Po przeczytaniu notki redaktora Sakiewicza na temat dymisji ministra Macierewicza uznałem, że warto skreślić poniższych słów kilka o polityce. Ale nie konwencji dzisiejszych mediów, a tak na poważnie. Aby to uczynić musimy najpierw przypomnieć sobie powtarzane w ogłupiających nas telewizjach hasło; włącz emocje! " . Po to aby postąpić dokładnie odwrotnie. Ergo: wyłączmy emocje i włączmy myślenie. Nie trzeba dużo, jedynie trochę.
Redaktor Sakiewicz w swej notce pisze, że nie zna przyczyn dymisji ministra Macierewicza. A jest ona łatwa do odgadnięcia. Powodem koniecznym i wystarczającym była niesubordynacja ministra wobec premier Szydło. W dodatku niesubordynacja publiczna. Wszyscy pamiętamy młodego człowieka, Misiewicza. Otóż minister obiecywał, iż sprawę szybko załatwi, po czym jej demonstracyjnie nie załatwiał. Oczywiście, nie chodziło o tego młodego człowieka, lecz o pozycję ministra, który przy tej okazji demonstrował, że nikt - ani premier, ani prezydent ani szef partii do jego księstwa udzielnego wtrącać się nie może, bo w nim rządzi minister Macierewicz. I jest nie do ruszenia. I taka postawa u dojrzałego człowieka i polityka jest gorsza niż grzech. Jest błędem karygodnym - wymagającym natychmiastowej dymisji. Niezależnie od zasług i innych przymiotów ministra. Inne względy, dyskusyjne i względne, takie jak bilans dokonań, wizerunek, czy zasługi są już nieistotne. Minister, który ( powtórzmy to ) nie chce grać zespołowo i demonstruje swą niezależność, pisze swe własne epitafium. Aut Cezar Aut nihil - w polityce, jak w życiu nadaje się tylko na epitafium samobójcy.
Ten kto zaślepiony swymi emocjami nie rozumie powyższego, winien swe emocje wyłączyć i pomyśleć. Również o tym, iż z punktu widzenia obozu władzy, sprawą absolutnie priorytetową jest wygranie przyszłych wyborów parlamentarnych. Porażka oznaczałaby wszak zaprzepaszczenie wszystkiego, co do tej pory osiągnął. To byłaby klęska. Jeśli wymiana ministrów i ma służyć zwycięstwu w wyborach poprzez rozszerzenie elektoratu, to jest ona konieczna. To proste. Czy tego nie rozumie redaktor Sakiewicz?
Czy też, chce nas przekonać do polityki symboli i maksymalizmu. Znowu to idiotyczne w polityce; wszystko albo nic. Redaktor Sakiewicz pisze, że jego czytelnicy nie rozumieją zmian w rządzie. A to paradne. A od czego jest on - redaktor? A no od tego by rzecz wyjaśnić. To tez proste. Udawanie, że rozumie tyle co jego zdezorientowani czytelnicy jest albo kiepską retoryką albo-przyznaniem się do własnej niekompetencji. I tyle.
Komentarze