczyńskiego wynik wyborów parlamentarnych i pozwoliłaby utrzymać się przy władzy. Formalnie co prawda wynik samorządowy PiS był ciut gorszy niż parlamentarny, ale trzeba pamiętać, że na wiosnę nie było już czynników wspierających takich jak propaganda TVP, kampania referendalna i manipulacje ceną paliw. Na jesieni mógł być o pięć punktów procentowych leppszy, a w ślad za nim poszedłby w górę wynik parlamentarny.
Można więc powiedzieć, że PiS przegrał wybory parlamentarne przede wszystkim dzięki swoim machinacjom przy kalendarzu wyborczy, Partia Kaczyńskiego wywaliła się na własnych kombinacjach i przegrała właściwie sama ze sobą.